Mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony. Trzy lata Nolan karmił nas EPkami (które moim zdaniem były raczej przeciętne), by w 2008 roku uraczyć nas pełnowymiarowym albumem. Mało tego - dwupłytowym. Na najnowszej propozycji tandemu Nolan & Świta pobrzmiewają echa teoretycznie wszystkich odmian proga. Są tu zagrywki typowo metalowe, symfoniczne dźwięki, space rock, gotyk i inne. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że muzyka przesiąknięta jest duchem różnej maści folku (folk rock, prog folk), mianowicie pobrzmiewają echa Blackmore's Night i Clannadu. Całość utrzymana jest w formie rockowej opery, jednak niezbyt rozbudowanej. I w tym miejscu muszę to napisać - uważam, że Nolan sporo wyniósł ze współpracy z A. Lucassenem. Już na samym początku rzuciły mi się w oczy typowo Ayreonowskie tytuły - tajemnicze, kosmiczne. Posunę się jeszcze dalej. Uważam, że ów tytuły utworów na She, żeby wyrazić się BARDZO dyplomatycznie, zostały zainspirowane tracklistą i tekstami The Human Equation Ayreona. Tak to odbieram. Poza tym, ogólnie rzecz biorąc - kawał dobrej roboty. Chociaż IMHO mogło by być troszkę agresywniej.
Marcin Wójcik wtorek, 06, styczeń 2009 12:53 Link do komentarza