A+ A A-

The Prelude Implicit

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(2016, album studyjny)

01. With This Heart - 4:14
02. Visibility Zero - 4:28
03. The Unsung Heroes - 5:02
04. Rhythm in the Spirit - 5:59
05. Refugee - 4:24
06. The Voyage of Eight Eighteen - 8:19
07. Camouflage - 6:43
08. Summer - 4:07
09. Crowded Isolation - 6:11
10. Section 60 - 3:59


Czas całkowity - 53:26



 - Ronnie Platt – wokal, instrumenty klawiszowe (6)
- Zak Rizvi – gitara, dodatkowy wokal
- Richard Williams – gitara, gitara akustyczna
- David Ragsdale – skrzypce, dodatkowy wokal
- David Manion – instrumenty klawiszowe
- Billy Greer – gitara basowa, wokal (8)
- Phil Ehart – perkusja


 


 

1 komentarz

  • Mikołaj Skorupski

    Przedsmak nowej epoki?

    Płytowy come back dla zespołu z niemal 50-letnim stażem, który złoty okres przeżył w latach 70-tych, a w studiu nie był przez 16 lat - to iście brawurowa decyzja. Jednak u grających w Kansas od początku perkusisty Phila Eharta i gitarzysty Richa Williamsa, a także pozyskanego do składu w latach 80-tych basisty Billy’ego Greera, od dłuższego czasu dojrzewała potrzeba wydania nowej płyty, która w końcu doczekała się realizacji. Zapowiadali ją zresztą, gdy w 2014 r. z grupą rozstawał się na dobre Steve Walsh, dotychczasowy frontman.

    Znakiem rozpoznawczym Kansas zawsze były soczyste gitarowe riffy, przechodzące w bogate, symfoniczne brzmienia, z których zespół wydobywał melodyjne refreny, by następnie przełamywać je gwałtownymi zmianami rytmu, a całość dopełnić ognistymi solówkami gitary, klawiszy albo skrzypiec. Ten ostatni instrument odgrywa w twórczości grupy ważną rolę. Swojej stylistyce muzycy pozostali wierni także na „The Prelude Implicit”.

    Już od pierwszych taktów „With This Heart” wiemy, że to Kansas w dawnej formie. Zmienił się wprawdzie wokalista, ale dla śledzących trasy koncertowe zespołu to już nic nowego. Ronnie Platt, bo o nim mowa, z powodzeniem zastąpił Walsha. Barwy głosów obu wykonawców nie są od siebie odległe, toteż nie czuje się dyskomfortu. Platt przy tym śpiewa z nieco większą emocją, ale dzięki temu brzmi bardziej współcześnie. Bez zarzutu współgra z żywiołową grą muzyków.

    „The Prelude Implicit” jest pierwszym albumem z występującymi w Kansas od ładnych paru lat: klawiszowcem Davidem Manionem, skrzypkiem Davidem Ragsdale’m i drugim gitarzystą Zakiem Rizvi’m. Nie mieli oni jak dotąd okazji by sprawdzić się w studiu.

    Płyta zaczyna się dynamicznie i duża dawka energii serwowana jest przez cztery pierwsze utwory. „Visibility Zero” jeszcze bardziej podbija stawkę. Gitary budują napięcie, wzmocnione dodatkowo hammondami.

    Wprawdzie „The Unsung Heroes” wydaje się nieco zbyt mało progresywnym utworem, jak na ten album i można mieć wątpliwości, czy lekko nie demontuje dość spójnej stylistyki płyty, ale chwilę później „Rhythm in the Spirit” pokazuje najprawdziwszy Kansas z najlepszych lat. Mocne riffy, łamane tempo, bogate brzmienie i dramaturgia utworu pozwalają na nowo delektować się progresywnym klimatem w ostrzejszym wydaniu.

    Na zaczerpnięcie tchu czas przychodzi przy balladzie „Refugee”. Zaaranżowanej może nieco zbyt skromnie, ale wystarczająco lirycznie.

    „The Voyage of Eight Eighteen” przynosi nową dawkę energii. Na scenę wkracza znowu mocny riff współbrzmiący z partią skrzypiec i syntezatorów. Tu z kolei partia wokalna jest bardziej melancholijna, ale to tylko wstęp do dalszej smakowitej i barwnej części instrumentalnej. Utwór jest kwintesencję progresywnego rocka w wydaniu Kansas. W moim subiektywnym przekonaniu to najlepszy moment na tej płycie. Trzeba jednak przyznać, że trzyma ona niemal równy poziom. Potwierdza to kolejny utwór, oparty na cięższym brzmieniu „Camouflage”, choć muzycznie bliżej mu do hard rocka.

    Lekkim ukłonem w stronę komercyjną jest śpiewany przez Greera „Summer”, ale to tylko chwilowa odmiana. Wieńczące płytę „Crowded Isolation” oraz instrumentalny „Section 60” ponownie mocno akcentują korzenie, z jakich wyrasta Kansas i majestatycznie dopełniają dzieła.

    Na wersji deluxe znajdziemy jeszcze własne wersje tradycyjnych amerykańskich piosenek „Home On The Range”, uważanej za hymn stanu Kansas i folkowego „Oh Shenandoah”, ale nie są one częścią płyty.

    „The Prelude Implicit” to dobry album. Utwory są co prawda krótsze i mniej rozbudowane niż komponowane dawniej, ale mamy przecież schyłek drugiej dekady XXI wieku, więc nie oczekujmy niekończących się suit od muzyków, którzy niemal bez wytchnienia koncertują. Trzeba przy tym pamiętać, że Kansas to amerykanie. Ich progrock bywa inny niż europejski. Bardziej żywiołowy, nastawiony na popisy sceniczne i eksponowanie wirtuozerii bez najmniejszych kompleksów. Album dowodzi, że nowe nabytki Eharta, Williamsa i Greera są znakomitymi transferami, a grupa oprócz tego, że potrafi zapełnić sale koncertowe fanami żądnymi dawnych hitów „Dust in the Wind” czy „Carry on Wayward Son”, umie też wyczarować nowy materiał, który wielbiciele (zwłaszcza w USA) mogą stawiać na półkach w pobliżu „Leftoverture” i „Point of Know Return”. Dzięki temu feniks zdobiący okładkę nie jest ani trochę symbolem na wyrost. Czy to nowe otwarcie i Kansas zaszczycą nas w przyszłości kolejnym materiałem? Oby jeszcze choć raz.

    Ocena: 4/5

    Mikołaj Skorupski piątek, 02, luty 2018 21:51 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.