2. Anne of Cleves (7:50)
3. Catherine Howard (6:36)
4. Jane Seymour (4:44)
5. Anne Boleyn (Incl "The day thou gavest Lord is ended") (6:31)
6. Catherine Parr (7:00)
Cas całkowity: 36:36
oraz
- Bill Bruford - drums (1-5)
- Ray Cooper - percussion (1-5)
- David Cousins -electric banjo (3)
- Chas Cronk - bass (3)
- Barry de Souza - drums (3)
- Mike Egan - guitar (1-2-5-6)
- Steve Howe - guitar (1)
- Les Hurdle - bass (1-5)
- Dave Lambert - guitar (3)
- Laura Lee - chorus (5)
- Sylvia McNeill- chorus (5)
- Judy Powell - chorus (1)
- Frank Ricotti - percussion (2-3-6)
- Barry St.John - chorus (1)
- Chris Squire - bass (1)
- Liza Strike - chorus (1-5)
- Alan White - drums (2-4-6)
2 komentarzy
-
Jak powiadał główny bohater opowiadania Terry'ego Pratcheta "Wirujące kręgi nocy", z każdą płytą związana jest pewna historia. Ten album szczególnie zapadł mi w pamięć nie tylko w związku z fenomenalną muzyką na nim zawartą, ale w związku z pewnymi obserwacjami poczynionymi przeze mnie w wakacje roku 2009. Siedzimy sobie pod Kielcami nad rzeczką Wierną, a tutaj nagle dobiegają dźwięki techniawki. Ledwie przeleciał pierwszy utwór "Catherine of Aragon", a tu dobiegło "umc umc". Jeszcze mnie zachęcano do tej zabawy i wiejskiej potańcówki. Wiedziałem, że z lektury i ze słuchania tak dobrej próby rocka symfonicznego nici... Elektroniczny szajs wszystko zagłuszał, dudnienie wprawiało w drżenie podłoże. Zacząłem się zastanawiać nad kondycją mojego pokolenia - jak to jest, że tamci ludzie potrafili tworzyć dzieła tak fenomenalne, im współcześni się nimi zachwycać, a moją generację w większości zadowala prymitywna potupanka. Jeśli kiedyś zdecyduję się napisać próbę autobiograficzną, to pewnie opiszę to przejście z Sześcioma Żonami Henryka VIII oraz z nieco przewrotnym jego finałem... muzyka znaczy bowiem dużo w moim życiu... ale przejdźmy ad rem.
Edwin Sieredziński czwartek, 09, kwiecień 2015 19:30 Link do komentarza
Wakeman to znany wirtuoz klawiatur. W rankingu Rolling Stones został wyceniony na drugim miejscu za Keithem Emersonem. Ciężko o człowieka mającego taki warsztat, obdarzonego równocześnie tak nieprawdopodobną wyobraźnią. Z użyciem fortepianu, organów, melotronu, syntezatorów potrafi opowiedzieć naprawdę epicką historię. Taką niewątpliwie stanowi opowieść o królu Anglii słynącego z dekapitacji żon i twórcy kościoła anglikańskiego.
Słuchając tego albumu nie czułem tutaj stylu Yes okresu symfonicznego. Te utwory są skonstruowane inaczej. Też mamy prawdziwą ścianę dźwięku, niezwykle gęstą muzykę... jednak solowy Wakeman jest bardziej oszczędny i nie rozwija tak długo poszczególnych motywów. Bez przerwy się tutaj coś dzieje i mamy przeskoki między muzyką brzmiącą jak dawna dworska, przez organy nieco w stylu Jimmy'ego Smitha, atmosferyczny melotron aż po nieprawdopodobne solówki na syntezatorze Mooga. Połączenie klasycznej perfekcji i doskonałego warsztatu z rock'n'rolową żywiołowością... to co cechowało najlepszych klawiszowców rockowych takich jak Emerson, Lord czy Banks. Tutaj to wszystko znajdziemy. Album ten będzie zatem prawdziwą gratką dla miłośników muzyki wirtuozerskiej. Wakemann daje tutaj bowiem prawdziwy popis swoich możliwości. Czasem jest wrażenie, że gra tutaj tylko on jeden. Zatrudnieni do nagrania tego albumu zostali inni muzycy Yes, ale oni są tutaj mniej widoczni.
