A+ A A-

No Earthly Connection

Oceń ten artykuł
(40 głosów)
(1976, album studyjny)
Music Reincarnate: (20:13)
1. Part I The warning (8:19)
2. Part II The maker (3:34)
3. Part III The spaceman (4:03)
4. Part IV The realisation (4:17)
5. Part V The reaper (7:55)
6. The prisoner (7:01)
7. The lost cycle (7:02)

Czas całkowity: 42:11
- Rick Wakeman ( keyboards, synths, Mellotrons, harpsichord )

oraz:
The English Rock Ensemble:
- Reg Brooks ( trombone, bass trombone, backing vocals )
- John Dunsterville ( acoustic & electric guitars, mandoline, backing vocals )
- Tony Fernandez ( drums, percussion )
- Ashley Holt ( lead vocals )
- Roger Newell ( bass, bass pedals, backing vocals )
- Martyn Shields ( trumpet, flugel horn, French horn, backing vocals )

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Rick Wakeman został umieszczony na drugim miejscu najlepszych rockowych klawiszowców wszech czasów. Odnoszę jednak takie wrażenie, że wiązany jest głównie ze swoją działalnością w grupie Yes. Faktycznie, jego klawiatury są jednym z wyznaczników brzmienia dla tej grupy w swoim najlepszym okresie; Patrick Moraz musiał nieźle napracować się na Relayer, aby mu dorównać. Mimo uznania w środowisku, również uwielbienia dla jego warsztatu i kunsztu solowy dorobek jest mniej znany. A jest on mimo wszystko inny niż to, co nagrywał Yes. Trzeba bowiem pamiętać, że Wakeman to nie tylko wirtuoz klawiatur, ale również świetny kompozytor, również improwizator obdarzony olbrzymią charyzmą sceniczną. Potwierdzeniem wyżej wymienionych jest między innymi niniejszy album.

    "Music Reincarnate" to prawdziwe żonglowanie różnymi klimatami muzycznymi. W pewnych momentach można się poczuć niemalże, jak słuchając albumu First Class Jimmy'ego Smitha, bowiem mamy takie jazz-funkowe brzmienie z charakterystycznym groove'm. Innym razem, symfoniczny monumentalizm. Groteska również spotyka się tutaj z melancholią. Wakeman pokazuje, że świetnie czuje się w różnych muzycznych stylistykach oraz wyśmienicie nimi żongluje, przechodząc z jednej części w drugą, raz stopniowo raz gwałtownie. W żadnym wypadku nie jest to żadna muzyczna sieczka. Można by rzec, że te przejścia są nieco w stylu tych znanych z Yes - zresztą to Wakeman za nie w tamtych czasach odpowiadał. Jest on jednak dużo oszczędniejszy w rozwijaniu partii instrumentalnych i można by rzec, że w porównaniu z Yes u Wakemana dzieje się więcej w jednostce czasu. (Bym nawet rzekł, że jak kogoś nudzi stary Yes, to powinien się nie zrażać i wziąć solowe albumy Wakemana). Brzmienie momentami wypełnia całą przestrzeń; ze względu na syntezatory i melotrony Wakemana. "Prisoner" to następna propozycja z tego albumu. Nieco klimatów dworskich ze względu na wykorzystanie klawesynu. Dosyć swobodnie to przenika w partie mogące się kojarzyć z orkiestrowym jazzem, third streamem - ze względu na dosyć szerokie wykorzystanie sekcji dętej. Bardzo ciekawe połączenie. Zamykający album "The lost cycle" to kombinacja nutki nostalgii i uderzenia groteski, humoreski i podniosłego nastroju. Jak to u Wakemana - lubią zderzać się przeciwieństwa. Żeby było ciekawiej, w stosunkowo krótkim utworze. To wszystko jest jednocześnie bardzo spójne. Dowodzi to jeszcze jednego - nieprawdopodobnej wyobraźni muzycznej bohatera niniejszej recenzji.

    Jest to muzyka wirtuozerska, ale nie dająca odczucia intelektualnej i abstrakcyjnej. Wręcz przeciwnie - bardzo nasycona emocjami, a dzięki temu nie będąca ciężka w odbiorze. Mimo upływu lat jest to wciąż żywe i świeże. Skądinąd wiadomo, że bardzo dobra muzyka się nie starzeje. Pięć gwiazdek.

    Edwin Sieredziński wtorek, 19, maj 2015 18:09 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.