A+ A A-

Journey to the Centre of the Earth

Oceń ten artykuł
(55 głosów)
(1974, album koncertowy)
1. The Journey / Recollection (21:11)
2. The Battle / The Forest (18:57)

Czas całkowity: 40:08
- Rick Wakeman ( keyboards, synths, Mellotrons )

oraz:
- Mike Egan ( guitar )
- Ashley Holt ( lead vocals )
- Barney James ( drums )
- Roger Newell ( bass )
- Garry Pickford-Hopkins ( lead vocals )
- David Hemmings ( narration )

The London Symphony Orchestra
The English Chamber Choir

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Pamiętam, jak swego czasu wyszukaliśmy informacje o pseudonaukowym poglądzie dotyczącym pustej Ziemi. Wywołał u nas śmiech, ale nie zmienia to faktu, że powstał cały kulturowy mit. Skąd się wzięły twierdzenia o dalekowschodniej podziemnej krainie Agharta, a później powieść Verne'a "Podróż do wnętrza Ziemi". W tamtym czasie w tle przewijał się również Rick Wakeman, w tym rzeczony album.

    Journey to the Centre of Earth jest koncertowym albumem zrealizowanym przy współudziale chóru i orkiestry symfonicznej. Poświęcony jest właśnie wyżej wzmiankowanej powieści Verne'a. Stanowi właśnie taką muzyczną podróż. Od samego początku - wejścia orkiestry symfonicznej, później chóru i syntezatorów Wakemana - dobrze wiadomo, że mamy tutaj do czynienia z monumentalnym majstersztykiem. Wirtuozerskie klawiatury twórcy albumu przeplatają się z fragmentami granymi przez orkiestrę. Mamy również partie wokalne; barwa głosu może przywoływać skojarzenia z Andersonem, choć jego tutaj brakuje. Przewijają się również melorecytacje streszczające powieść Verne'a. Swoistym rarytasem jest interpretacja "W jaskini króla gór" Griega dokonana przez orkiestrę i syntezator Mooga przewijająca się w drugiej części albumu, nie pozbawiona dramatyzmu oryginału. Wakeman podkreśla tutaj swoje mocne osadzenie w europejskiej tradycji muzycznej; w końcu jest klasycznie wykształconym pianistą.

    W tym albumie jest wszystko, co powinno się znaleźć w najwyższejej klasy rocku symfonicznym. Podniosłość, monumentalizm, dramatyzm; cała duża historia opowiedziana z użyciem różnych środków. Jednocześnie nie jest to album, który chociażby przez moment męczyłby. Więcej, wciąga od samego początku. Wakeman nie rozciąga na siłę partii instrumentalnych, w efekcie czego w stosunkowo krótkim czasie dzieje się tutaj bardzo wiele. Równocześnie płyta pobudza wyobraźnię, samemu można zobaczyć schodzenie do wnętrza Ziemi. Sam odbiór albumu nie odbiega przesadnie od równowiekowych Yes - przyjemna, monumentalna, a przez to również energetyczna, muzyka.

    Obok Six Wives of Henry VIII to najczęściej słuchany przeze mnie album Wakemana. Osobiście uważam go za jedno z arcydzieł Złotej Ery rockowego grania. Pięć gwiazdek to za mało. Początkujący słuchacz sam się o tym przekona, jeżeli zechce zasmakować.

    Edwin Sieredziński wtorek, 19, maj 2015 14:27 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.