Zespół Jadis powstał w 1982 roku, w angielskim Southampton. Wówczas grupę tworzyli: wokalista i gitarzysta Gary Chandler, gitarzysta Les "Ledge" Marshall, Trevor Dawkins grający na basie, oraz perkusista Ridout Mark. Na uwagę zasługuje fakt, że Marshall i Mark wcześniej tworzyli, wraz z kilkoma muzykami, związanymi później z IQ, zespół The Lens. Zespół w początku lat 80 działał dość nieregularnie, nie odnosząc większych sukcesów, ale krok po kroku tworząc swój własny materiał. Krokiem do przodu było otwarcie kilku koncertów IQ i Marillion. To wtedy o grupie zrobiło się nieco głośniej. W 1989 roku Les "Ledge" Marshall odszedł do IQ, by w rok później nagle zapaść w wieczny sen... Jego miejsce zajął John Jowitt. W tym czasie sporo zespołowi pomógł Martin Orford - klawiszowiec IQ, który w efekcie wspomógł muzyków przy tworzeniu materiału, i został w składzie już na zawsze... W 1992 "rodzina" IQ utworzyła własną wytwórnię - Giant Electric Pea, a pierwszym jej wydawnictwem stała się... płyta Jadis - "More Than Meets The Eye". Album ten został nagrany w składzie: Gary Chandler (wokal i gitary), Stephen Christey (perkusja), Martin Orford (inst. klawiszowe i flet) oraz John Jowitt (bass). Jak się później okaże, będzie to stały (z jednym wyjątkiem), klasyczny kwartet. Muzyka zespołu, wyraźnie pod wpływem zespołów, takich jak: Genesis, Marillion czy IQ (inaczej być nie mogło :)), przenosiła słuchaczy w świat miłych dla ucha, i chwilami bardzo spokojnych melodii, podkreślonych ciekawą grą instrumentalną. Sukcesem była nominacja, w "branżowym" czasopiśmie SI Magazine, do albumu roku gdzie płyta otrzymała sporą ilość głosów. Zespół dość dużo koncertował, a wkrótce wydał kolejne wydawnictwo - krótki mini-album "Once Upon A Time". W rok później, muzycy weszli do studia i zarejestrowali kolejny album - "Across The Water" - klimatycznie zbliżony do poprzedniego. W ciągu pierwszych trzech dni sprzedaży, rozeszło się ponad 3000 jego kopii - co było bardzo dobrym wynikiem! W 1995 roku zespół odniósł kolejny sukces. Został wybrany przez UK Classic Rock Society, najlepiej koncertującą grupą roku. Nagrodę najlepszego gitarzysty otrzymał również, w tym samym plebiscycie Gary Chandler. W następnym roku zespół wydał kolejny mini-album - "Once Or Twice", a także odbył długą trasę koncertową, biegnącą przez Niemcy, Holandię, Belgię, Hiszpanię, Słowację aż po Polskę. Trasa ta, została udokumentowana pierwszym albumem koncertowym - "As Daylight Fades" - wydanym w 1997 roku. W tym czasie, na świat wychodzi następny album studyjny - "Somersault". W jego nagraniu tym razem udziału nie biorą Orford i Jowitt, zajęci pracą nad wydawnictwem IQ. Mimo tego faktu płyta broni się bardzo dobrze. Na kolejny, premierowy materiał czekamy aż do 2000 roku. Już z Orfordem i Jowittem w składzie, Jadis wydają czwarty album - "Understand". Materiał zostaje po latach uznany przez fanów za najlepszy (obok debiutanckiego). Muzycy, tym razem wybierają się w trasę promocyjną do Włoch, i aż do Meksyku. Tour pieczętują dwa świetne koncerty w londyńskiej Astorii. W rok później wytwórnia wypuszcza w obieg kompilację rarytasów zespołu - "Medium Rare". Towarzyszą jej kolejne koncerty w Europie, a Gary Chandler i Steve Christey wspomagają samego Johna Wettona, w nagraniu jego albumu "Sinister". Rok 2002 przynosi kolejne wydawnictwo koncertowe - "Alive Outside". Kolejny rok, i kolejna płyta studyjna - "Fanatic" - nagrana w stałym składzie: Chandler, Orford, Jowitt, Christey. Zespół znów odwiedza Polskę, a także koncertuje w Holandii, Niemczech i na wyspach. Kolejne występy na żywo, dokumentuje pierwsze wydawnictwo DVD zespołu - "View From Above”. W roku 2004, Jadis pierwszy raz odwiedzają USA. W 2005 roku, debiutancki album - "More Than Meets The Eye" - doczekał się wznowienia i masteringu. Został również zaopatrzony w bonus-disk, z nie opublikowanymi nagraniami. Rok 2006 przynosi, jak na razie ostatnią płytę zespołu - "Photoplay", ponownie nagraną w stałym, czteroosobowym składzie. W rok później, Martin Orford zamyka swoją bogatą kartę w historii IQ. O odejściu z Jadis nie mówi jednak ani słowa. Czyżby zespół szykował nam kolejną niespodziankę?
"Jester"