Frequency Unknown

Oceń ten artykuł
(9 głosów)
(2013, album studyjny)

 

1. Cold (3:39)
2. Dare (3:38)
3. Give It To You (4:35)
4. Slave (3:54)
5. In The Hands Of God (3:49)
6. Running Backwards (6:28)
7. Life Without You (4:42)
8. Everything (4:28)
9. Fallen (4:18)
10. The Weight Of The World (6:15)

Bonus tracks
11. I Don't Believe In Love (Re-Recorded) (4:33)
12. Empire (Re-Recorded) (5:25)
13. Jet City Woman (Re-Recorded) (5:34)
14. Silent Lucidity (Re-Recorded) (5:42)


Line-Up:
Geoff Tate – lead vocals (on all tracks)
Kelly Gray – guitars (not on the album except for a solo)
Robert Sarzo – guitar (track 3)
Rudy Sarzo – bass (on tracks 1, 5, and 9)
Simon Wright – drums (on tracks 1 and 5)
Randy Gane – keyboards (on tracks 1, 5–6, and 8–10), bass (on track 10), orchestration (on track 14), answering machine message (on track 12)

 Additional musicians:
Craig Locicero – rhythm guitars (on tracks 1–10)
Jason Slater – bass (on tracks 2–4, and 6–8), keyboards (on tracks 7–8)
Martín Irigoyen – all guitars, bass, and drums (on tracks 11–14)
Paul Bostaph – drums (on tracks 6–9)
Evan Bautista – drums (on tracks 2–4, and 10)

Guest appearances:
Kelly Gray – guitar solo (on track 1)
Jason Slater – theremin solo (on track 2)
John Levin – guitar solo (on track 3)
Chris Cannella – guitar solo (on track 4)
Ty Tabor – guitar solo (on tracks 5 and 8)
K.K. Downing – guitar solo (on track 6)
Brad Gillis – guitar solo (on track 7)
Dave Meniketti – guitar solo (on track 9)
Chris Poland – guitar solo (on track 10)
Nina Noir - background vocals (on track 13), spoken word (on track 14)
Emily Tate – background vocals (on track 14)
Miranda Tate – background vocals (on track 14)

Media

Więcej w tej kategorii: « The Warning Queensrÿche »

1 komentarz

  • Łukasz 'Geralt' Jakubiak

    Mówi się, że w trakcie robienia sałatki warzywnej nie powinno się stosować kombinacji ogórek-pomidor. Dlaczego? Ogórek posiada niewiele wartości odżywczych, a - co więcej - za przyczyną enzymu askorbinazy utlenia witaminę C, która występuje w pomidorach. Proces ten przyspieszony zostaje pod wpływem soli, za pośrednictwem której następuje wyciek soku komórkowego z ogórka, a co za tym idzie – spadek wartości odżywczej. Jaki to ma związek z najnowszym albumem Queensrÿche? Zacznijmy może od początku…

    Już od zeszłego roku portale bombardują nas informacjami o telenoweli jaką zafundowali nam panowie z Queensrÿche, a wszystko zaczęło się od wyrzucenia Geoffa Tate’a z kręgów zespołu. Kapela w oficjalnym orzeczeniu poinformowała, że przyczyną rozstania okazały się „różnice artystyczne”, jednak w sieci krąży wiele faktów, które stawiają Tate’a w znacznie gorszym świetle. Obecnie toczy się proces o nazwę zespołu i z tego też powodu w tym roku otrzymamy dwa krążki pod szyldem Queensrÿche (wyrok o przynależności zapadnie w listopadzie). Pierwszy na horyzoncie pojawił się „Frequency Unknown” sygnowany nazwiskiem Geoffa Tate’a i po niezłej solowej płycie można było się spodziewać czegoś – co najmniej – przyzwoitego. Drugi krążek z resztą składu pojawi się już w czerwcu, a na stanowisku frontmana usłyszymy Todda La Torre z Crimson Glory.

