Assal & Zenn

Oceń ten artykuł
(30 głosów)
(2004, album studyjny)
1. Argyle Corner (1:00)
2. Alien (4:10)
3. Ginewra (5:08)
4. America (4:53)
5. Obe (3:59)
6. Horyzont Boscha (1:55)
7. Fontanna (4:47)
8. New Orleans - Mandala (4:40)
9. Saint Denis (2:07)
10. Sheridan (6:00)
11. Foto (2:55)
12. Cytra (8:08)
13. Abigail (1:39)
14. Enuma Elisz (8:49)
15. Krzyż Południa (1:02)

bonus:
16. Ajudah 2 -  Zapomnienie (11:05)

Czas całkowity: 72.17 


- Łukasz Święch:  instrumenty klawiszowe, bas, gitary, programowanie i samplery
- Adam Łassa: śpiew
- Patrycja Czapiga:  śpiew
- Marcin Mak:  instrumenty perkusyjne
- Bagin: bas
- Anna Korbińska: saksofon

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Mam wobec tej płyty bardzo ambiwalentne uczucia. 'Assal & Zenn' przypomina żołnierski modlitewnik pana Podbipięty - wielkie jest na niej 'materyi pomieszanie'. Jestem w stanie to zrozumieć. Panowie Święch i Łassa nagrali trzy bardzo stylowe płyty z Abraxasem, Święch wymyślił potem siebie od nowa pod szyldem Xenn. Trudno jest wynaleźć proch trzeci raz. Dlatego też ten album stanowi wypadkową stylów dwóch wspomnianych kapel. Tyle, że ta symbioza nie jest idealna. Zdarzają się oczywiście piękne momenty. Takie na przykład 'Obe' świetnie łączy etniczny podkład z abraxasową linią wokalną i jak zwykle nawiedzonymi lirykami Łassy. Dobrze też żeni te dwa pierwiastki 'Alien', którego temat przewodni powtarza się także w 'Cytrze' Ale już ciężki triphop i melorecytacja w 'New Orleans - Mandala' kompletnie burzy liryczny dotychczas nastrój płyty. Ten sam problem mamy z instrumentalnym 'Sheridan' i 'America'. Kolejne interludium bez słów, 'Horyzont Boscha', wypada znacznie bardziej przekonująco, bo jest klasycznie artrockowe. Przypomina przerywniki, jakimi raczył nas Clive Nolan na pierwszych albumach Areny. Podobne klimaty powracają w kilku momentach 'Enuma Elisz'. Króciutkie 'Saint Denis' i 'Abigail' to takie new age'owe easy listening, w dobrym tego słowa znaczeniu, gustownie wzbogacone saksofonem. Najpiękniej robi się jednak, gdy żywioł xennowy zostaje nieco ukrócony i odzywa się stary, dobry (duszny i tajemniczy, znaczy się)Abraxas. Takich utworów jest tu sporo: 'Fontanna', 'Foto', wspomniana już 'Cytra', a przede wszystkim rzadkiej urody piosenka 'Ginewra' - aż żal, że jej w radiu nie puszczano, bo mogłaby się stać przebojem. Pozostałym też nic nie brakuje, ale do dziennego pasma by nie pasowały. To w końcu rock progresywny. No i na koniec druga część 'Ajudah' z debiutu Abraxas. Kolejna mroczna śpiewogra, gdzie Łassa może się wyżyć jako wokalista-aktor. Dobrze, że ten utwór figuruje tu jako bonus. Assal & Zenn to jednak inny zespół, nie należy mieszać bytów. Nie można zapomnieć o zmysłowym głosie Patrycji Czapigi, która w kilku miejscach świetnie wspomaga odjechane wokale pana Adama. Reasumując - płyty słucha się z wielką przyjemnością, która bywa niestety czasem przerywana przez muzykę z kompletnie innej bajki. Kto tęsknił za Abraxasem powinien nabyć 'Assal & Zenn' i zaprogramować ją w odtwarzaczu tak, żeby nie przeszkadzały mu nowomodne wtręty. Czwórka należy się temu albumowi spokojnie, ale gdyby wyciąć kilka utworów, ocena byłaby jeszcze wyższa.

    Paweł Tryba poniedziałek, 02, czerwiec 2008 13:05 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.