A+ A A-

Propaganda Man

Oceń ten artykuł
(22 głosów)
(2009, album studyjny)
1. Bless Me (6:23)
2. Lately (3:33)
3. The Brakes Are Gone (4:08)
4. Razorlite (3:11)
5. Propganda Man (3:56)
6. Frequency (5:22)
7. Modern Day Miracle (2:55)
8. Cosmic Baby (4:24)
9. Things Dont Stop (4:55)
10. More Propaganda (2:24)
11. On The Other Side (3:21)

   Czas całkowity: 44:32
Ray Wilson: vocals, guitar, mouth organ
Ali Ferguson: lead guitar, backing vocals
Lawre MacMillan: bass, bcking vocals
Ahley Mac Millan: drums, percussion


Guest Musicians:

Graeme Hughes: guitar on (9)
Scot Spence: additional guitar on (1), (5), (8)
Kim McLelland: piano on (4), organ on (7), (3), (5), (6)
David Archibald: piano on( (3), (6)
Gregor Lorey: accordion on (3), (7)
Tesiree Priti Kaitesi:vocals on (1), (5)
Alvn Mills:bass on (1)
Uwe Metzler: guitar on (1)
Nir Z: drums on (1)

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Bob Dylan, gdy dowiedział się, że jego płyta Blood On The Tracks (w warstwie tekstowej poświęcona rozpadowi małżeństwa artysty) przoduje w notowaniach, rzekł był: nie rozumiem, jak ludziom może podobać się tyle bólu. Trzydzieści lat później płyty wypełnione wspaniałymi piosenkami przegrywają z głośną, pozłacaną tandetą. Ale poza tym mamy tu sytuację analogiczną. Ray w słowach jeszcze bardziej szczerych niż zwykle ujął swoje przeżycia po rozstaniu z żoną. Nigdy nie był przesadnym optymistą, ale Propaganda Man wręcz ocieka smutkiem i frustracją obecną tak w tekstach, jak i głosie Wilsona.

    Muzyk zapowiadał, że album będzie powrotem do znanego z płyty Change balladowego oblicza. Słowa dotrzymał. Znów mamy do czynienia z intymnymi songami, w których gustowny akompaniament ma jedno zadanie: uwypuklić głos artysty. W kilku utworach pojawia się charakterystyczny dla brzmienia Change akordeon. Ale mamy też kilka wcześniej przez Wilsona nie stosowanych patentów. Spośród gromady utworów zdecydowanie wyróżniają się singlowe Bless Me i piosenka tytułowa. W obu pojawia się gęste elektroniczne tło i orientalne zaśpiewy, zbliżające muzykę do dokonań Petera Gabriela. Bless Me jest dodatkowo prowadzone przez dość ostry riff (zagrany przez kompana z 'nowego' Stlitskin, Uwe Metzlera). Nie mógłbym z czystym sumieniem nazwać tej piosenki balladą. Z kolei Propaganda Man ma repryzę w postaci utworu More Propaganda - to ten sam kawałek, ale zagrany zupełnie inaczej. W drugiej wersji jest akustyczną balladą, która w końcówce dostaje przyspieszenia na modłę Dire Straits. W kilku miejscach jest miejsce na gitarowe przestrzenie a'la David Gilmour, np. w Things Don't Stop (na dodatek mającym rytm walca) czy Frequency. Czyli mamy do czynienia z naszym starym znajomym Rayem, który ubrał się w trochę inne ciuchy. Ale to nadal on, to jego głos stanowi o wartości płyty. Dawno nie słyszałem tak zbolałego śpiewu jak w Lately czy Things Don't Stop. Dzięki talentowi kompozytorskiemu Raya i jego współpracowników - wypełniaczy na Propaganda Man nie znajdziemy. Wspaniała płyta! Nawet, jeśli jest świadectwem życiowego zakrętu twórcy. A może właśnie dlatego? 5/5

    Paweł Tryba niedziela, 16, sierpień 2009 15:42 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.