2. Hiding in the Corner (4:18)
3. G.13 (5:43)
4. Wonderful World (8:19)
5. More Than Meets the Eye (4:52)
6. The Beginning and the End (6:12)
7. Holding Your Breath (9:44)
Czas całkowity: 46:53
w roku 2005 ukazało się dwupłytowa edycja specjalna
CD2 (48:17)
1. This changing face (4:09)
2. Follow me to salzburg (4:23)
3. Scratching the surface (3:14)
4. Taking your time (4:39)
5. G.13 (5:40)
6. Out of reach (4:03)
7. Don't keep me waiting (3:15)
8. In the dark (3:58)
9. Lost for words (3:55)
10. This changing face (early version 1986) (4:15)
11. Baboon enquiries - one (0:42)
12. The beginning end the end (4:56)
13. Baboon enquiries - two (1:08)
Czas całkowity: 95:36
- Stephen Christey ( drums )
- Martin Orford ( keyboards, back vocals, flute )
oraz:
- John Jowitt ( bass )
na wydaniu z 2005
CD2 (1 -10):
- Gary Chandler ( guitar, vocals )
- Trevor Dawkins ( bass guitar )
- Pete Salmon ( keyboards )
- Paul Alwin ( drums (5, 6, 7 & 8) )
- Mark Law ( drums )
CD2 (12):
- Gary Chandler ( guitar, vocals )
- Les Marshall ( guitar )
- Trevor Dawkins ( bass guitar )
- Mark Ridout ( drums )
1 komentarz
-
Tym razem z głośników sączy się neoprogresywny zespół Jadis. Zespół mało znany szerokiemu gremium, pozbawiony wielkich tras koncertowych i milionowych nakładów. Ilość sprzedanych płyt, sława i statut gwiazdy nie odzwierciedlają poziomu muzyki zespołu, jeśli ktoś twierdzi inaczej, to historia w tym momencie może pokazać twierdzącemu środkowy palec gdyż nigdy nie było to prawdą. Szczególnie w latach siedemdziesiątych, które obfitowały w wysyp zespołów o świetnych poziomie artystycznym, ale nigdy nie osiągnęły zbyt wiele. Niestety potem nadeszła rewolucja punkowa i wydawałoby się, że zaprzepaści dorobek wyszukanych dźwięków, brzmień oraz fantazyjnych pomysłów kompozycyjnych poprzednich lat.
Mateusz Tomanek wtorek, 28, styczeń 2014 22:16 Link do komentarza
Na szczęście znaleźli się ludzie, w których to cały czas tliło się światełko symbolizujące wszystko to co jest w muzyce piękne - różnorodność. W telegraficznym skrócie mówiąc, tak powstał gatunek rocka neoprogresywnego. I gatunek choć dzisiaj częściej, nie wliczając Mariollionu, reprezentowany przez zespoły które można bardziej kojarzyć z muzyką ciężką, metalową niż z łagodnie brzmiącym rockiem progresywnym z jego lat świetności są też wyjątki. Takim właśnie wyjątkiem jest zespół Jadis, a w tym przypadku ich płyta z 1992 r. "More than meet the Eye".
Na początek krótkie wyjaśnienie nazwy zespołu. Jadis to imię czarownicy z książek C.S. Lewisa "Opowieści z Narni". W pierwszej książce pojawiła się jako królowa śniegu, ale pamiętam, że w tomie "Siostrzeniec Czarodzieja" pojawiła właśnie jako Jadis. To oczywiście nie pierwszy raz jak zespół grający rocka progresywnego czerpie inspiracje z książek fantasy. To jest bardzo dobry znak wyraźnie zaznaczający z czym mamy do czynienia.
