'Operation Mindcrime' nie jest może klasycznym albumem progmetalowym. W zasadzie bardziej przypomina dokonania Iron Maiden bądź Judas Priest. Ale w końcu te zespoły wywarły chyba największy wpływ na muzyków ze Seattle. Podobieństwa nie powinny zatem nas dziwić.
'OM' zawiera też jednak wiele elementów, dzięki którym określenie heavy metal nie oddaje w pełni ducha tego albumu. Na szczególną uwagę zasługują: delikatne wstawki symfoniczne Michaela Kamena, momentami wzbogacone śpiewem chóru; krótkie dialogi, stanowiące swojego rodzaju przerywniki a zarazem łączniki między utworami; niepowtarzalny klimat no i oczywiście technika i talent muzyków. Prym bez wątpienia wiedzie tutaj Geoff Tate. Jego czterooktawowy głos robił wrażenie już od czasów ich pierwszych dokonań. Na tym albumie momentami do złudzenia przypomina Bruce'a Dickinsona (dopiero na Empire wyraźnie pokaże swoją charakterystyczną technikę) co oczywiście nie jest wadą przy takim talencie.
'OM' jeśli ktoś jeszcze nie wie, jest concept albumem opowiadającym historię Nikkiego Coxxa, który rozczarowany funkcjonowaniem społeczeństwa, w którym musi żyć trafia w sidła tajnej organizacji rewolucyjnej. Manipulacja Nikkim, który jest jednocześnie ćpunem nie jest trudna. Po praniu mózgu, jakim podał go DR X - założyciel i lider spiskowców Nikki staje się zabójcą reagującym na komendę MINDCRIME. Do pomocy zostaje mu przydzielona siostra Mary - dawna prostytutka, która ma za zadanie umilać mu czas i odsuwać zwątpienia. Wbrew planom DR X para zakochuje się w sobie, co może być bardzo szkodliwe dla organizacji. Dlatego też Nikki otrzymuje zadanie zlikwidowania Mary i jej 'opiekuna'- ojca Williama. Zadanie zostaje wykonane, ale tylko połowicznie. Nikki nie potrafi bowiem pociągnąć za spust, kiedy chodzi o osobę, którą pokochał. Zrozpaczony próbuje przekonać DR X, że nie będzie dłużej jego podwładnym. Nałóg okazuje się jednak zbyt silny. Kiedy Nikki próbuje jeszcze raz dotrzeć do Mary i przekonać ją aby razem spróbowali uciec, odnajduje ją martwą, przy ołtarzu. Najbardziej przeraża go myśl, że sam mógł być jej oprawcą. Prawdopodobnie tracąc zmysły wybiega na ulicę, krzycząc, że jest winny i nie wierzy w uczucie jakiego doświadczył. Szybko trafia w ręce policji po czym zostaje rozpoznany i oskarżony o serię morderstw.
Tematem głównym miała być manipulacja i zepsucie społeczeństwa. Efekt ten został moim zdaniem w dużej mierze osiągnięty. Jak już mówiłem płyta ma niepowtarzalny klimat, który w połączeniu z niesamowitą muzyką daje mieszankę wybuchową. Moim zdaniem jest to najlepsza płyta w dorobku Queensryche i w ogóle jedna z najlepszych płyt jakie kiedykolwiek zostały nagrane. Jeśli ktoś był na ostatnim koncercie grupy z Seattle w Stodole, to chyba wie o czym mówię.