Płyta ukazała się w pierwszej połowie roku i po pierwszym przesłuchaniu wiedziałem, że jest to najciekawsza płyta Areny, chyba jednego z najlepszych zespołów powstałych w latach 90-tych, grających 'rocka malowanego fantazją'. W zespole grają między innymi były perkusista Marillion, basista związany niegdyś z grupą IQ i przede wszystkim Clive Nolan (Pendragon, Shadowland, i in.) - wszechstronny klawiszowiec, który nadaje ten niesamowity marillionowski klimat muzyce Areny. Muzyce, która, jak niewiele podobnych, eksponuje talent jej twórców i możliwości techniczne wykonawców.
Co na płycie? Na początek nieco przebojowy i bardzo ciekawy 'A Crack In The Ice', choć może z ciut za długim zakończeniem. Następnie jeden z najciekawszych od strony muzycznej kawałków - 'Pins and Needles' z bardzo ciekawym brzmieniem gitary w refrenie. Dalej na uwagę zasługują przepiękne instrumentalne utwory 'Elea' i 'Serenity'. Ten ostatni od pierwszych dźwięków kojarzyć się może z gitarą Davida Gilmoura z Pink Floyd. 'The Hanging Tree' to połączenie wzruszającego i porywającego tekstu z powoli rozwijającą się muzyką, która osiąga punkt kulminacyjny w drugiej połowie utworu. W 'Running From Damascus' powraca znowu motyw z 'A Crack in The Ice', a ostatnią kompozycję - tytułowy 'Visitor' - kończy jedna z najpiękniejszych solówek gitarowych jakie słyszałem.
Gorąco polecam najnowszy album Areny wszystkim tym, którzy chcieliby się dowiedzieć, ile można opowiedzieć za pomocą gitar, basu, klawiszy, perkusji i tekstów Nolana, wszystkim tym, dla których podstawą domowej płytoteki są Pink Floyd, Camel, Marillion czy Pendragon. Dla mnie to płyta 1998 roku!
Moja ocena: 10