A+ A A-

The Myths and Legends of King Arthur and the Knights of the Round Table

Oceń ten artykuł
(85 głosów)
(1975, album studyjny)
1. Arthur (7:26)
2. Lady of the Lake (0:45)
3. Guinevere (6:45)
4. Sir Lancelot and the Black Knight (5:21)
5. Merlin the Magician (8:51)
6. Sir Galahad (5:51)
7. The Last Battle (9:41)

Czas całkowity: 44:58
- Rick Wakeman ( keyboards )
- Ashley Holt ( vocal )
- Gary Pickford Hopkins ( vocal )
- Jeffrey Crampton ( guitars )
- Roger Newell ( bass )
- Barney James ( drums )
- John Hodson ( percussion; with the English Chamber Choir, vocals )
- Terry Taplin ( voice )

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Na lata 1973-1975 przypada szczyt solowej działalności Ricka Wakemana. To wtedy powstały trzy jego największe dzieła: 'Żony Henryka VIII', 'Podróż do wnętrza ziemi' oraz 'Mity i legendy o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu'. Nagraniu dwóch ostatnich płyt towarzyszyły trasy koncertowe o bizantyjskim wręcz rozmachu, które ostatecznie nie zbilansowały się i to mimo niezłej sprzedaży samych albumów ('Żony Henryka VIII' sprzedały się ostatecznie w ok. 15 mln egzemplarzy, 'Podróż...' w ok. 14 mln, a 'Mity i legendy...' w 12 mln; całkiem nieźle :-)). Dość powiedzieć, że koszty wystawienia 'Podróży...' w Europie i USA sięgnęły niemal 250 tys. dolarów, zaś organizacja trzech koncertów promujących 'Mity i legendy...' w formie widowisk, będących czymś na kształt rewii na lodzie, kosztowała ok. 120 tys. dolarów. Po ich wystawieniu Rick Wakeman praktycznie stał się bankrutem.

    Ale album 'The Myths and Legends of King Arthur and the Knights of the Round Table' zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na finansowe następstwa trasy koncertowej, podczas której był prezentowany publiczności. Płyta jest bowiem równoległą opowieścią: przedstawia zarówno losy mitycznego króla Artura, jak i wątki z autobiografii samego kompozytora. Dość powiedzieć, że po bardzo wyczerpującym tournee po nagraniu 'Podróży...' (a przecież pan Rick był wtedy jeszcze pełnoprawnym członkiem Yes, z którym nagrywał płyty i koncertował) kompozytor wylądował na oddziale kardiologicznym. Lekarze doradzali nawet, by 25-letni muzyk dał sobie spokój z graniem i przeszedł na emeryturę, żeby dojść do siebie. Oczywiście niesforny pan Rick ani myślał się do tych rad stosować i już tej samej nocy skomponował temat 'The Last Battle', który zamyka album 'Mity i legendy...', a kwitując swoją decyzję po latach stwierdził: 'Na szczęście od połowy lat siedemdziesiątych kardiologia przeszła daleką drogę!'*. No i jak tu go nie lubić...

    'Mity i legendy...' ostatecznie ujrzały światło dzienne w maju 1975 roku, rok po tym, jak pan Wakeman rozstał się z kolegami z Yes. W nagraniach, które zajęły ostatni kwartał 1974, oprócz kompozytora uczestniczył też utworzony przez niego The English Rock Ensemble, w którym udzielali się, m. in., Gary Pickford-Hopkins (współpracujący wcześniej m. in. z Ancient Grease) czy Ashley Holt (ex-Warhorse, nie wiedzieć czemu we wkładce ochrzczono go nazwiskiem Hold). Tak więc muzycy towarzyszący nie byli raczej z pierwszego progresywnego frontu. Ale nic dziwnego, bo o sile 'Mitów i legend...' stanowi przede wszystkim pan Wakeman i otaczająca go bateria instrumentów klawiszowych.

    Wyraźnie słychać to już w otwierającym płytę 'Arturze': Rick Wakeman śmiga mniej i bardziej szalonymi pasażami: a to moog się odzywa, a to mamy brzmienia klawesynu, w tle zaś buzują smyczki. 'Arthur is the King of all this land, Arthur the King of all this land!'. I pomyśleć tylko, że nagranie to przez wiele lat wykorzystywała BBC jako podkład muzyczny dla wieczorów wyborczych** :-). Króciutkie chóralne 'Lady of Lake' płynnie przechodzi w pieśń poświęconą królowej Ginewrze i jej związkowi z Arturem, zaczynającą się przepiękną fortepianową miniaturą. Przyznam jednak, że klimat soulowej ballady dalszej części tego utworu jakoś mi się z tym fortepianowym otwarciem gryzie. Ale co tam, słucha się tej 'Ginewry' bardzo miło, zwłaszcza że 'Guinevere meant more than Queen'. Sielanka jednak nie trwa długo, po pojawia się sir Lancelot zmagający się z Czarnym Rycerzem. I jest bojowo, i w tekście, i melodycznie, a Rick Wakeman krzesze iskry z instrumentów klawiszowych. W muzycznej opowieści nie zabrakło też Merlina. W utworze mu poświęconym znowu pojawia się partia fortepianowa, która otwierała 'Ginewrę', i ponownie jest to jeden z najjaśniejszych momentów całej płyty. Nie można też przeoczyć zwariowanego moogowego sola: ponoć pan Rick nagrywając 'Merlina' długo cierpiał na brak weny, więc zszedł do baru wspomóc się kilkoma kolejkami szkockiej, a po powrocie zagrał solo*. I tak gdzieś w piątej minucie możemy się domyślić, co tam się działo w londyńskim studio ;-). Ostateczna postać nagrania warta była jednak grzechu: nie tylko wirtuozerskie sola Wakemana są wyborne, urzekają również smyczkowe aranże. Następujący po 'Merlinie czarnoksiężniku' 'Sir Galahad' jest już nieco słabszy, w pewnym momencie zbliżając się niebezpiecznie do rytmów spod znaku ska... Płytę wieńczy wspaniała, epicka 'Ostatnia bitwa', z fortepianowymi i syntezatorowymi pasażami o tempie zmieniającym się jak w kalejdoskopie, okraszona pełnymi rozmachu symfonicznymi wstawkami. Mniam, jak ja lubię takie granie!

    'Gone are the days of the knights
    Of the Round Table and fights
    Of the realm of King Arthur
    Peace ever after
    Gone are the days of the knights.'

    Bardzo się tej płyty przyjemnie słucha, zwłaszcza gdy siądzie się w fotelu z jakimś zbiorkiem legend arturiańskich lub czymś w tym rodzaju (może 'Mgłami Avalonu' Marion Zimmer Bradley?). Ale nawet i bez tego wsparcia album się cały czas broni, choć niektóre aranżacje mogą się już wydawać nieco archaiczne. Mimo to, płyta wciąż stanowi świadectwo niepoślednich umiejętności muzycznych i kompozytorskich Ricka Wakemana. Jak ktoś lubi opowieści symfoniczno-historyczne, będzie miał mnóstwo frajdy, słuchając tej płyty.
    4/5
    *http://www.rwcc.com
    **http://tv.cream.org/lookin/titles/index.htm

    Michał Jurek piątek, 26, listopad 2010 18:13 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.