Każdy utwór tutaj zawarty stanowi prawdziwą epicką, muzyczną opowieść, nawet pierwszy utwór otwierający "Catherine of Aragon". To pokazuje jak wybitny twórca obdarzony wyobraźnią może efektywnie wykorzystać nawet trzy minuty. Mamy tutaj nawiązania do całej europejskiej tradycji muzycznej - muzykę dworską, fragmenty mające rozmach fugi Bacha (jak w "Jane Seymour" - jeszcze do tego to brzmienie kościelnych organów wygenerowane z użyciem Hammondów), barok spotyka tutaj romantyzm, aż w końcu po typowo rockowe elementy. Niektóre partie na organach Hammonda to czuć tutaj Jimmy'ego Smitha (skądinąd wiadomo, że ten stanowił inspirację dla Jona Lorda), jednak Wakeman z reguły mocno trzyma się europejskiej tradycji muzycznej. Podniosły nastrój spotyka sielankę, groza spotyka nostalgię... tak to skonstruowane. Ciągle się coś tutaj dzieje i ani sekundy nie można się nudzić. Album wciąga od samego początku do samego końca. Tej płyty nie da się zapomnieć.
Nie można tej płyty rozpatrywać razem z Tales from Topographic Oceans. Ów album Yes opowiada o czym innym - jego tematem są refleksje o charakterze religijnym, filozoficznym, trochę też wątków - rzekłbym - historiozoficznych nawet. Zatem inna była jego instrumentacja, inna konstrukcja, aby cała ta wizja Jona Andersona była spójna. Album Wakemana ma opowiadać kompletnie inną historię i środki adekwatne ku temu tutaj zastosowano. Nie da się bowiem opowiadać o przewrotnym władcy nowożytnej Anglii (i jego nieszczęsnych małżonkach idących pod topór) tak jak o poszukiwaniu duchowości i śladów działalności Istoty Wyższej.
Prawdziwe arcydzieło, nagrane jeszcze w szczególnym roku 1973. Wtedy wyszło wiele fenomenalnych albumów - ten jest jednym z nich. Tego solowego Wakemana nie da się i nie można zapomnieć. Prawdziwy majstersztyk - taki sam jak nagrania Yes klasycznego okresu symfonicznego. Pięć gwiazdek to za mało dla albumu tak wspaniałego i fenomenalnego. -
Rok 1973 był dla zespołu yes średnio udany. Wydany wtedy album Tales From Topographic Oceans okazał się co najwyżej średniakiem a zespół był zmęczony niekończącą się sesją nagraniową. Jednak ten rok moim zdaniem należy zapamiętać nie ze względu na formację yes a jej klawiszowca Ricka Wakemana. Wtedy bowiem ukazał się jego solowy debiut - The Six Wives of Henry VIII. Pan Wakeman jest ważną częścią macieżystej grupy, doskonałym instrumentalistą jednak do jego solowych działań byłem trochę sceptyczny. Myliłem się...
Gacek czwartek, 08, maj 2008 01:31 Link do komentarza
Krążek The Six Wives of Henry VIII jest wypełniony od początku do końca ciekawą progresywną muzyką. W całości instrumentalną. Nie ma tutaj nic odkrywczego, nie ma też zbędnych popisów Wakemana i może też dlatego słucha się tego naprawdę doskonale. Chwilami można się zamyślić i zapomnieć że to sam klawiszowiec a nie całe yes (chociaż grają tu także inni instrumentaliści z tego zespołu). 36 minut i 40 kilka sekund to idealny czas dla takiej płyty. W sam raz aby usiąść, posłuchać bez znużenia i sie zrelaksować. Ciekawa spokojna zróżnicowana muzyka wykonana z głową i z emocjami a bez wyścigów przez poczciwego Ricka Wakemana to jest to czego można oczekiwać po Six Wives of Henry VIII.
Później bywało różnie, raz świetne a raz mniej ciekawe płyty ale co do debiutu nie ma cienia wątpliwości że jest dziełem bardzo udanym. Zdecydowanie bardziej od dłuuuuugiego koszmarnie nudnego i poprostu kiepskiego albumu Tales From Topographic Oceans zespołu yes.
Ocena dla pana Wakemana to na początek 4,5 będzie w sam raz.
