- Gerard Hynes ( Vocals )
- Mirko Rudnik ( Guitars )
- Thomas Diehl ( Keyboards )
- Ender Kilic ( Bass )
- Robert Zoom ( Drums )
oraz:
- Tracy Hitchings ( Vocals (3) )
- Gerard Hynes ( Vocals )
- Mirko Rudnik ( Guitars )
- Thomas Diehl ( Keyboards )
- Ender Kilic ( Bass )
- Robert Zoom ( Drums )
oraz:
- Tracy Hitchings ( Vocals (3) )
Każdy, kto choć trochę interesuje się rockiem progresywnym, spotkał się z nazwiskami Karl Groom i Clive Nolan. Szczególnie to drugie nie powinno być Wam obce. Znany przede wszystkim z zespołu Pendragon, ten multiinstrumentalista, wokalista i autor tekstów, jest jednym z najbardziej zapracowanych i niezmordowanych współczesnych muzyków. Obok swojej macierzystej formacji, jest również członkiem Areny, a swego czasu przewodził grupie Shadowland, w której nawet śpiewał. Współpracował też z Oliverem Wakemanem, Ayreon, Landmarq, Tracy Hitchings, Strangers On A Train, Edge Of Sanity, Dragonforce, a w 1993, wraz ze wspomnianym już Karlem Groomem, wyprodukował płytę grupy Ulysses.
Zespół powstał w Niemczech pod koniec lat 80-tych. Swoją pierwszą płytę, zatytułowaną "Neronia", nagrywał od 1989 roku, ale udało się ją wydać dopiero w 1993r. Jest to jedyna płyta nagrana pod nazwą Ulysses - ze względów formalnych zespół musiał zmienić nazwę i drugi album, który został wydany dopiero w 1994 roku, był sygnowany mianem takim jak tytuł pierwszej, czyli Neronia.
Debiut Ulysses jest naprawdę imponujący. Stylistycznie zespół porusza się gdzieś pomiędzy Marillion a Pendragon. Głos wokalisty Gerarda P. Hynesa przypomina troszkę Nicka Barretta, a z drugiej strony Fisha, ale jest jednak oryginalny i bardzo ciekawy. Również Mirko Rudnik, ze swą grą na gitarze, wpisuje się w spectrum gitarzysty Pendragon. Słychać to szczególnie w przepięknym utworze "The Sunday Rising" z rewelacyjną solówką.
W dwóch utworach: "Teenage Sweet Hearts" i "Lost To This Word/Forever Lost" - gościnnie udziela się Tracy Hitchings, znana głównie z zespołów Quasar i Landmarq, ale również nagrywająca solowe płyty i współpracująca z zespołami Pendragon czy Gandalf. Ma ona dość charakterystyczny głos, który naprawdę rewelacyjnie wkomponował się w stylistykę Ulysses.
Album jest bardzo równy, wszystkie utwory są na naprawdę wysokim poziomie wykonawczym i kompozycyjnym. Szczególne wrażenie robią dłuższe, epickie utwory - wspomniany już "Teenage Sweet Hearts", "Days gone by", a przede wszystkim kończący "Freedom will be mine". Kojarzy się troszkę, swoim rozmachem i zmianami tempa, z marillionowskim "Script For A Jesters Tear".
Debiut Ulysses wpisuje się idealnie w rock progresywny początku lat 90-tych. Nie jest to na pewno arcydzieło, ani płyta wykraczająca poza standardy gatunku, ale ma swój niezaprzeczalny urok, jest przepełniona wielką pasją tworzenia i radością grania. Brzmienie albumu jest w dużej mierze zasługą wspomnianych na wstępie producentów, którzy sprawili, że "Neronia" śmiało może stanąć obok płyt z tamtego okresu, takich jak: "The Window Of Life" Pendragon, "Casino" Casino, "Ever" IQ, "Ring Of Roses" Shadowland, "Infinity Parade" Landmarq, "More Than Meets The Eye" Jadis, czy "King's Journey" Fancyfluid.
Arkadiusz Cieślak