2. Eraserhead (9:05)
3. Comatose (I View From The Seashore) (7:41)
4. Comatose (II Space Cadet) (4:02)
5. Comatose (III Home and Dry) (5:55)
6. The Freak Show (4:26)
7. It's Only Me (8:16)
Czas całkowity: 53:10
- Peter Gee ( bass guitar )
- Clive Nolan ( keyboards, backing vocals )
- Scott Higham ( drums, backing vocals )
1 komentarz
-
Jak to jest, że Pendragon zaczyna przypominać Arena? Normalnie, przez Clive'a Nolana.
Arkadiusz Cieślak środa, 05, listopad 2008 17:11 Link do komentarza
Czy można gdzieś zagubić tą baśniowość i stricte neoprogresywność? Tak, ale po co?
Czy rzeczywiście można nazwać 'The World' płytą niedojrzałą, skoro dopiero 'Pure' jest dojrzała? I tak i nie.
Czy Nick Barett zrezygnuje kiedyś z gry na gitarze? Jeśli nie zaangażuje się w żaden poważny konflikt zbrojny, to nie.
'To tylko ja'
Prezentowanie zespołu Pendragon nie ma chyba żadnego większego sensu. Wszyscy doskonale znamy i kojarzymy tą nazwę. Jeśli nie, to muzyka i tak powie sama za siebie.
'Indigo' jest jednym z najwspanialszych wyznaczników tej płyty. Czternastominutowy opener robi wrażenie, chociażby ze względu na swoją długość. Spokojnie jednak, nie ma mowy o dłużyznach. To jest właśnie ten bardzo 'arenowaty' moment (z tym momentem trochę przesadzam). Efekt końcowy przerasta najśmielsze oczekiwania: wstęp to zupełnie Arena, później dostajemy już nasz Pendragon, ale jednak wzbogacony o coś nowego, innego. Co to jest? Hm, chyba najbardziej uderza zmiana w brzmieniu instrumentów klawiszowych. Nolan mógłby trafić do jakiejś grupy electro-dance. Znakomicie to wszystko się komponuje, a to nie koniec bynajmniej. Spokojne wyciszenie i przepiękna gitara Nicka chwyta mnie za serce i za nerwy. Pięknie jest, naprawdę pięknie. Ale czy nie może być piękniej? Barrett postanawia skończyć z tym spokojem i w końcówce utworu wyciska łzy, dreszcze i przecudowne dźwięki ze swojej gitary, hm szarpie po prostu naszą wrażliwość przepięknym solo wieńczącym ten jakże kolorowy utwór.
'Eraserhead' też jakby oscyluje w klimatach Arena, ale w sumie to najbardziej niezwykły i odmienny stylistycznie utwór na tej płycie. A może nie? Jest w nim pewna doza nowoczesności podparta klasycznym brzmieniem, a z drugiej strony to właśnie Pendragon, taki bardziej z okresu 'Not of this world'. Mam mieszane uczucia, wydaje mi się, że jeśli miałbym na siłę wybrać najsłabszy utwór, to właśnie byłby ten. (A w końcówce słychać IQ). Ni pies ni wydra.
Suita 'Comatose' składa się z trzech części, które trwają razem ponad 17 minut. To już naprawdę sporo, ale podobnie jak w przypadku 'Indigo', całość prezentuje się niezwykle zwarcie i intrygująco. 'View from the seashore' zaprasza nas fortepianowym, zwiewnym pasażem, do którego dołącza delikatny głos Nicka i jego stonowana, schowana gitara. Tak złudnego początku nikt się nie spodziewa, nawet ja. Ta słodycz trwa w najlepsze, a potęgują ją delikatne skrzypce, które gdzieś tam w tle wzmacniają we mnie poczucie spokoju i pewnej pompatyczności. Napięcie jednak wzrasta, ogon grzechotnika zaczyna wybijać rytm i ... Pendragon uderza we mnie ścianą dźwięku. Gitarowy łomot prawie ogłusza, Barrett robi cuda, Nolan kładzie głębokie klawiszowe faktury, tam gdzieś za plecami, z tyłu. Sekcja rytmiczna brzmi rewelacyjnie, naprawdę nowy perkusista jest wspaniały. Grupa rusza w tan, minuty mijają, Nick rzeźbi swoje cudne nuty. Uspokójmy się jednak, wyciszmy, to dopiero pierwsza część. Przed nami 'Space Cadet' i przy przejściu trochę więcej smyków. Ta odsłona jest bardzo rozegrana, dynamiczna, klasycznie 'pendragonowa', z większą domieszką rockowego zadziora. Płyniemy, skaczemy, bujamy się, wszystko śmiga niczym w kosmosie. Pod koniec zaduma i powolne przygotowanie do części trzeciej. 'Home and dry' jest naprawdę uroczym zwieńczeniem tej minisuity, spokojnym, chyba najbardziej kojarzącym się z 'Not of this world'. Niby leniwie, ale jednak poruszająco i dramatycznie dążymy do celu, do końca, z powrotem do domu, cali i zdrowi. Uffff.
