ProgRock.org.pl

Switch to desktop

King Laurin And His Rosegarden

Oceń ten artykuł
(1 Głos)
(1994, album studyjny)
1. The Rose Of Memory (Once Upon A Time) (20:28)
2. The Rosegarden (Woe Be To You) (5:59)
3. The Robbery (If I Can´t Steal Your Heart I Can Steal You) (3:58)
4. The Heroes (The Rabble Cries For Heroes) (5:54)
5. The Ride (Never Say Die!) (4:16)
6. The Encounter (Gentlemen´s Agreement) (5:13)
7. The Mediation (I Did Never Touch Her Purity) (4:26)
8. The Court Of Laurin (The Last Word Has Not Yet Been Said) (4:01)
9. The Battle (instrumental) (7:18)
10. The Spell (Roses Should Never Be Seen There Again) (3:27)
11. The Alpglow (instrumental) (0:30)

Czas całkowity: 65:30
Georg Lang:  perkusja, instrumenty perkusyjne
Thomas Pichler:  gitara basowa
Manni Kaufmann:  klawisze
Manfred Schweigkofler:  śpiew
Christoph Senoner:  gitara, śpiew w (6)

Gościnnie:
Esther Silbernagl:  flet w (1)
Annalisa Pasqualotto: śpiew
Erica Corbellini: śpiew
Edward Martin: narrator
Ashley Marti: głosy krasnoludów w  (1)
Wendy Martin: głos dziewczyny w (1)
Günther Falser: śpiew w (6)
Więcej w tej kategorii: « Masque Cube »

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Przyznaję się do grzechu zaniechania - skoro jakiś czas temu przypomniałem tu debiut Mad Puppet,Masque, to powinienem chronologicznie przedstawić kolejne jej dzieło, Not Only Mad. Ale nie mogę. Mój organizm przeszkadza mi w tym wszelkimi metodami: mdłościami, wysypką, toczeniem piany... Nie potrafię zdzierżyć drugiego albumu Mad Puppet. Wiadomo, że kiedyś zamieszczę i jego recenzję, ale równocześnie proszę o przyznanie mi statusu kombatanta. King Laurin And His Rosegarden to już inna sprawa...

    Na dobrą sprawę trudno jest mówić o sprecyzowanym brzmieniu Mad Puppet. Włosi na każdej ze swoich płyt zgłaszali akces do innego stylu. Na debiucie hołdowali symfonicznemu rockowi lat 70-tych, na wydanym wiele lat później Not Only Mad udawali bez krztyny wdzięku AORowców, na King Laurin... kłania się znowu progres, ale tym razem już świeższej daty, ze szkoły zespołów typu Marillion, Pendragon czy Pallas. Takie delikatne granie z dużym udziałem wszelkiej maści klawiszy. Powiemy: baśniowe - i nie pomylimy się. Szalone Kukiełki opowiadają nam bowiem baśń, a raczej tradycyjną niemiecką legendę (niby Włosi, ale jednak z Południowego Tyrolu!) o wojnie krasnoludów z ludźmi. Oczywiście przedmiotem wojny jest piękna księżniczka, oczywiście walną bitwę wygrywają 'nasi' (w tym jednym wypadku jestem skłonny kibicować niemieckiej drużynie). Główny zaś szwarccharakter historii, król krasnali Laurin, dysponuje takimi bajkowymi utensyliami jak niezwykle piękny różany ogród otoczony... pojedynczą jedwabną nicią, pas dający mu siłę dwunastu chłopa i kaptur czyniący właściciela niewidzialnym. Nie będę streszczał tej opowieści, żeby nie psuć Wam przyjemności jej odkrywania. Muszę jednak powiedzieć, że Mad Puppet znakomicie ją zilustrowali! Dziękujmy Bogu, że to oni wygrzebali tę legendę. Wyobrażacie sobie jaką wiochę mógłby z niej zrobić taki np. Manowar?

    Zaczyna się od jedynej w twórczości Mad Puppet suity z prawdziwego zdarzenia - ponad 20 minut to nie w kij dmuchał! Tym większy należy się muzykom szacunek, bo The Rose Of Memory słucha się znakomicie! Poszczególne motywy melodyczne płynnie w siebie przechodzą, choć często wydają się być z zupełnie różnych parafii. Zaczynamy oczywiście czymś na kształt pieśni truwera (podobny klimat jeszcze nie raz pojawi się na całej płycie), po jakimś czasie pojawia się całkiem mocne solo gitarowe (takie nieprogresywne brzmienie było firmowym znakiem Christopha Senonera już na pierwszym albumie Kukiełek), chwilę później flet kreuje atmosferę niczym na płytach Jethro Tull, z czasem prowadzenie melodii przejmują klawisze, które od biedy można nazwać industrialnymi... Owszem, zdarzają się w tym utworze chybione pomysły, ale jako całość broni się świetnie. Pojawiające się pomiędzy utworami komentarze narratora mi osobiście nie przeszkadzają. Fabuła jest dość skomplikowana i śpiew wokalistów wymaga uzupełnienia. Baśniowa atmosfera nic na tym jednak nie traci. Następny w kolejności jest największy klejnot tej płyty - The Rosegarden. Świetna linia wokalna i znakomity patent powtarzania chwytliwego motywu klawiszy (brzmiących jak... kapiąca woda!) z floydowską gitarą. Choćby dla tego utworu warto po King Laurin... sięgnąć. Nawiedzone chórki w The Robbery przywodzą wokalne szaleństwa Petera Gabriela z czasów Genesis. The Heroes to motoryczny utwór oparty na klawiszach grających nieco purpurowe dźwięki. Nieco orientalny wstęp The Ride przeradza się w spokojny, oniryczny utwór, kolejny hołd dla Pink Floyd. The Encounter jest może nieco zbyt kakofoniczne. Kolejny świetny motyw klawiszy otwiera The Meditation - dostojne, nabierające jednak mocy w refrenie. Manfred Schweigkofler swoim śpiewem przypomina tu nieco Fisha. W Court Of Laurin mamy chwilowy spadek napięcia przed świetnym, żywiołowym instrumentalem The Battle. Jeszcze tylko ostateczny czar Laurina w delikatnym The Spell(znakomita gra gitary w tle!). I krótki finał, będący powtórzeniem solówki z The Rose Of Memory.

    Rozebrałem King Laurin And His Rosegarden na elementy składowe, bo taka już moja niewdzięczna rola. Możecie tak zabawić się i Wy. Osobiście jednak radzę wyłączyć zmysł analityczny i po prostu delektować się wspaniałą baśnią w pięknej muzycznej oprawie. Że co rusz kłaniają się tu jacyś klasycy? A gdzie się nie kłaniają? Mad Puppet udowodnili, że w stylu wyeksploatowanym do cna dalej można nagrywać znakomite albumy! 4/5

    Paweł Tryba poniedziałek, 13, październik 2008 23:30 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version