A+ A A-

Gone Through Years

Oceń ten artykuł
(4 głosów)
(2013, album studyjny)

01. In Search of Wonders - 5:59
02. Sweet Alice - 3:24
03. Through Time and Space - 6:03
04. Gone Through Years - 5:54
05. Days to Come - 3:03
06. Mentalscars - 6:57
07. Gate of Reflection - 3:01
08. Heading for Desaster - 6:50
09. World Is Lost - 6:17
10. Final Ending - 6:50

Czas całkowity - 54:18

- Marek Arnold - instrumenty klawiszowe, saksofon, klarnet
- Larry B. - wokal
- Ralf Dietsch - gitara, mandolina
- Denis Strassburg - gitara basowa, programowanie
- Clemens Litschko - perkusja
oraz:
- Manuel Schmid - wokal
- Amelie Hofmann - wokal
- Saskia Brödel - wokal

 

Media

Więcej w tej kategorii: Paralyzed »

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    Koncept albumy generalnie można podzielić na dwie grupy: zainspirowane jakimś dziełem filmowym bądź literackim oraz takie, które opowiadają historię wymyśloną przez któregoś z muzyków zespołu. W przypadku tegorocznego debiutu niemieckiej formacji Cyril mamy do czynienia z tym pierwszym. „Gone through years” oparte jest na powieści H.G. Wellsa „Wehikuł czasu”. Przedstawiona na płycie opowieść jest jednak dość luźno powiązana ze słynnym oryginałem, czerpie z niego oczywiście podstawowe elementy (głównie związane z podróżowaniem w czasie), ale nie opowiada krok po kroku przygód angielskiego naukowca. Cyril (nie wyszczególniono kto odpowiada za teksty) raczej umieszcza swój pomysł w wymyślonej przez Wellsa konwencji i eksploruje go na swój sposób, wykorzystuje w celu zaprezentowania własnej historii. Motywem przewodnim jest utracona miłość (przepraszam, ale trochę trąci banałem) w poszukiwaniu której główny bohater i zarazem podmiot liryczny wyrusza w podróż „przez czas i przestrzeń”. W tak zwanym między czasie przewijają się na płycie pewne motywy z „Wehikułu czasu”, w tym najbardziej dramatyczny, kiedy to główny bohater odkrywa jaki los spotka ziemię w odległej przyszłości („Heading for disaster”).
    Omawiając stronę muzyczną „Gone through years” oczywiście powinienem zacząć od tego że to nieco bardziej melodyjna odmiana rocka progresywnego, że utwory są uproszczone, mają bardziej piosenkowy charakter, itd. Jednak zamiast takiego standardowego przynudzania wolę powiedzieć to co od razu przyszło mi do głowy, już po pierwszym przesłuchaniu tej płyty, otóż jest ona nieprzyzwoicie melodyjna i przebojowa, różne fragmenty (niekoniecznie refreny) od razu wchodzą do głowy i niekoniecznie chcą z niej wychodzić. Nie wiem czy jest to najważniejszy aspekt dla fanów progresu, ale ta płyta taka właśnie jest. Może to wynikać z faktu że część członków wcześniej tworzyła zespół Gabria, który parał się prostą i melodyjną muzyką. Ta melodyjność i przebojowość ożeniona z rockowym wykopem i mocniejszą sekcją rytmiczną dobrze sprawdza się w nowym projekcie muzyków. Nad aranżacjami czuwa w końcu Marek Arnold, który z niejednego progresywnego pieca chleb jada (Seven Steps to the Green Door, Toxic Smile, Flaming Row), z kolei rolę wokalisty w Cyril objął Larry B., również udzielający się w Toxic Smile. Z nim mam chyba największy problem. Osobiście bardzo lubię jego wokal, jego barwę i interpretację, ale skojarzenia z Philem Collinsem są momentami nie do zniesienia, Larry niekiedy brzmi identycznie jak „Ten, który ponoć poradził sobie bez Petera Gabriela”. Ciężko powiedzieć, żeby był to zarzut, dla wielu pewnie będzie to zaletą, ale chwilami panowie brzmią łudząco podobnie. Nie zmienia to faktu, że śpiew pana Larrego B. podoba mi się, szczególnie lekka chrypa w jego głosie.
    Jak już wspomniałem, zespół stawia mocno na melodie, na płycie przejawiają się one przede wszystkim w świetnych liniach wokalnych w zwrotkach („In search of wonders”, „Through time and space”, „”Days to come”, „Gate of reflection”) i refrenach (j.w. plus „Heading for disaster”). Generalnie niemieckiej grupie pomysłów nie brakuje, aranżacje są zazwyczaj dość bogate, pojawiają się i klawiszowe wtręty i (sporadyczne) solówki gitarowe i soczysty saksofon i partie akustyczne. „Sweet Alice” ma w sobie coś z muzyki latynoskiej, wspominany już nie raz „Heading for disaster” ma w sobie bardzo duże coś z progresywnego metalu, jest to też najdłuższa i najbardziej złożona kompozycja na płycie. Wrzuconym na siłę zdaje się być „Final ending”, który po fajnym, spokojnym wstępie jest niczym innym jak skrótem całej płyty, po prostu zawiera sklejone ze sobą fragmenty poszczególnych utworów, choć przyznaje że zostało to zrobione zgrabnie. W dalszym ciągu jest to bardzo odtwórcze.
    Podsumowując, muzyka zarejestrowana na „Gone through years” nie jest najbardziej oryginalna pod słońcem, nie jest najbardziej zaskakująca ani najbardziej odkrywcza, ale świetnie się jej słucha. Jeśli czasem macie ochotę na melodie a nie macie ochoty wracać w kółko do tych samych albumów, sprawcie sobie debiut Cyril. Nie jest to najbardziej nietuzinkowe dokonanie Marka Arnolda, ale chyba jedno z najbardziej przystępnych.

    Gabriel "Gonzo" Koleński

    Gabriel Koleński sobota, 22, czerwiec 2013 16:24 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.