ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Uninvited Dreams

Oceń ten artykuł
(57 głosów)
(2009, album studyjny)


01. Uninvited Dreams  (8:13)
02. My Nightmare Is Scared Of Me  (10:23)
03. Childmare (A Goodnight Story)  (10:16)
04. Lack Of Dreams  (13:00)
05. Is This Devil From Spain?  (2:11)
06. Is That Devil From Spain Too?  (9:24)
07. Neverending Dream  (11:15)
08. S.L.E.E.P.  (3:16)*
09. 2304  (6:13)*
10.Uninvited Dreams (Chlebow Edit)  (4:25)

* Digipack Bonus

Czas całkowity: 1:18:46


- Łukasz Lisiak  (vocal, bass)
- Bartek Bereska  (guitars))
- Rafał Paluszek  (keyboards)
- Adam Podzimski  (drums)
oraz:
- Natalia Krakowiak (vocal)

 

Media

1 komentarz

  • Mikołaj Grażul

    Osada Vida, na najnowszej płycie, jest tematycznie zróżnicowana: przeplatanka flamenco, rocka,metalu, jazzu i funky. Ich trzeci, koncepcyjny album traktuje o snach. Płytę łatwiej będzie zrozumieć i osadzić oglądając pełen komputerowych sennych barw teledysk do tytułowego utworu. Uninvited Dreams - klip zrealizowany przez Darka Świtałę. Podziw za oprawę graficzną dla Rafała Paluszka !
    Całościowo niezwykle plastyczna i osadzona - obrazowo muzyka.

    DOBRANOC !?!

    1.Uninvited Dreams

    Płytę zaczyna nieźle połamane intro 8 minutowego utworu w parzystym metrum z ostro napędzającą kawałek gitarą. Wrzątek na dobry początek. Chciałoby się spać 'spoko', ale jak tu zmrużyć oko. Łatwo wpadający w ucho refren w rytmie 6/8 super ciekawie zamyka jazzowy zawieszony klawisz. Charyzmatyczny wokal delikatnie przecina solówki i wtrąca swoją istotną, ale nie za częstą, obecność w tytułowym utworze. I nie da się spokojnie zasnąć. Zmieniamy zatem bok. Czy znowu szok???

    2.My Nightmare is Scared of Me

    I czego się tu bać? Leniwe osadzone wejście szybko pogrubione basem z klawiszem w talii. Ale! Wkrótce pojawia się wyrazisty beat perkusisty - grającego 4/4 w alternatywny sposób. Jego granie nieźle przeczesuje ponad 10 minutową kompozycję. Senne wtrącone podszepty wokalne rozwala: odlotowa zadyma gitarowa. Na deser motyw klawiszowy w stylu Ayreon - Human Equation. Dalej funkowy beat perkusisty na zmianę w metrum 9/8 i 10/8. Przed szóstą minutą przejście na akcenty 'nieparzystokopytne'. Mrocznie! W tej opowieści klawisz chord sny te pieści. Stopniowo muzykę dalej podpędza coraz agresywniejsza perkusja, zakończona szestnastkami na dwustopie. W 7 minucie kolejny raz ostra solówka gitary na ciekawym okładzie perkusji, przechodzącej znowu zwarcie na bębnie basowym. Potem powrót do poprzednich motywów, tym razem plus z solo gitarowym. Utwór kończy ciężki motyw z dwa razy wolniejszym timem. Więcej koszmarów nie pamiętam... i dobrze, bo w końcu utworu kroplistą mżawką cichnie ten sen.

    3.Childmare (A Goodnight Story)

    Na początkek godna podziwu solówka gitarowa. Dogania ją perkusja i po 40 sekundzie też wokal i bas / w jednej osobie naraz /. Do kosmicznej, najlepszej na płycie, gitary dochodzą po 4 minucie wespół - zespół: ponad i dźwiękowa ustawiająca przestrzeń perkusja, organy Hammonda, solidny wokal i bas. Perkusista gra stopami ósemki grupowane po 2, a później motyw na 7. Szereg uderzeń na werblu i przestrzenny motyw funkowy. Wyciszenie. W połowie 5 minuty ciepło wpasowana i miło brzmiąca solówka gitary. Wszystko opiera się o metrum 4/4 i triole. Długie gitary solo jest pod pełną perfekcyjną kontrolą. Tymczasem mamy powrót do motywu na 7, wymieszany z funkowym tematem. Ta 10 minutowa kompozycja jest najlepsza na płycie. Czy to 'zasypianka' dla malucha??? Skucha!!