    Co zatem wujek Geoff przygotował dla zbulwersowanych fanów? Na początek warto wspomnieć o muzykach, którzy zostali zaproszeni do współpracy, a jest ich całkiem sporo… Simon Wright (AC/DC), Paul Bostaph (Slayer), Ty Tabor (King’s X), K.K. Downing (Judas Priest), Chris Poland (Megadeth), etc. Trzeba przyznać, że skład jest imponujący, ale czy „Frequency Unknown” broni się jako całość? Cóż… Album jest okropnie nagrany. Rażą słabo zmiksowane partie instrumentalne, w szczególności solówki, które brzmią jakby były nagrywane zupełnie gdzie indziej. Może chociaż płyta broni się fajnym kawałkami? „Cold” to sympatyczny numer, nieco w stylu ostatnich, solowych osiągnięć Geoffa. Jest energicznie, hard rockowo i melodyjnie, a refren szybko zapada w pamięć –niezły start. Dalej jest już znacznie gorzej. Po usłyszeniu „Dare” miałem ochotę wyrzucić odtwarzacz przez okno. Z tak fatalnie brzmiącym utworem już dawno nie miałem styczności i po jego przesłuchaniu bałem się tego co mnie jeszcze czeka. Melorecytowany „Give It To You”, męczący „Slave” (o co chodzi z tym riffem?), czy usypiający „Everything” to kompozycyjne zarazy na krążku – nudne, chaotyczne i tragicznie zaaranżowane. Na tle reszty całkiem nieźle wypada „In The Hands of God”, jednak Geoff przesadził trochę z wokalem, a sam kawałek wydaje się być nieco przekombinowany. Płyta nabiera rumieńców po wejściu Paula Bostapha na perkusji i już na „Running Backwards” zaczyna robić się o wiele ciekawiej. Bardzo dobrym numerem okazał się „Life Without You”, w którym góruje całkiem niezła sekcja rytmiczna w zwrotce, uzupełniona prostym, ale niezwykle energicznym riffem. Przyzwoitym utworem jest także wyniosły „Fallen”, który zachwyca szczególnie w refrenie (świetne akordy). Warto także zwrócić uwagę na kapitalną, gitarową solówkę w wykonaniu Dave’a Meniketti. O TRAGICZNYCH bonus trackach nie będę wspominał, bowiem nie są to tylko zbędne „zapchajdziury”, ale też zbrodnia na oryginalnych wykonaniach (po usłyszeniu „I Don’t Believe In Love” prawie dostałem ataku serca).

    Nagrany jeszcze w kompletnym składzie „Dedicated To Chaos” pomimo tego, że zrealizowany był znacznie lepiej, to przytłaczał nas wszechobecną monotonią. Album strasznie się dłużył, numery były nudne, a słuchacze modlili się o rychły koniec. Jak jest tym razem? W moim odczuciu troszkę lepiej – kompozycje są o wiele krótsze i dzięki temu płyta nie wydaje się być - aż tak - nużąca. Co więcej, niektóre utwory naprawdę mogą się podobać. Nie zagrała przede wszystkim słaba realizacja i brak własnego charakteru, co na pewno jest wynikiem pośpiechu i zaangażowania sporej ilości muzyków, którzy na płycie zrobili niezbyt efektowny, muzyczny bałagan. W tej chwili czekam co pokaże reszta chłopaków z Queensrÿche, ale o tym przekonamy się dopiero w czerwcu.

    Geoff Tate stworzył właśnie taką sałatkę z ogórkiem – przeładowaną składnikami, a przy tym nieco zasoloną i wypraną z wartości odżywczych… Tudzież muzycznych. To potrawa, która może nam nie zaszkodzi, ale nie sprawi też żadnej satysfakcji, będąc przy tym zwykłym, niezbyt kreatywnym wyrobem na stole obiadowym - mogło być o wiele lepiej. Zabrakło odrobiny inwencji i cierpliwości.

    2.5/5

    Łukasz 'Geralt' Jakubiak piątek, 03, maj 2013 18:40 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.