Fathom

Oceń ten artykuł
(4 głosów)
(2008, album studyjny)
1. Blacken Gold (3:39)
2. Baskerville (3:00)
3. Blink Of An Eye (3:06)
4. Swamp Life (5:12)
5. The Anachronist (6:32)
6. Heart Of Darkness (5:39)
7. Goodwin Sands (4:44)
8. Cadaver (10:42)

   Czas całkowity: 42:42
Andy Challinor: guitars
Paul Blewitt: keyboards
Darryl Finch: drums and percussion
Rob Tyson: bass

Peter Straker: vocals
Phil Smith: saxophone on (8)

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Płyta "Fathom" to moje pierwsze jak dotąd spotkanie z zespołem Nautilus. Jak się okazało, zespół debiutantem nie jest, to druga pozycja w jego dyskografii. Nie mam porównania z poprzednim wydawnictwem, a szkoda. Bo "Fathom" upewniło mnie, że Brytyjczycy to ciekawa, warta uwagi grupa.

    Tytuł, podobnie jak nazwa zespołu z lekka "marynistyczny", na okładce zdjęcie, które mogłoby znaleźć się w filmie "Wielki błękit" Bessona. Tylko, że ten akurat błękit jest ciemny, wpada niemal w granat. Oprawa graficzna dobrze koresponduje z treścią płyty. Sporo w muzyce Nautilus mroku i tajemnicy, choć ponurakami bym ich w żadnym razie nie nazwał, bo momenty niesamowitości potrafią skontrastować fragmentami niemal wodewilowymi. Bardzo podoba mi się, że muzyka na "Fathom" nie jest przeładowana - ascetyczne, stylizowane na retro (ten melotron!) brzmienie uwypukla melodie i odróżnia zespół spośród innych neoprogresywnych kapel. Gdybym miał Brytyjczyków do kogoś porównać, powiedziałbym: to bardziej melodyjne oblicze King Crimson, stare, Gabrielowskie Genesis no i nasz Abraxas, ale bez tej śmiertelnej powagi.

    Pierwszy utwór może wpędzić słuchacza w lekką konsternację. Prowadzi go riff, który w połowie lat 90tych mogliby wysmażyć Paradise Lost albo The Gathering. Przez kilka minut tego mrocznego, ciężkiego instrumentalu zastanawiamy się czy Nautilus przypadkiem nie są zespołem doom metalowym. Wrażenie to mija przy kolejnym, także pozbawionym słów kawałku - z początku lekkie, niczym nie wyróżniające się gitarowe granie przechodzi w błazenadę a la Gong. Dopiero w trzecim utworze pojawia się wokal. Peter Straker, występujący na płycie w charakterze gościa specjalnego, ma dziwną, zbolało-obojętną manierę, która akurat do twórczości Nautilus pasuje jak ulał. A sama kompozycja? Fajna ballada, z szeroką, rozlaną melodią. Ciekawostka czeka nas pod numerem czwartym. "Swamp Life" opowiada historię monstrum będącego pomyłka swojego twórcy. Nie nazwany z imienia potwór dołącza do galerii innych niezrozumianych przez ludzkość rockowych dziwadeł, jak Squonk czy Iron Man. Historię ilustruje muzyka znów nawiązująca do kabaretu, a pan wokalista, chyba dla podkreślenia absurdalnego tekstu, bierze "górki" wyższe od Bruce"a Dickinsona. Ciekawie prezentuje się "The Anachronist" - w warstwie lirycznej niewesoła wizja przyszłości świata, muzycznie - wielowątkowa kompozycja zwieńczona zacną gitarową solówką. "Heart Of Darkness" przez większą swoją część jest instrumentalne, dopiero pod koniec na krótko pojawia się śpiew. Wykorzystanie w tym utworze plemiennych rytmów jest jak najbardziej na miejscu, przecież ta kompozycja stanowi nawiązanie do Conradowskiego "Jądra ciemności". Kolejny epicki moment to "Goodwin Sands", najbardziej chyba brzmieniowo zbliżone do lat 70tych. A potem przez prawie 11 minut instrumentalne odjazdy w "Cadaver" - na poziomie, ale standardowe, choć przewodni riff jest naprawdę świetny. Zastanawiałbym się nad sensem umieszczenia tego utworu w finale albumu gdyby nie długa, ewidentnie floydowska solówka saksofonu pod koniec. Przydaje kompozycji klasy i pozwala na relaks po wizycie w dziwnym, powykrzywianym świecie Nautilus.

    Do doskonałości tej płycie sporo brakuje. Jest na niej trochę momentów może nie przegadanych, ale naiwnych. Co bynajmniej nie przesłania talentu Nautilus do tworzenia zgrabnych utworów i ich zręczności w żonglowaniu nawiązaniu do klasyki. Płyta lekkostrawna, nie wywołująca kaca i pozostawiająca słuchacza w oczekiwaniu na dalsze dokonania zespołu. A to najważniejsze. Coś mi też mówi, że muzyka kwartetu może okazać się koncertową petardą. Szkoda, że nie zanosi się na wizytę zespołu w naszym kraju.

    3,5/5

    Paweł Tryba

    Paweł Tryba sobota, 03, październik 2009 12:47 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.