    4.Lack of Dreams

    Już na samym początku perkusyjne solidne łubu-dubu z wyrazistą powracającą w motywie gitarą nie dającą pospać. Środki nasenne jednak zadziałały. Może za sprawą drugiego planu, tj. w tle delikatnie podpierającego, wtrąceniami uroczego wokalu zaproszonej gościnnie Natalii Krakowiak. Charakterystyczny wers 'cover my face with the blanket'. Przy takim wokalu rzeczywiście chciałoby się 'zakryć twarz kocykiem'. Potem też jest fest: płynnie i melancholijnie. Ósemki na hihacie dają bardzo fajny sound, przez co to wszystko faluje, a w przerywnikach, zwłaszcza w końcówce, jest gęściej i głośniej. Kraina rozmaitości. Charakterny bas, szybkie bębny, tricki elektroniki... No i 'miodzik', czyli gitara w solówkach, że ach! Ponadto pełno frażoletów, wyprzedzeń, bujne uderzenia na bębnie basowym - i oczywiście klawisz w tle!. Zmiany formatu - klimatu. Przechodzimy w spokojniejsze koszmarów obszary. Perkusista gra na talerzach 'przeszkadzaki'. Dalej stricte neoprogresywne granie - bas w sam raz i klawisze tnące ciszę. Spodziewałem się czegoś innego jak weszła 'perka'.Na szczęście lubię połamańce - szczególnie w momentach niespodziewanych. Znowu gitarowe super solo! Na końcu wygasło i zgasło. Może z niedoboru mocy albo wreszcie nadszedł czas, by oddać się w czułe objęcia Morfeusza.

    5.Is the devil from spain?

    Jakiego zwida miała Osada Vida ? Nie wiem dokładnie skąd pochodzi akuratnie ten diabeł. Może, to nasz Boruta??? Może sięgnę bliżej bez aluzji - w krainę Andaluzji / piekarską salę ich prób /. Tam bowiem po licznych próbach napiekarzyli materiał koszmarnie - diabelski, że hej ?!? Czort z nim. Na pewno anielsko lubi flamenco. W tej najkrótszej ponad dwie minutowej instrumentalnej kompozycji potwierdziły się kolejny raz diabelskie umiejętości muzyków. Podparte to jest fest w rozciągłości perkusją smolistą i oczywistą . A miał być to najspokojniejszy sen. Wierzę, że w piekle nie musi być wściekle. A na wykończenie po koszmarach - ukojenie.

    6.Is the devil from spain too?

    Niekoniecznie grzecznie i senne. Chociaż ? Instrumentalne pomknięcia, ale już bez klasycznego flamencowego tchnięcia. Czasem mglisty, a czasem posuwisty - ognisty replay w temacie. Dłuższa ponad 9 minutowa kolejna podróż lotem tam i z powrotem. Rozwinięcie motywu z poprzedniego utworu. Hiszpania to różnobarwny kraj. Stąd po bokach na drodze: ocean, góry i morze - kalejdoskopowe granie - wspinaczki i otchłanie. Przesterowana rozpędzona, 'superancka' / jak zwykle / gitara i wyprzedzane akcenty perkusisty. I o - rety! - flety. Nastrojowa w motywach podróż. Osada Vida - ognista brzmień corrida.

    7.Neverending Dream / Niekończący się sen

    Niekończąca się opowieść, bo snów i myśli nikt naprawdę nie złapie w łapie? Zawsze powrócą. Oby lepsze! Ja je na płycie nawracałem do znudzenia / w celu zrozumienia /. Wolę odsłuchać je w tym przypadku na jawie, bo i tak przed bliską maturą mam senne nocą tąpnięcia. Finałowe co nieco, to znowu popis 'odkrywców snów'. Perkusista gra podobnież jak Terry Bozzio. Bliskie mi cokolwiek blachy! Nierdzewnie i pewnie ciągną solidnie resztę osady. Gitara? Naparza!!! ...i zero komentarza. Zejście na dwa głosy, orientalny motyw niezwykle bębniasty i świetnie zagrany klawisz. Jazzowe brzmienie - co cenię. Czy to dobrze, że już koniec płyty??? Zależy czy się w sny wierzy. Póki co pobudka!!!

    Znakomita płyta wydana nakładem Metal Mind Productions.
    Jak zauważyłem zespół cieszy się już sporą grupą fanów. Ja dołączam pod egidę - Osady Vidy.
    Jestem "chłop z Mazur", lecz poczułem śląski pazur. Ocena: 4.5/5

    mikołaj.grazul@progrock.org.pl

    Mikołaj Grażul poniedziałek, 05, kwiecień 2010 20:09 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version