Violent Dream

Oceń ten artykuł
(106 głosów)
(2010, demo)

01. Miles Away - 4:57
02. One Moment - 6:43
03. Violent Dream Part I - 10: 08

Czas całkowity - 21:48

Płytę można pobrać TU

- Michał Jarski - wokal
- Przemek Betański - gitara
- Paweł Balcer - instrumenty klawiszowe
- Adam  Biskup - gitara basowa
- Hubert Murawski - perkusja

 

Media

Więcej w tej kategorii: The Last Sunrise »

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Jeśli ktoś rodzimego prog rocka nie tylko słucha, ale stara się też gromadzić o nim informacje, to jest spora szansa, że nazwa Xanadu nie jest mu obca. Była to bowiem formacja działająca jeszcze w latach 90tych ubiegłego wieku, w której pierwsze szlify zdobywał niejaki Mariusz Duda. Obecne Xanadu jest w pewnym sensie nową inkarnacją tamtego składu, dzięki udziałowi perkusisty Huberta Murawskiego. Tyle jeśli chodzi o wspominanie kombatanckich czasów, muzyka powinna się bronić bez nich. Jak prezentuje się Xanadu AD 2010?

    Lubię zaczynać przygodę z nieznaną wcześniej kapelą od demo. Prosta sprawa: zaskoczy-nie zaskoczy? Dam sobie spokój czy będę czekał na pełny album? Od razu powiem: zaskoczyło, ale w tym akurat przypadku wolałbym dłuższy materiał niż te 22 minuty, które składają się na Violet Dream. Nie tylko dlatego, że to płytka z potencjałem, ale też dlatego, że pewien typ muzyki najlepiej smakuje mi w większych dawkach. Porki, Anathema (ta w wersji prog, nie doom), Riverside, Thesis - takie dźwięki najlepiej przyswajam w formie circa godzinnych albumów z przemyślaną konstrukcją niż jako EPki albo, nie daj Boże, pojedyncze numery. A Xanadu w takich właśnie klimatach się obraca. I to obraca się całkiem dziarsko! Miles Away, choć najkrótsze, jest nieźle pokomplikowane, zwłaszcza w sferze wokalnej. Melizmatyczny wstęp, spokojny śpiew, recytatywy... Do tego niepokojący, dość statyczny podkład. Bardzo podoba mi się One Moment. Ma melodyjny (choć dość mroczny) refren, ma malarski motyw gitary - może być z tego alternatywny przebój. Wieńczący całość Violent Dream Part 1 to dziesięć minut konkretnego progmetalu, zmiękczonego trochę klawiszami i samplami. Bez silenia się na wirtuozerię, za to dobrze skomponowanego, z wciągającym klimatem. Nie lubię za długich instrumentali, bo w większości służą zaspokojeniu ego muzyków. Ale nie ten! Tu jest dyscyplina, wszystko podporządkowano logice kompozycji.

    Violent Dream słucha się bardzo przyjemnie, ale jest jeden - i to spory - zgrzyt. Dużo tu, nawet bardzo dużo, starszego Riverside (tego z okresu czarnej trylogii). Czyżby nadmiar sympatii do dawnego frontmana? To, że wokal Michała Jarskiego ma barwę zbliżoną do Mariusza Dudy, to kwestia genów, ale już wykorzystywanie podobnych patentów (orientalizmy, śpiewo-szepty, podobna konstrukcja linii wokalnych) - juz niekoniecznie. Sam sposób budowania kompozycji, a także gitarowa praca Przemysława Betańskiego również wiele zawdzięczają warszawiakom. Żeby było jasne - zespół idzie kursem, jakiego życzyłbym sobie u Riverside, ale tu wolałbym więcej procentowej zawartości Xanadu w Xanadu. Na razie jest dobrze, jak zyskają jakiś indywidualny rys - może być znakomicie.

    Paweł Tryba czwartek, 25, listopad 2010 00:05 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.