You Name It

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2012, album studyjny)

01. epigone - 4:47
02. without - 3:37
03. alpha fiasko - 6:46
04. 1 2 3 part 1 - 3:41
05. radical swing - 3:36
06. broker - 4:19
07. the royal - 4:24
08. god’s heir - 6:05
09. Seceder - 8:09
10. armada insanity - 5:10
11. trigger architect - 7:24

Czas całkowity - 57:58

- Michael Luginbühl - wokal
- Valentin Grendelmeier - gitara
- Marc Müllhaupt - gitara basowa
- Andi Wettstein - perkusja

 

Media

Więcej w tej kategorii: « Collusion Gold »

1 komentarz

  • Bartek Musielak

    Sześć lat to w muzyce ogrom czasu. Niektóre zespoły jednak właśnie takie i dłuższe przerwy pomiędzy swoimi wydawnictwami praktykują. I może ma to faktycznie jakieś uzasadnienie niezwiązane z muzyką stricte (wiadomo, każdy z muzyków ma pewnie swoje zajęcia), ale dla fanów i słuchaczy to naprawdę sporo czasu. Czasami o jakimś zespole można nawet zapomnieć, lub pomyśleć, że może się rozpadł. Szwajcarska formacja Prisma też testuje cierpliwość swoich słuchaczy. Spłodziła dopiero dwa pełnowymiarowe krążki - "Collusion" z 2006 roku oraz "You Name It" z roku 2012.

    Co więcej grupa kojarzona jest bardzo często jako kolejny klon amerykańskiego Tool. I nie tylko długi okres oczekiwania pomiędzy albumami może być pierwiastkiem wspólnym dla tych dwóch kapel. Album "Collusion" faktycznie był bardzo Tool'owy, zarówno pod względem brzmienia jak i konstrukcji utworów. Zapewne wielu fanom "Narzędzia" zespół Prisma nie jest obcy, głównie za sprawą tego, że wspomnieni fani - jak mało którzy - wykształcili się w poszukiwaniu substytutów dla swoich idoli. Na szczęście Prisma jedynie delikatnie wzoruje się na swoich starszych amerykańskich odpowiednikach. Tool zapewne wymieniają jako jedną z inspiracji, ale bardzo dużo w ich muzyce również brzmień europejskich tuz prog-rocka/metalu, jak Porcupine Tree czy naszego rodzimego Indukti. Zresztą z tym polskim zespołem łączy ich nie tylko podobieństwo stylistyczne.

    Michael Luginbühl to wokalista Prismy, człowiek obdarzony niesamowitym głosem. I to właśnie jego wokal wzbogacił jeden z utworów polskiego Indukti na ich drugiej płycie. Michael gościnnie zaśpiewał w fantastycznym "Nemezis Voices". W połączeniu z połamańcami muzycznymi jego ciekawa barwa głosu, niespotykane akcentowanie i charakterystyczna maniera złożyły się na jeden z lepszych utworów na tamtej płycie. To właśnie Luginbühl'a można uznać za coś, co bardzo wyróżnia Prismę na tle innych podobnego pokroju zespołów. Mi osobiście bardzo kojarzy się wokalnie z Andrew Maillouxem z Rishloo. Zresztą - to też zespół sporej części fanów Tool dobrze znany.

    Reszta muzyków Prismy na tle wokalisty wcale nie wypada słabiej. Gitarzysta Valentin Grendelmeier rzeźbi często bardzo dobre riffy, a dodatkowo ma umiejętność kreowania gitarowych przestrzeni gdzieś w tle. Gitara często schowana jest za basem, perkusją i wokalem, tworzy tam własną historię, którą odkrywa się w trakcie słuchania w skupieniu. Tak jest choćby w nieco transowym "Seceder". To akurat jest charakterystyczne również dla Jonesa z Tool - chociaż gra Grendelmeier'a jest ostrzejsza i nieco bardziej (nazwijmy to) heavy metalowa. Sekcja rytmiczna w Prismie pracuje świetnie. Andreas Wettstein (perkusja) i Marc Müllhaupt (bas) doskonale znają się na rzeczy, bardzo dobrze się uzupełniają i rozumieją. Dzięki temu utwory na "You Name It" płyną, przeplatają się i uzupełniają - choć album wcale nie jest koncepcyjnym.

    W stosunku do debiutanckiego "Collusion" Prisma nieco rozjaśniła swój wizerunek. Przejawia się to nie tylko zdecydowanie mniej mroczną okładką, ale również w muzyce. Debiut przytłaczał, był klimatycznie zbliżony do "Undertow" Tool, natomiast "You Name It" to mocno przebojowy album. Utwory jak "Epigone" czy "Armada Insanity" to hiciory nadające się spokojnie do rockowego radia. Szkoda, że zespół nie przyjął się w Polsce i wielką popularnością się niestety nie cieszy. Może też dlatego jeszcze do naszego kraju nie zawitali - ale mam nadzieję, że się to wkrótce zmieni. Oprócz rockowych petard na krążku znalazło się tez miejsce na klimatyczne, czasami nieco psychodeliczne, transowe "123 part 1" czy wspomniany gdzieś wyżej "Seceder".

    "You Name It" to album spójny i przyjemny. Kolejnych utworów słucha się z dużą przyjemnością, przechodzą z jednego do drudiego płynnie. Dodatkowo krążek ten jest dużo bardziej przystępny niż debiutancki. Prisma z pewnością jest jednym z ciekawszych na arenie europejskiej zespołów progresywnych, chociaż trzeba przyznać, że nie jest to wielce odkrywcze granie. Sprawdzonych patentów tutaj co nie miara, ale wszystko jest zagrane na bardzo wysokim poziomie. No i dzięki świetnemu wokalowi nabiera wyjątkowego niepowtarzalnego charakteru. I chociaż dla mnie "Collusion" to jednak album o wiele ciekawszy to polecam właśnie "You Name It" jako krążek, od którego zaczynać powinno się swoją przygodę z Prismą.

    Ta i inne recenzje również na http://www.pandino.pl - zapraszam

    Bartek Musielak poniedziałek, 20, październik 2014 17:57 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.