Płyta kojarzy się z dokonaniami takich zespołów jak wspomniany już Marillion czy też Genesis jak i IQ. Skojarzenie w zasadzie tutaj się kończy, bo reszta jest zupełnie inna i nad wyraz wyśmienita. Płyta została nagrana w składzie: Gary Chandler ( giraty, wokal ), Trevor Dawkins ( gitara basowa), Pete Salmon ( instrumenty klawiszowe ), Paul Alwin (perkusja 5, 6, 7, 8), Mark Law (perkusja) oraz Les Marshall ( gitara elektryczna). Gitarze elektrycznej na tej płycie poświęca się na prawdę wiele miejsca. Les Marshall (jakże gitarowe nazwisko) serwuje słuchaczowi dźwięki mięsiste, mocno osadzone, a zaraz potem przechodzi w usypiające melodie przeplatające się z dźwiękami syntezatorów. Trzeba szczególną uwagę zwrócić na klawisze, szczególnie w utworze "Holding your breath" gdzie brzmienia syntezatorowe są wykorzystane w bardzo umiejętny sposób by przeplatać się z gitarą elektryczną i akustyczną. Piosenki są długie, ale nie nużące, nie ma tu miejsca na bezcelowe popisy gitarowe pełne nie potrzebnej wirtuozerii, które nie prowadzą donikąd pozbawiając przy tym piosenkę lekkości i powabu.
Udanym utworem jest "Sleepwalk", który przypomina trochę utwory zespołu "Yes", szybkie, energiczne gitarowe solo jako intro piosenki robi ogromne wrażenie. Takie samo wrażenie robi też wspomniana już wcześniej przeze mnie gra Les Marshalla, w której to można dosłuchiwać się wysokich, wygładzonych dźwięków jak i niskich, lekko przesterowanych, mocnych brzmień, które wspaniale urozmaicają cały utwór.
Tak na prawdę to większość płyty to popisy gitarowe, jest oczywiście miejsce na wokal, ale mam wrażenie, że to nie on tu jest najważniejszy. Choć trzeba przyznać, że wokal stoi na poziomie bardzo dobrym, nieco przypomina mi Phila Collinsa momentami, ale z uwagi na częste stosowanie przez muzyków z Jadis chórków wokal lubi w kilku piosenkach zniknąć za ścianą wspierających wokalistów czy też wokalistek. Jak to przystało na rock progresywny, pojawiają się dość liczne elementy poza muzyczne czy tez nie standardowe w innych gatunkach rockowych. I w ten sposób dochodzimy do piosenki tytułowej. Kompozycja bardzo spokojna, zaczynająca się od ponad dwuminutowego wstępu zagranego przez Martina Orforda na flecie poprzecznym idealnie współgrającym z gitara akustyczną. Cała piosenka jest zbudowana w sposób przypominający utwory zespołu Camel. Różnorodność kompozycji, ich rytmów i metrum, które zmieniają się często, ale w sposób ledwie zauważalny tj. bardzo łagodny przywodzi mi na myśl najlepsze osiągnięcia rocka progresywnego.
O klawiszach słów jeszcze kilka należy powiedzieć. Jak wspomniałem wcześniej pojawiają się one jako instrument solowy, ale oczywistym jest, że tworzą tło wszystkim kompozycjom. Tutaj chylę czoła, ponieważ w zespole Jadis wykorzystane są brzmienia tylko i wyłącznie syntezatorowe, a zrobione jest to w taki sposób, że nawet najbardziej wyczulone na sztuczność cyfrowego dźwięku ucho nie zwróci na to uwagi.
Całej płyty słucha się bardzo dobrze. Nie nudzi dużą ilością piosenek w jednym rytmie, przeciwnie zespół Jadis postawił na różnorodność zachowując przy tym całokształt i jednolitość stylu za co należą się im największe pochwały. Jadis to doskonały przykład na to, że rock progresywny jeszcze nie umarł i są zespoły, które kontynuują tradycje tego gatunku muzyki.
