20 Candles

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2009, album studyjny)
01. First Night (6:27)
02. The Summer's Already Gone (5:03)
03. Mat Enger Tréin (4:45)
04. The Man (4:48)
05. Merry-Go-Round (3:32)
06. Orient Express (12:04)
07. Broken Heart (5:30)
08. Strange Decisions (6:34)
09. Dolphins, Sharks And A Flood Of Sunshine (5:58)
10. Thoughts Pay No Toll (6:17)
11. The Curse (6:17)
12. Battlefield (5:35)
13. Uncompromising (4:29)
czas całkowity: 71:05
Patrick Kiefer (wokal)
Alex Rukavina (instrumenty klawiszowe, programowanie)
Yves Di Prospero (gitary)
Marc Muller (gitara basowa)
Christian Sonntag (perkusja)

gościnnie:
Fred Hormain (saksofon w "Broken Heart")
Jonathan Tilly (kobza w "Battlefield")
Więcej w tej kategorii: « Zodiac

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Lubicie torty? Ja uwielbiam! Choć nie wszystkie są smaczne. Jedne są przesłodzone, inne mdłe, jeszcze inne zbyt nasączone... Przede mną stoi tort zupełnie niczego sobie, ubrany w 20 świeczek, ale nie oznacza to, że mam dziś 20-te urodziny. Te już niestety są dość dawno za mną... Ów tort, w postaci krążka cd przywędrował do mnie z Luksemburga, od zespołu No-Name. Formacja ta właśnie kończy 20 lat swojego istnienia, i wydała podsumowujący swą historię materiał, w postaci albumu '20 Candles'. Ot i cała, urodzinowa tajemnica.
    Niby kompilacja, ale dość osobliwa, bo wszystkie utwory, pochodzące z dość bogatej przeszłości No Name, zostały zaaranżowane przez zespół od nowa. Jak urodziny, to z przepychem!
    Krótkie zadanie matematyczne uświadamia, że zespół z Luksemburga powstał w 1989 roku. I nie da się ukryć, że właśnie druga połowa lat 80-tych inspiruje muzyków zespołu. Głos wokalisty - Patrick'a Kiefer'a przypomina wokal Paula L. Menel'a, ówczesnego wokalisty IQ. Instrumenty klawiszowe, za którymi zasiada Alex Rukavina, do złudzenia przypominają delikatne, pastelowe klawisze z czasów 'Nomazamo' i 'Kowtow'. Podobnie rzecz ma się z gitarą. Yves Di Prospero, który na niej gra, z całą pewnością uwielbia Steve Rothery z czasów 'Clutching At Straws'. Skład No Name uzupełniają: basista Marc Muller i perkusista Christian Sonntag, obaj również grający bardzo charakterystycznie dla końcówki lat 80.
    Utwory na płycie są ciekawie zaaranżowane. Słychać, że muzykowanie sprawia artystom z Luksemburga przede wszystkim radość, ponieważ ich muzyka brzmi bardzo optymistycznie. Cechuje ją spora dawka przyjemnej dla ucha melodii, co jest kolejną charakterystyczną cechą dla czasów, w których zespół powstawał. Pomyślicie sobie: 'zatrzymali się w miejscu'. Może i trochę tak, ale czasem lepiej jest robić to, co się lubi, niż kombinować na wszystkie strony. A zaręczam, że na płycie jest mnóstwo bardzo ciekawych pomysłów, co oznacza, że No-Name dobrze wiedzą, na czym polega fach progresywnego muzyka rockowego.
    W zasadzie wszystkie utwory, to krótkie, bogato zaaranżowane piosenki. Jest jednak jedno odstępstwo od reguły. To długi, ponad 12-minutowy utwór 'Orient Express', zdecydowanie wybijający się spośród całego materiału. To bardzo 'Marillionowski' utwór.
    Bardzo dobrym utworem jest 'The Man' z ciekawymi pojedynkami klawiszy i gitar. Z kolei 'Mat Enger Trein' zaskakuje przede wszystkim rodzimym językiem, oraz linią melodyjną bardzo przypominającą mi utwory z 'Are You Sitting Comfortably?' IQ. Bardzo ładnie zaaranżowany jest, balladowo brzmiący utwór 'Broken Heart', z urzekającą grą klawiszy oraz dodającego smaku saksofonu. Utwór cechuje bardzo przyjemna dla ucha melodia. W utworze 'Dolphins, Sharks and a Flood Of Sunshine', z kolei wokalista Patrick stara się nawet nieco naśladować Fish'a. Gitary w tym utworze także bardzo krążą w kierunku pewnego zespołu na literkę M. Przedostatni utwór 'Battlefield' urzeka ciekawym wykorzystaniem tak zacnego instrumentu jak kobza. Cechuje go także udana solówka gitarowa.
    Ciekawym pomysłem jest też artwork okładki. Wszystkie zawarte na niej elementy, przewinęły się już przez grafiki dołączane do poprzednich wydawnictw zespołu. Autorem okładki jest grafik, Rainer Kalwitz.
    Płyta '20 Candles' zespołu No-Name nie jest może super wybitnym arcydziełem, ale jak już wspomniałem, zespół cechuje ogromna radość grania. To jest ogromny atut tej płyty. Jeśli lubicie czasy, kiedy Pendragon składali swój 'Pokłon', IQ pytali 'Czy Siedzicie Wygodnie?', a Marillion 'Chwytali Się Brzytwy', to na tej płytce znajdziecie sporo ciekawych fragmentów, a ponad 70 minut podsumowania istnienia zespołu No-Name, upłynie dość przyjemnie. Muzycy z Luksemburga papiery na granie mają i liczę, że na następnym studyjnym albumie rozwiną swoje ciekawe pomysły.

    Za niniejszą kompilację wystawiam 3,5/5. Miłego słuchania!

    Krzysztof Baran

    Krzysztof Baran sobota, 04, lipiec 2009 03:00 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.