A+ A A-

An Hour Before It's Dark

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2022, album studyjny)

01. Be Hard On Yourself - 9:28
   . The Tear In The Big Picture
   . Lust For Luxury
   . You Can Learn
02. Reprogram The Gene - 7:02
   . Invincible
   . Trouble-Free Life
   . A Cure for Us?
03. Only a Kiss - 0:39
04. Murder Machines - 4:21
05. The Crow and the Nightingale - 6:35
06. Sierra Leone - 10:54
   . Chance In A Million
   . The White Sand
   . The Diamond
   . The Blue Warm Air
   . More Than a Treasure
07. Care - 15:20
   . Maintenance Drugs
   . An Hour Before It's Dark
   . Every Cell
   . Angels On Earth

Czas całkowity - 54:19

- Steve Hogarth - wokal, instrumenty klawiszowe
- Steve Rothery - gitara
- Mark Kelly - instrumenty klawiszowe
- Pete Trewavas - gitara basowa, dodatkowy wokal
- Ian Mosley - perkusja

 

Media

Więcej w tej kategorii: « F.E.A.R

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Zacznę od tego, że nigdy nie skreślałem muzyków Marillion. Zawsze wierzyłem w ich twórczy potencjał, nawet jeśli na poprzednich albumach Marillion nie wszystko mi pasowało. Jednak nie sądziłem chyba, że ten potencjał kiedykolwiek wystrzeli z aż TAKĄ EKSPRESJĄ!

    Do końca świata chyba będą trwały spory pośród fanów brytyjskiej formacji, którzy są podzieleni na wyznawców M z lat 80-tych, raz tych, którym twórczość zespołu z Aylesbury jest bliska, bez względu na to, który wokalista stoi przy mikrofonie. Zdecydowanie należę do tych drugich.
    Obydwu panów uważam za świetnie pasujących do Marillion. Po prostu każdy z nich śpiewa w zespole o nieco innej specyfice. I nagle stało się coś, co wydawało się być niemożliwe! Najnowszy album Marillion, „An Hour Before I'ts Dark” zdaje się zbliżać obydwa obozy fanów! To doprawdy niesamowite, kiedy widzisz pochwały nawet pośród wyznawców tylko i wyłącznie ery Fish'a.
    Steve Hogarth jest mistrzem na tej pycie. Mistrzem kreowania emocji. Zawsze nim był, ale w tym materiale (podobnie jak na Brave, Afraid Of Sunlight czy Marbles) osiągnął poziom najwyższego wtajemniczenia! Inna sprawa, że kompozycje na nowej płycie są cholernie dobre! To zdecydowanie ułatwia wokaliście podejście do wyrażenia emocji.

    Zachwyca mnie gra sekcji rytmicznej. Pete Trevawas i Ian Mosley grają jak za starych dobrych czasów. Brzmią jak rutyniarze, którzy... nie chcą popaść w rutynę. Są doskonali pod każdym względem, ale jednocześnie grają bardzo spontanicznie. Rzadko w dzisiejszych czasach chyba o sekcji rytmicznej można napisać aż takie słowa. Wszak arcymistrzowskie pary rytmiczne powoli odchodzą. Na szczęście panowie z Marillion trzymają wciąż sztamę i wierzę, że potrwa ona jeszcze dość długo.

    Do klawiszowej ekspresji z kolei, Mark Kelly przyzwyczajał nas przez lata. Zarówno w Marillion, jak i w wielu innych, nazwijmy to, pobocznych projektach. Mark zawsze starał się być innowatorski. Co płyta to coś nowego. Jakieś brzmienie, sampelek, nowy pogłos. Na „An Hour Before I'ts Dark” zachwyciły mnie orkiestracje spreparowane przez Marka, oraz cudowne przestrzenie, jakie rozpościerają jego klawisze we wszystkich kompozycjach!

    Na koniec musi być gitara! I łzy szczęścia mnie zalewają, że wreszcie, po kilku ładnych latach usłyszałem w Marillion to, za co wszyscy ten zespół kochamy! Wolną, totalnie wyzwoloną grę Steve'a Rothery. Wspaniale się stało, że Steve przez kilka ostatnich lat działał trochę obok Marillion. Obok, a jednak z Marillion w sercu, grając to wszystko za czym zwyczajnie tęsknił! Nobla temu, kto wpadł na pomysł, by Rothery dostał znów mnóstwo gitarowej wolności. Potrzebował tego on sam, jak i cały zespół Marillion, dzięki czemu serca całej piątki muzyków, a także wszystkich fanów zespołu znów zaczęły bić mocniej. Widać to po licznych komentarzach i recenzjach. Usłyszymy to także przy okazji zbliżających się koncertów.

    Płyta „An Hour Before I'ts Dark” została wydana w ciężkich czasach. Sam tytuł zdaje się to podkreślać. Ale te wszystkie kolorowe paseczki na ciemnym tle, tworzące wymowne koło, albo zegar, zdają się dodawać nam wszystkim otuchy. Wmawiać wszystkim razem i każdemu z osobna, że jeszcze nie wszystko stracone. Że jeszcze możemy dużą część tego lepszego świata uratować. Przepiękne, pastelowe, raczej ciepłe, nostalgiczne kompozycje, mogą dodać nam w tych wszystkich działaniach niesamowitego impetu! Wystarczy tylko tę przepiękną płytę przytulić do serca i zarażać tą muzyką innych, bo jest to absolutny majstersztyk!

    Moja ocena: „szczęśliwy, że znów słyszę TAKI MARILLION” czyli 6/5

    Steve, H,, Mark, Pete, Ian - Thank You!!!

    Krzysiek „Jester” Baran

    Krzysztof Baran sobota, 14, maj 2022 19:39 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.