Albumy wg lat
Recenzje Rock Neoprogresywny
- Reedycje kolejnych albumów Quidam budzą wiele pozytywnych emocji, ale są… Skomentowane przez Gabriel Koleński Baja Prog - Live In Mexico '99 (Quidam)
- tRKproject czyli poboczny, ale nie do końca solowy projekt lidera… Skomentowane przez Gabriel Koleński Odyssey 9999 (tRKproject)
- Czasem myślę sobie, że najtrudniej słucha się zespołów, które co… Skomentowane przez Gabriel Koleński Strange Thoughts (Loonypark)
- Z pewnym smutkiem stwierdzam, że rock neoprogresywny w dzisiejszych czasach… Skomentowane przez Gabriel Koleński Crime Scene (RPWL)
- Jedno spojrzenie na okładkę i od razu pojawia się radość… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Over And Out (Collage)
- O niektórych muzykach zwykło się mówić, że są jak wino...… Skomentowane przez Krzysztof Baran Love Will Never Come (Mr Gil)
- Rycerze Progresywnego Stołu znów wracają na suchy ląd. Po długim… Skomentowane przez Krzysztof Baran The Last Great Adventurer (Galahad)
- Świat art rocka oferuje pokaźną gamę albumów, które w sposób… Skomentowane przez Dariusz Maciuga The Masquerade Overture (Pendragon)
- Parę lat temu przeczytałem gdzieś takie oto słowa Artura Chachlowskiego:… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Baśnie (Collage)
- Krążek ten nabyłem kilkanaście lat temu za dosłownie parę złotych.… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Alone (Mr Gil)
- Właściwie „Moonshine” to chyba ostatnia płyta, którą zdecydowałbym się recenzować.… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Moonshine (Collage)
- Zacznę od tego, że nigdy nie skreślałem muzyków Marillion. Zawsze… Skomentowane przez Krzysztof Baran An Hour Before It's Dark (Marillion)
- Tym razem zrobię wyjątek i odpuszczę sobie wprowadzenie, bo nie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Everything to Everyone (Riis, Bjørn)
- Wojciech Szadkowski powiedział kiedyś w jednym z wywiadów, że podczas… Skomentowane przez Dariusz Maciuga A Street Between Sunrise And Sunset (Satellite)
- Pochodzący z Lublina, zespół Acute Mind powrócił po dziesięciu latach… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under The Empty Sky (Acute Mind)
- Dość niespodziewanie, bez szczególnej pompy i uruchamiania wielkiej machiny promocyjnej,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Song of the Wildlands (Nolan, Clive)
- „The 7th Dew” to szósty album studyjny Loonypark, zespołu prowadzonego… Skomentowane przez Gabriel Koleński The 7th Dew (Loonypark)
- Ryszard Kramarski nie pozwala za sobą zatęsknić. Nowe wydawnictwa Millenium… Skomentowane przez Gabriel Koleński Books That End In Tears (tRKproject)
- Moja historia z Pendragonem nigdy nie była dostatecznie burzliwa, częściowo… Skomentowane przez Tomasz Stępień Love Over Fear (Pendragon)
- Nasza Redakcja lubi czasem stawiać sobie wyzwania. W ramach „zróbmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński surREvival (Quidam)
- Standardowo powinienem napisać, że „The Sin” to x album Millenium,… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Sin (Millenium)
- Siłę napędową zespołu Blind Ego stanowi osoba Kalle Wallnera (RPWL)… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska Liquid (Blind Ego)
- W 1995 roku poszedłem do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Uczyłem… Skomentowane przez Gabriel Koleński Albion (Albion)
- Kolejne albumy solowego projektu Ryszarda Kramarskiego, którego nazwa została obecnie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Kay & Gerda (tRKproject)
- Bjørn Riis wprowadza nas w bardzo osobisty i skryty świat… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska Forever Comes To An End (Riis, Bjørn)
- Myślę, że nie tylko ja wyczekiwałem z utęsknieniem nowego albumu… Skomentowane przez Gabriel Koleński A Day At The Beach (Airbag)
- „Preaching To The Choir” to czwarty studyjny album zespołu Blind… Skomentowane przez Jan Włodarski Preaching to the Choir (Blind Ego)
- Myślę, że nie będzie przesadą, gdy napiszę, że najnowszy album… Skomentowane przez Gabriel Koleński Love Over Fear (Pendragon)
- Fani RPWL mają w tym roku obfite zbiory. Najpierw nowa… Skomentowane przez Gabriel Koleński A Way Out Of Here (Lang, Yogi)
- Istnieją takie zespoły, które mają niemalże tyle samo płyt koncertowych… Skomentowane przez Gabriel Koleński Live From Outer Space (RPWL)