Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 211
A+ A A-

A Fine Stormy Weather

Oceń ten artykuł
(4 głosów)
(1996, album studyjny)
1. Beating Life (7:04)
2. Portrait Of Falgars (1:48)
3. The Mask (8:36)
4. Inner Castle (10:04)
5. Arenys (2:57)
6. Hope (7:51)
7. Inside Out (11:06)
i) Silence
ii) Something Whispers

Total Time: 48:26
- Jordi Amela / keyboard, grand piano
- Rod Oliveira / drums
- Pedro Jimenez / lead voice
- Jordi Planas / bass, classical guitar
- Jordi Prats / electric, classical & twelve string acoustic guitars
Więcej w tej kategorii: « Limits

1 komentarz

  • Adam Nowakowski

    Lata 90. były rozkwitem rocka neoprogresywnego. Po sukcesach w latach 80. kapel takich jak Marillion, IQ czy Pendragon, ostatnie dziesięciolecie XX wieku urodziło w Europie masę kapel, które lepiej, bądz gorzej naśladowały swoich starszych kolegów. Na pewno mało znana hiszpańska Dracma zalicza się do tych pierwszych, choć na wstępie trzeba zaznaczyć, że Ameryki nie odkryła.

    Pierwszy album muzyków z półwyspu iberyjskiego nie zachęcał. Duża ilość symfonicznej elektroniki i sztucznych pianin, śladowe ilość gitary, kopiowały z mizernym skutkiem późny Marillion. Jednak na A Fine Stormy Weather artyści pokazali własną tożsamość.

    Już po pierwszym wysłuchaniu dostrzegamy duże różnice w stosunku do pierwszego wydawnictwa. Więcej, mógłbym powiedzieć bardzo dużo, jak na rock neoprogresywny, tu gitary. Co zaskakuje, miniutwór Portrait Of Falgars zdradza fascynacje Hiszpanów gitarą folkową. Utwór ten, obok równie dość folkowego Arenys, jest na pewno odskocznią od grubych, stałych ram rocka neoprogresywnego. W innych kompozycjach dostajemy również solidną porcję gitary akustycznej, i co ważniejsze pięknych, płaczących, a do tego bardzo melodyjnych solówek tego instrumentu. Kolejny plus - bas. Potężny, często wysuwający się na pierwszy plan. Dla przykładu nie wyobrażam sobie skocznej części utworu The Mask bez ścieżki świetnego tu basu. Oczywiście mamy na albumie charakterystyczny dla gatunku teatralny wokal. Słychać twardy, hiszpański akcent osoby śpiewającej i częste kaleczenie języka angielskiego. Niektórym może się to nie podobać, jednak według mnie dodaje on Dracmie niepowtarzalności i zdradza pochodzenie zespołu, a do tego świetnie pasuje do muzyki. Nie wyobrażam sobie tej muzyki z flegmatyczną, poprawną angielszczyzną. Oczywiście, jak przystało na rock neoprogresywny, mamy tu dużo symfonicznych, płytkich klawiszy. Jednak przez znaczną część albumu stanowią one tło. Czasami przypominają się jakąś solówką, lecz nie czujemy tu ich przepychu. Do tego składne, przemyślane kompozycje bez niepotrzebnych dźwięków i bardzo dobra produkcja tego, dość mało znanego albumu, stawiają ostanią kreskę na plus.

    Jak zaznaczyłem na wstępie, A Fine Stormy Weather Ameryki nie odkryła. Jednak jest zapomnianą, bardzo piękną perełką na wymierającej już w owym czasie scenie neoprogresywnej. Gdyby album był nagrany w latach 80. Dracma odniosła by duży sukces. A tak daję 4,5/5 z zaokrągleniem do 5.

    Adam Nowakowski niedziela, 16, marzec 2008 17:31 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.