Albumy wg lat
Recenzje Rock Symfoniczny
- Wobbler to, obok Airbag, jeden z najbardziej znanych zespołów wydających… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dwellers Of The Deep (Wobbler)
- Miłośników brzmień z lat 70-tych wciąż nie brakuje, choć obawiam… Skomentowane przez Gabriel Koleński Devillusion (White Kites, The)
- Karfagen to ukraiński zespół założony w 1997 roku przez multiinstrumentalistę,… Skomentowane przez Szymon Chwalczuk Birds of Passage (Karfagen)
- Klasyczny rock progresywny z elementami symfonicznymi nie jest obecnie najbardziej… Skomentowane przez Gabriel Koleński Fragments Of The 5th Element (Magic Pie)
- Przedsmak nowej epoki? Płytowy come back dla zespołu z niemal… Skomentowane przez Mikołaj Skorupski The Prelude Implicit (Kansas)
- Istnieje grupa takich zespołów, które tworzą dobrą muzykę, występują, dają… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Slow Rust Of Forgotten Machinery (Tangent, The)
- Nie ukrywam, że o projekcie Anderson/ Stolt dowiedziałem się w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Invention of Knowledge (Anderson/Stolt)
- Rok 2014. Dużo mówiło się o nowym albumie Yes. Gdy… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Heaven & Earth (Yes)
- Nikomu nie znane, przykurzone płyty. Zapomniane zespoły jednej płyty. Bywa… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Arachnoid (Arachnoid)
- O albumach Wakemana z reguły nie sposób powiedzieć złego słowa.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Piano Vibrations (Wakeman, Rick)
- Rick Wakeman został umieszczony na drugim miejscu najlepszych rockowych klawiszowców… Skomentowane przez Edwin Sieredziński No Earthly Connection (Wakeman, Rick)
- Pamiętam, jak swego czasu wyszukaliśmy informacje o pseudonaukowym poglądzie dotyczącym… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Journey to the Centre of the Earth (Wakeman, Rick)
- Jak powiadał główny bohater opowiadania Terry'ego Pratcheta "Wirujące kręgi nocy",… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Six Wives of Henry VIII (Wakeman, Rick)
- Skojarzenie rocka symfonicznego ze sceną brytyjską wydaje się per se… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Reviure (Atila)
- W tym roku Traumhaus wziął się za swoje poprzednie wydawnictwa… Skomentowane przez Gabriel Koleński Die Andere Seite (Traumhaus)
- Pierwsze dźwięki i… uśmiech na mojej twarzy. Obecnie tworzona muzyka… Skomentowane przez Paweł Caniboł Ode To Echo (Glass Hammer)
- Sięgnąłem na półkę po dawno nie słuchaną płytę, aby sprawdzić… Skomentowane przez Konrad Niemiec Tales From Topographic Oceans (Yes)
- Traumhaus, jak łatwo się domyślić, pochodzi z Niemiec i coraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Traumhaus (Traumhaus)
- Każdy miłośnik muzyki ma kilku wykonawców od których oczekuje tylko… Skomentowane przez Paweł Tryba Songs From November (Morse, Neal)
- Z cyklu „letnie rozczarowania”. Tryptyku część pierwsza. Tak się jakoś… Skomentowane przez Michał Jurek Heaven & Earth (Yes)
- Jedynym minusem tego wydawnictwa jest to, że zawiera tylko dwa… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Love Songs (White Kites, The)
- Na świecie jest tylko kilka zespołów, które potrafiły na współcześnie… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Missing (White Kites, The)
- Jaką muzykę może grać zespół o nazwie Fatal Fusion? Fatalne… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Ancient Tale (Fatal Fusion)
- DTS / DVD-AUDIO 5.1 O tej wersji wydanej właśnie w… Skomentowane przez Konrad Niemiec Close to the Edge (Yes)
- Zespół Trion, czego można łatwo się domyślić z samej nazwy,… Skomentowane przez Paweł Caniboł Tortoise (Trion)
- Pierwszy album w dyskografii Yes ma wszystkie cechy płytowego debiutu:… Skomentowane przez Michał Jurek Yes (Yes)
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż… Skomentowane przez Gabriel Koleński Desolation Rose (Flower Kings, The)
- Są płyty, których słucha się ze swoim nabożeństwem od pierwszych… Skomentowane przez Amethis Das Geheimnis (Traumhaus)
- Ta recenzja jest inna od wszystkich, które do tej pory… Skomentowane przez Michał Jurek The Snow Goose (Re-recording) (Camel)
- Pewien malarz postanowił namalować świat w idealnych barwach. Postanowił wyjść… Skomentowane przez Krzysztof Baran Le ver dans le fruit (Nemo)