A+ A A-

Nexus Artificial

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2014, album studyjny)

01. Dēmiourgós - 2:19
02. Newborn Sun - 9:36
03. Portraits - 7:32
04. Prayers - 5:50
05. Mismatch - 5:16
06. Imitation - 7:10
07. Ningma - 0:44
08. Anaesthesia - 4:24
09. Suppression - 6:13
10. Ab originis - 0:54

Czas całkowity - 49:58

- Piotr Stępiński - wokal, gitara
- Rafał Warniełło - gitara
- Paweł Siemaszko - gitara basowa
- Tomasz Semeniuk - perkusja

Media

1 komentarz

  • Paweł Caniboł

    No proszę! Demo, demo i… Urodziła się płyta LP! Po licznych zmianach składu i po ciężkiej pracy wreszcie otrzymujemy album z prawdziwego zdarzenia. Progres, Panowie, progres wyczuwam! Ale, ale! Najpierw posłuchajmy…

    Wkładając płytę do odtwarzacza nie miałem pojęcia czego się spodziewać tym razem. Intro pierwszego utworu, „Newborn Sun” (nie licząc intra całego albumu, które znajduje się przed pierwszym utworem, a nosi tytuł: „Demiourgós”), praktycznie ustawiło moje myślenie i zakwalifikowało muzykę Defying jako spokojne, klimatyczne, postrockowe granie. Poczułem zdziwienie, gdyż czytając wcześniej notkę otrzymaną od muzyków, przygotowany byłem na mocne, metalowe brzmienie, jak określali ową muzykę w liście. Przechodząc kolejno przez każdy z dziesięciu utworów kilkakrotnie zmieniałem swoje zdanie i o gatunku, i o tym czy owa muzyka się podoba. Podoba się, choć nie potrafię jakoś bez reszty zatracić się w pochwałach na jej temat.

    Początek nie pozostawiał praktycznie nic do życzenia, z czasem muzyka wielokrotnie przechodzi przez różnego rodzaju nastroje, a wszystkie mi… odpowiadały! Sam nie wiem jak sprecyzować to, co do czego mam wątpliwości, postaram się więc wyjaśnić wszystko w całej mojej poniższej wypowiedzi.

    Cieszy mnie fakt, iż o wiele więcej powierzchni płyty zajmują te wolniejsze, nastrojowe epizody, które tworzą zwykle wstęp, przerywnik i zakończenie poszczególnych utworów. Pojawiający się z rzadka wokal rozwiewa wątpliwości i dygresje dot. stylu oraz utwierdza ostatecznie w przekonaniu: „Tak! To jest metal!” Jeśli jednak milknie, znowu usłyszymy postrockowe, spokojne, nastrojowe granie rodem z klasyków tegoż właśnie gatunku. Dodam jednak, że w kwestii wokalnej nie tylko z growlem mamy tu do czynienia, bo również z doomowymi melorecytacjami – a to brzmi tutaj chyba najlepiej!

    Na uznanie zasługują mega klimatyczne wiolonczele (naprawdę?) w utworze pt. „Newborn Sun” i melorecytacja w kobiecym wydaniu, jaką serwuje nam „Mismach”. To z resztą najbardziej zróżnicowany utwór, bo nawet usłyszymy tutaj solówkę gitarową (których jest w sumie więcej na płycie, np. w „Prayers”). Nie jest ona wybitna, ale wpasowuje się w klimat, a właśnie solowych wstawek instrumentów często poszukuję (brawa dla Rafała Warniełły!), gdyż stanowią świetne wypełnienie tego, co zwykle stara się tworzyć wokal - melodia.

