Coyote

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2010, album studyjny)
1. Calonyction Girl (7:59)
2. Whisper Ineffable (11:13)
3. Abyss Hinge 1: Sleeping Birds Sighing in Roscolux (3:45)
4. Abyss Hinge 2: The Shrinking Armature (13:40)
5. Cartogram Out Of Phase (3:11)

Czas całkowity: 39:48
- Toby Driver (bass, vocals)
- Mia Matsumiya  (violin, guitar)
- Daniel Means  (saxophone)
- Tim Byrnes  (trumpet, french horn)
- Terran Olson  (keyboards, organ, piano, synths, saxophone)
- David Bodie  (drums, percussion, gong)
Więcej w tej kategorii: « Choirs Of The Eye

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Ja na współczesnego słuchacza rocka progresywnego gusta mam dosyć dziwne. Dosyć wybiórczo słucham bowiem zarówno rocka neoprogresywnego jak i metalu progresywnego, a przyczyna tego jest prosta. Ileż razy można kalkować brytyjski rock symfoniczny lat siedemdziesiątych. Nie ukrywam, że bardzo ten nurt lubię, ale wolę go w formie czystej i oryginalnej, ale nie po setki razy powielony i pozbawiony całej towarzyszącej mu aury. A w temacie metalu progresywnego, na wszystkich bogów olimpijskich, ile razy można krzyżować ze sobą Genesis i Iron Maiden. I jak tu nie mieć wrażenia bardzo dobrej warsztatowo i technicznie roboty, tylko wtórnej i przegadanej? Co przecież patrząc na różnorodność metalowej ekspresji i na formy rocka progresywnego, powinna istnieć tam masa ciekawych rzeczy, a nie wywołujące senność rozwijanie na siłę power metalowych riffów. Również słuchając ostatnich płyt Dream Theater i Opeth, można odnieść wrażenie, że twórcy kompletnie roztworzyli się we własnych źródłach inspiracji...

    Sytuacja nie dotyczy jednak całego nurtu. Kayo Dot to prawdziwy metal progresywny, taki sensu stricte. Łączący metalową ekspresję, siłę i potegę brzmienia, z rockowo-progresywną finezją. Niektórzy chcieliby zepchnąć taką grupę do kręgu Rock in Opposition, bowiem nie bardzo jej po drodze z symfonicznym power metalem. Faktycznie, mamy tutaj muzykę niezwykle gęstą, również mroczną, przeplataną przez liryczne partie wokalu i akustycznych instrumentów. To w sumie w muzyce metalowej bardzo stary patent, zastosowany po raz pierwszy przez Celtic Frost na albumie In Oblivion. Tutaj jednakże to są znacznie bardziej złożone i połamane rytmy. Czuć tutaj inspiracje King Crimson. Z brzmieniem Kayo Dot kojarzyła mnie się muzyka rockowo-symfonicznej francuskiej grupy Arachnoid - również takie mroczniejsze i budzące pewien niepokój. Tylko brzmienie jest tutaj znacznie potężniejsze. Jednocześnie jest to muzyka znacznie bardziej wygładzona w porównaniu z grupami Rock in Opposition. Nie ma tutaj połamania i przeskakiwania z tematu na temat, wszystko ładnie płynnie w siebie przechodzi i jest niezwykle spójne. Kayo Dot to jeden z nielicznych współczesnych zespołów prog-metalowych autentycznie do mnie przemawiający. To rzecz naprawdę twórcza i godna uwagi. W dodatku nagrana w naszej smutnej epoce - ciężko w obecnych czasach o album naprawdę dobry i mocny. Takich płyt powinno być więcej.

    W szczególności polecam ten album wszystkim, którzy są znudzeni obecnym kształtem metalu progresywnego. Ileż można to samo w kółko męczyć, zanudzić się można na śmierć. W tym gatunku powinno być więcej muzyki wizjonerskiej jak niniejszy album. A Kayo Dot to rzecz nowa, ożywcza. I tak powinien wyglądać metal progresywny. Z czystym sumieniem pięć gwiazdek.

    Edwin Sieredziński wtorek, 09, czerwiec 2015 23:06 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.