Życie to ciągła gra. Otaczająca nas rzeczywistość jest jak kasyno, które wciąga nas głównie w kłopoty i nałogi. Najsłabsi toną, ci silniejsi - zanim się opamiętają - wiele tracą...
Przed tymi smutnymi skutkami nadmiernego igrania z losem, próbuje nas ustrzec nieodżałowany Geoff Mann, wraz z grupą przyjaciół, którzy do końca byli z tą wybitną osobistością progrockowego świata. Kilka miesięcy po nagraniu projektu CIASNO, skończyła się życiowa gra Geoff'a a jego kasyno zostało na zawsze zamknięte...
A jacy muzycy tu grają! mmmmm! Prawdziwa śmietanka! Geoff jak zwykle, w niepowtarzalny sposób interpretuje swoje genialne teksty. Instrumentami klawiszowymi i ogólnie całą produkcją rządzi sam Clive Nolan (min Pendragon, Arena). Piękne, spontaniczne solówki gitarowe wygrywa, jeden z najwrażliwszych gitarzystów ostatnich czasów - Sylvain Gouvernaire (tworzący później wraz z muzykami Marillion projekt IRIS). Pozostali muzycy, choć mniej znani również stają na wysokości zadania!
Od początku słyszymy wielki pokłon w stronę Genesis. Te organowe partie, niczym z najlepszych czasów 'Korzeni', gitarowe 'hacketowskie' wejścia wtedy, kiedy trzeba wspomóc Geoffa... Płyta przykuwa do fotela od początku do końca. Słyszymy trochę barowego jazzu ('Drunk'), który kończy znów 'genesisowski' pokłon muzyków ('Play On').
Wreszcie pełen energii i polotu finał ('Beyond that Door'), uświadamiający nam jak trudno jest w życiu wygrać z samym sobą, ze swymi nałogami i niebezpiecznymi przyzwyczajeniami.
To zdecydowanie jeden z najlepszych progresywnych albumów początku lat 90 (i nie tylko!). To wielkie pożegnanie z Wielkim Artystą i jego kasynem...
Uważajmy na naszą 'grę' a w prywatnym 'kasynie' i zastanówmy się trzy razy, zanim zrobimy jeden krok, bo może być zbyt późno...
Geoff Mann (1956-1993) - cześć jego pamięci...
ocena: 5/5 - koniecznie posłuchajcie...