    Czy pojawiło się w mojej głowie jakiekolwiek skojarzenie z czymś, co już słyszałem? Tak, mianowicie przywołałem mimowolnie muzykę zespołu Alchemist. Jednak po namyśle muszę przyznać, że wokalnie o wiele lepiej w Defying, więc chyba ostatecznie rodacy górą! Życzyłbym sobie tego…

    Aby swoją opinię przedstawić naprawdę rzetelnie, postanowiłem zagłębić się w poprzednie dokonania zespołu rodem z Olsztyna. Wnioski jakie wyciągam są następujące: zespół gra mocniejszą i o wiele bardziej dojrzałą, przemyślaną muzykę. Paradoksalnie gra bardziej spontanicznie, a zatem polega bardziej na uczuciach, nie na technice. Chyba właśnie słucham płyty, która pretenduje do miana płyty roku w ramach swojego gatunku. Z resztą sam często zmieniałem zdanie co do tego, jaką ocenę ostatecznie jej wystawić…

    Nie należy tutaj pominąć strony tekstowej, a zatem głównego trzonu przesłania kwartetu, jakim jest Defying. Może zacytuję, co sami muzycy w tej kwestii mają do powiedzenia: „Tematyka tekstów oscyluje wokół genezy człowieka, zadając jednocześnie pytanie: czy siła sprawcza, utożsamiana z boską, nie miała w rzeczywistości korzeni pozaziemskich?”. Bardzo chętnie powiem od siebie, że nie ma tu nic do dodania, jednak czuję się zobowiązany przekazać informację, że poetą zespołu jest wokalista – Piotr Stępiński.

    Ostatni, dziesiąty utwór na krążku, nosi tytuł „AB Origins” i stanowi outro płyty. Jednocześnie w moim odczuciu jest to apogeum mroku, które dostajemy słuchając Nexus Artificial. Za to unoszę kciuk w górę i powiem szczerze, że to naprawdę mnie rusza, a Defying wydali dobrą płytę!

    Czego jeszcze nie powiedziałem? Ano tego, że Nexus Artificial to album koncepcyjny, a co za tym idzie, powinno się słuchać go w całości. Jest w tym sporo plusów, ale i sporo minusów. Jedno jest pewne, a mianowicie to, że największe klasyki progresywne to właśnie koncepty. Defying klasyką nie jest i nigdy nie będzie, a przynajmniej jeśli chodzi o ów krążek. No i przynajmniej jeśli chodzi o światową muzykę, bo w Polsce cień szansy jest! Nie żebym im nie życzył sukcesu, bo kibicuję z całych sił, jednak nie widzę w tej muzyce żadnego przełomu, żadnej wybitnej innowacji, ale przecież… Nie o to raczej tutaj chodzi! Płyta jest dobra dla kogoś, kto lubi przejść wraz z muzyką ścieżkę pełną przygód i zatracić się w kolażu niezliczonych i nadzwyczaj zróżnicowanych emocji, co oczywiście gwarantuje Nexus Artificial. Szczególnie polecam ją lubującym się w ciemniejszej stronie owych doznań.

    Zadałem sobie w pewnym momencie pytanie: „czy ta muzyka mnie przypadkiem nie nudzi?” Fakt! Dla kogoś, kto nie siedzi w owych klimatach, a mam na myśli mroczne klimaty post-doom-prog-metalowe, może czuć się zdezorientowany i w swojej niecierpliwości po prostu przełączy na kolejny utwór, gdziekolwiek akurat w czasie, jeśli chodzi o nagrania, by się znajdował. Rozczaruje go jednak fakt, że otrzyma kawałek zbliżony tematycznie i konstrukcyjnie do poprzedniego.

    Zatem podsumowując… Nexus Artificial to zdecydowanie progresja, ale bardziej, jeśli chodzi o własne dokonania, a nie o muzykę samą w sobie. Progres widać i progresu im życzę, bo osobiście zapamiętam nazwę Deftying, płytę włożę między Besides a God is an Astronaut i będę oczekiwał dalszego rozwoju w swoim gatunku! Wiem bowiem, że się da (patrząc na to, co już było dane mi usłyszeć). Szału na razie nie ma, ale jeszcze krok i…

    Ocena: 7/10

    Paweł Caniboł poniedziałek, 06, październik 2014 22:07 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.