Argentyna kojarzy się nam z Maradoną i egzotyką. Całe szczęście że powoli zaczynają docierać do nas również dzwięki które tam się tworzy. Te dzwięki z reguły stoją na dużo wyższym poziomie od naszych, europejskich, co jest ciężkie do zaakceptowania dla wielu z nas…. Europa „poszła” w kierunku dość ugrzecznionego neo-proga, Ameryka Południowa rozwija kierunek wytyczony przez wielkie grupy lat 70-tych. Bez kompromisów, bez zalotnych spojrzeń w kierunku popu, po prostu „ostra jazda” bez trzymanki. A to lubię……
Kiedyś wpadła w moje sidła debiutancka płyta argentyńskiego Nexusa. I przez dwa tygodnie nie wychodziła z odtwarzacza… Ci co mnie znają , wiedzą że to niemal niemożliwe ! A jednak… wyjąłem ją tylko dlatego, że w międzyczasie sprowadziłem 3 kolejne ich płyty, które jednoznacznie potwierdziły moje podejrzenia – to jedna z największych i najlepszych grup progresywnych na świecie. Debiut – piękny kawał fantastycznego proga, opartego na cudownych latach siedemdziesiątych, ale nagranego w absolutnej końcówce XX wieku. Połączenie wirtuozerii ELP, Banco , PFM z rozmachem starego Genesis , przyprawione solówkami a’la stary poczciwy Marillion….
Wspaniała płyta, wspaniała grupa. Dziesiątki fantastycznych tematów przeplatają się ze sobą tworząc muzykę, która jest tym czym powinien byś progres w XXI wieku.
13 utworów, 71 minut muzyki. Muzyki będącej niemal kwintesencją rocka progresywnego i rocka symfonicznego. Ta płyta ucieszy wszystkich którzy tęsknią do powrotu lat 70-tych, amatorów pięknych koncept-albumów i wielbicieli Złorej Ery. Uszczęśliwi wszystkich prog-maniaków lekko znudzonych neo-progiem jak i smakoszy wczesnej włoszczyzny spod znaku Banco, Semiramis i Museo Rosenbach. Oczywiście moim, cholernie subiektywnym zdaniem….