Tyranny of Therapy

Oceń ten artykuł
(87 głosów)
(2007, album studyjny)
1.Evening  (01:39)  
2.True Peak  (08:17)
3.Your Salvation  (05:08)
4.Incinerated Wishes  (08:26)
5.Night  (01:12)  
6.Deadline Meeting  (06:40)
7.Self Control  (07:45)
8.Morning  (00:59)  

Czas całkowity: 40:06
- Sławek Wierny  (vocals)
- Leszek Trela  (guitar)
- Robert Gajgier  (keyboards)
- Michał Wieczorek  (bass)
- Mariusz Prętkiewicz  (drums)
Więcej w tej kategorii: Independent Harmony »

2 komentarzy

  • Jan Włodarski

    Pisanie recenzji przez recenzenta amatora ma ten haczyk, że przychodzi oceniać mi płytę, którą sam nabyłem, po uprzednim rozpoznaniu materii. W moim przypadku fakt zakupienia albumu przekłada się na to, iż powinna to być płyta dobra. Z pozycją Tyranny Of Therapy grupy Division By Zero, sprawa wygląda jednak w ten sposób, że jest to płyta naprawdę dobra.Debiutancke dzieło progmetalowców z Polski, nie odstaje brzmieniowo i realizatorsko od innych tego typu kapel na świecie. Tyrany Of Therapy to histori która, zaczyna się wieczorem trwa całą noc i kończy rankiem.Te trzy utwory tzn Evening, Night i Morning, to tak naprawdę takie dzwiękowe reportaże. Prawdziwa muzyka zaczyna się od drugiego na liscie True Peak. Najpierw słyszymy gitarowy riff dobiegający z jakiegoś starego 'tranzystorka', by nagle w 12 sekundzie uderzyć.Jest mocno i soczyście, jest growling są demoniczne dialogi i jest dobry śpiew. Są zmiany tempa i nastroju.Brzmi to wszystko bardzo złowieszczo, ale po kilku przesłuchaniach, okazuje się że jest to wszystko bardzo dobrze przemyślane i zaaranżowane i układa się w logiczną całość. Powyższe uwagi dotyczą zresztą i pozostałych utworów na płycie. Dobry Your Salvation. Mój ulubiony Incinerated Wishes, który na mnie ma taki bardzo pozytywny wpływ.Tak fajnie 'niesie do przodu' (cokolwiek to znaczy).Deadline Meeting i Self Control nie odstają od całości. Ogólnie na płycie jest to co ja lubie w takich pozycjach. Utwory są zróżnicowane, dużo się w nich dzieje, są dobrze zaaranżowane,sprawnie wykonane i co ważne dla mnie w tego typu twórczości - to mają melodie. Nic tak nie wpływa na 'atrakcyjność' płyty, jak to że można sobie pośpiewać z wokalstą, a tu można.Po kilku przesłuchaniach kawałki zaczynają za człowiekiem chodzić i nagle stwierdzasz, że w pracy nucisz sobie pod nosem Division By Zero, robiąc przy tym demoniczne miny, a prawa dłoń układa się w charakterystycznedo 'diabołka', co wywołuje zdziwienie na twarzach wspópracowników. A człowiek myśli sobie 'walcje się' i oto tak naprawdę chodzi. Jak zaznaczyłem na wstępie jest to recenzja recenzenta amatora i w żadnym przypadku nie może być opiniotwórcza.Posłuchajcie sami i wydajcie swoją opinie. A ja powtórnie naciskam play.

    Jan Włodarski piątek, 12, październik 2007 12:21 Link do komentarza
  • Marcin "Goornik" Górnikowski

    Zespół Division By Zero powstał w 2003r. Początkowo działali jako kwartet tworząc utwory instrumentalne. Po długich poszukiwaniach udało się im odnaleźć odpowiedniego wokalistę, później nastąpiła także zmiana klawiszowca.

    Aktualny skład to:
    ' Sławek Wierny (5th) - śpiew
    ' Mariusz Prętkiewicz (Rogol) - instrumenty perkusyjne
    ' Michał Wieczorek (Michael) - gitara basowa
    ' Robert Gajgier - instrumenty klawiszowe
    ' Leszek Trela (Lechu) - gitara elektryczna

    Wydanie pełnowymiarowej płyty poprzedziły dwie EP-ki: 'Code of Soul' z 2004r. i 'Out of Body Experience' z 2005r. W zeszłym miesiącu ukazała się pierwsza płyta zespołu pt. 'Tyranny of Therapy'. Płyta moim zdaniem rewelacyjna. Zespół gra świetnie technicznie, ale jednocześnie nie zapomina, że sam klimat też jest ważny, tak więc z pewnością nie jest to bezmyślna techniczna nawalanka. Wokalista zarówno śpiewa (momentami łudząco podobnie do Mariusza Dudy z Riverside) jak i potrafi, kiedy trzeba zastosować growl (nielubiących takich ryków uspokajam: nie jest on jakoś specjalnie nadużywany). Jak to brzmi jako całość? Upraszczając bardzo sprawę (bo DbZ jak najbardziej ma swój styl), można doszukać się na tej płycie podobieństw do grupy Opeth z racji sporych kontrastów muzyczno-wokalnych, połamańców rytmicznych w stylu Meshuggah czy inspiracji klasykami współczesnego prog metalu jak Dream Theater czy Pain of Salvation. Płyta trwa niespełna 3 kwadranse, podczas których dzieje się więcej niż na wielu mocno rozciągniętych czasowo albumach. Należy tez pochwalić produkcję płyty, która jest na naprawdę światowym poziomie. Gdybym miał się już do czegoś doczepić w temacie tego albumu to moim zdaniem nie zachwyca grafika zdobiąca płytę. Piszę o tym, dlatego że zarówno poprzez zespół jak i wytwórnię dość mocno zaznaczany w materiałach reklamowych był fakt stworzenia tej grafiki przez Mattiasa Norena a ten moim zdaniem niezbyt się popisał.

    Marcin Goornik Górnikowski piątek, 12, październik 2007 12:21 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.