Blue Circles

Oceń ten artykuł
(46 głosów)
(2008, album studyjny)
1. Desert Sand (5:51)
2. Shockwaves (5:46)
3. Naked Pale (7:02)
4. One on One (4:05)
5. Cold and Strange (4:22)
6. Faceless Smile (5:08)
7. We´ve Brushed (7:15)
8. Lost in Grey (6:05)
9. Seven Shades (5:58)

Czas całkowity:51:34
- Falk Ullmann  (vocals)
- Ruediger Zaczyk  (guitars)
- Rainer Teucher  (keyboards)
- Lutz Beberweil  (bass)
- Dirk Hartel  (drums)
Więcej w tej kategorii: « Nerotica

1 komentarz

  • Arkadiusz Cieślak

    Z powrotem w Neronii

    Dziwnie układają się koleje losu niektórych zespołów. Ciągle z pewnym rozrzewnieniem wspominam jazdę autobusem miejskim ze słuchawkami walkmana na głowie, w których słuchałem debiutanckiej płyty niemieckiego Ulysses, zatytułowanej 'Neronia'. Tamten album był, można powiedzieć, prawdziwym debiutem grupy Neronia. Okazało się, że względy formalne nie pozwalają na używanie nazwy Ulysses i grupa postanowiła działać pod mianem takim samym jak tytuł swojej pierwszej płyty. Zanim to jednak nastąpiło muzycy zakończyli tak naprawdę muzyczną karierę na 10 lat. Dopiero na początku tego wieku w zupełnie nowym składzie powrócił Ulysses pod postacią Neronii. Z gruzów Ulysses powstała zupełnie nowa grupa, do której dołączył wokalista Falk Ullmann, i nagrała swoją pierwszą płytę 'Nerotica'. Pomimo wielu elementów neoprogresywnych, dało się zauważyć dążenie do muzyki bardziej rockowej, nastawionej na gitarę. Te tendencje były wynikiem ogromnego wpływu, który wywarł na zespół właśnie Falk Ullmann. Zmiana kierunku doprowadziła do odejścia oryginalnych członków Ulysses i przyszłość grupy stanęła po raz kolejny pod znakiem zapytania. Ullmann nie poddał się i powrócił w 2007 roku z nowym składem, który rozpoczął prace nad kolejnym albumem. W ten oto sposób otrzymaliśmy 'Blue Circles'.

    Krążek ukazał się pod koniec zeszłego roku i dzięki uprzejmości mojego redaktorskiego kolegi Jana Włodarskiego, który współpracuje z Neronia, trafił w moje ręce. Na płycie znalazło się 9 utworów, które trwają niewiele ponad 51 minut. Muszę się przyznać, że byłem niezwykle ciekawy i podekscytowany nadarzającą się okazją posłuchania nowego materiału. Śledzę losy zespołu i wiedziałem, że pojawił się kolejny album, ale niestety nie udało mi się go nigdzie zdobyć. Cóż z tego spotkania wyniknęło?

    Pierwsze dwa, trzy przesłuchania rozczarowały mnie jednoznacznie i bezwzględnie. Szczególnie drażniąco brzmiał dla mnie głos wokalisty. Postanowiłem jednak dać tej płycie szansę, a przede wszystkim czas. Starałem się głównie pozbyć skojarzeń, porównań i oczekiwań. Z oczyszczonym umysłem przystąpiłem do kolejnego podejścia i okazało się, że z każdym kolejnym odsłuchaniem, materiał zaczyna mi się coraz bardziej podobać.
    Jak już wspomniałem wcześniej, muzyka Neronia zaczyna oscylować coraz bardziej w kierunku grania bardziej rockowego, a mniej progresywnego, może raczej mniej neoprogresywnego. Zdecydowanie na pierwszy plan wysunięta została gitara, momentami wręcz dość mocna i agresywna. Instrumenty klawiszowe stanowią dość mocno wyciszone i schowane tło, taki muzyczny podkład znakomicie pasujący do całości. Wokal, który mnie już mnie tak bardzo nie drażni, jest dość mocno wyeksponowany. Falk Ullmann śpiewa dość dobrze po angielsku, choć ma jednoznacznie wyczuwalny niemiecki akcent. Myślę, że jego możliwości głosowe nie są zbyt szerokie, ale samo brzmienie wokalu jest dość oryginalne. Kojarzy mi się momentami z Clive'm Nolanem i pierwszym wokalistą For Absent Friends, AT.
    Jeden z utworów został nagrany po raz kolejny, a pierwotnie pojawił się na poprzedniej płycie 'Nerotica'. Mowa tutaj o 'Naked Pale', balladowej, spokojnej piosence. Nowa wersja nie odbiega specjalnie od oryginału, ale lepiej brzmi. Generalnie brzmienie na 'Blue Circles' jest zdecydowanie klarowniejsze, czystsze i bardziej wyraziste niż na poprzednim krążku. Wprawdzie aranżacyjnie nie ma tutaj fajerwerków, a występujący również w roli producenta Falk Ullmann raczej oszczędnie podszedł do warstwy brzmieniowej, to jednak to minimalistyczne podejście ma swój urok. Słyszymy dość wyraźnie poszczególne instrumenty i głos wokalisty. Pod tym względem jest to udany album. Gorzej natomiast jest z poziomem kompozytorskim. Nie znajdziemy na tej płycie ani jednego arcydzieła, ani jednej naprawdę poruszającej kompozycji. Z drugiej strony nie ma również utworów słabych, zaniżających średnią. Ten album to po prostu dobry, równy kawałek rocka okraszonego leciutkimi naleciałościami progresywnymi. Na moją szczególną uwagę zasługuje utwór 'Shockwaves', który ma w sobie coś z klimatu Shadowland. Jeśli miałbym szukać elementów bardziej progresywnych, to znalazłbym je właśnie tutaj oraz w kończącym płytę 'Seven Shades'. Zresztą zakończenie albumu jest również jednym z ciekawszych momentów, bardzo podoba mi się solo na gitarze, jest dość długie, rozbudowane, rozwijające się z niepozornego spokojnego tematu, w podniosłą zaangażowaną kodę.
    Album jest przesycony sentymentalną, bardzo spokojną aurą. Większość utworów ma w sobie sporo pierwiastków balladowych, momentami tylko przeradzających się w ostrzejsze, drapieżniejsze oblicze. Tak jest chociażby w 'Cold And Strange', utworze chyba najżwawszym. Do głosu dochodzą tutaj zdecydowanie klawisze, a gitarowe riffy, mimo że schowane, wygrywają taką charakterystyczną galopadę.
    Wydaje mi się dość ewidentne, że zespół znalazł się na rozdrożu, z którego jednak coraz bardziej skłania się w jedną z możliwych dróg. Wybiera jednak podróż w stronę muzyki czysto rockowej, z założenia prostszej, ale nie pozbawionej uroku. Pod tym względem historia Ulysses, a obecnie Neronia, podobna jest do biografii holenderskiego zespołu For Absent Friends, który również zaczynał na początku lat 90-tych, grając neoprogresywnie, a wyewoluował do grupy stricte rockowej.

    'Blue Circles' to naprawdę ciekawa płyta, choć do bólu przeciętna. Paradoks? Być może zaprzeczam sam sobie, ale bywają czasami takie płyty, co do których trudno się jednoznacznie wypowiedzieć. Myślę, że ma ona jedną niezaprzeczalną zaletę: po prostu odkrywa przed nami ciągle coś nowego, coś mimo wszystko intrygującego. To dla mnie płyta, do której muszę się przekonywać cokolwiek na siłę. Ostatecznie uważam jednak, że warto ją poznać i warto zainteresować się również poprzednimi dokonaniami zespołu. Na naszym portalu znajdziecie recenzję płyty 'Neronia' Ulysses, a debiut Neronia Nerotica postaram się również zrecenzować w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości.

    3/5

    Arkadiusz Cieślak

    PS
    Podziękowania dla Jana Włodarskiego. Yano, sprawiłeś mi wielką frajdę. :-)

    Arkadiusz Cieślak środa, 11, marzec 2009 17:21 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.