To na szczęście nie koniec płyty, o nie. Co ja mówię?! Teraz dopiero dostaniecie za swoje. 'The Freakshow' jest najcudowniejszym utworem na tym albumie. Zaczyna się ostro, dynamicznie, jakby przebojowo, a później słychać tą jedyną w swoim rodzaju gitarę. Nick znajduje w niej to, co jest najwspanialsze - brzmienie, serce, uczucie, ten - jak to nazwać? - feeling? Przebojowe być może, wpadające w ucho, niezbyt progresywne? Nie, po prostu jedyne w swoim rodzaju uczucie spełnienia i słuchania. Słucham tej gitary i tego głosu, zastanawiając się czy aby nie przesadzam w swoich opiniach. Opcja 'repeat' pozbawia mnie tych wątpliwości.
Zostało mi jeszcze niewiele ponad osiem minut. Tyle bowiem trwa ostatni już utwór 'It's only me'. Wiem, że zmierzam do końca, tylko ja. I Jej głos gdzieś w tle. Skrzypce, fortepian, mój głos, delikatne dźwięki talerzy. Jednak zagrajmy coś troszkę żywszego, a z drugiej strony coś jednoznacznie zmierzchającego, kończącego ten album. To tylko ja i moja gitara. To tylko kolejna płyta, która musi się skończyć. Nick naprawdę wygrywa duszę, wydobywa z gitary swoje własne i nasze emocje, wgrywa nam w kręgosłup porcję jakże pożywnego szpiku kostnego, wzmocnionego jedynym w swoim rodzaju lekiem na wszelkie zło - Muzyką.
Nie odpowiem na żadne z zadanych przez siebie pytań. Dlaczego? Ponieważ są retoryczne, a tak naprawdę już na nie odpowiedziałem. Sama muzyka zresztą odpowiada samą sobą.
'Pure' jest zjawiskiem, być może nie jest huraganem ani orkanem, ale jednak może być sporym zagrożeniem dla lodowców. Ujmuje, przyciąga, ociepla, rozgrzewa, pochłania, wciąga i nie zatapia, ale potrafi stopić.
4/5
Arkadiusz Cieślak
Albumy wg lat
Recenzje Rock Neoprogresywny
- Reedycje kolejnych albumów Quidam budzą wiele pozytywnych emocji, ale są… Skomentowane przez Gabriel Koleński Baja Prog - Live In Mexico '99 (Quidam)
- tRKproject czyli poboczny, ale nie do końca solowy projekt lidera… Skomentowane przez Gabriel Koleński Odyssey 9999 (tRKproject)
- Czasem myślę sobie, że najtrudniej słucha się zespołów, które co… Skomentowane przez Gabriel Koleński Strange Thoughts (Loonypark)
- Z pewnym smutkiem stwierdzam, że rock neoprogresywny w dzisiejszych czasach… Skomentowane przez Gabriel Koleński Crime Scene (RPWL)
- Jedno spojrzenie na okładkę i od razu pojawia się radość… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Over And Out (Collage)
- O niektórych muzykach zwykło się mówić, że są jak wino...… Skomentowane przez Krzysztof Baran Love Will Never Come (Mr Gil)
- Rycerze Progresywnego Stołu znów wracają na suchy ląd. Po długim… Skomentowane przez Krzysztof Baran The Last Great Adventurer (Galahad)
- Świat art rocka oferuje pokaźną gamę albumów, które w sposób… Skomentowane przez Dariusz Maciuga The Masquerade Overture (Pendragon)
- Parę lat temu przeczytałem gdzieś takie oto słowa Artura Chachlowskiego:… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Baśnie (Collage)
- Krążek ten nabyłem kilkanaście lat temu za dosłownie parę złotych.… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Alone (Mr Gil)
- Właściwie „Moonshine” to chyba ostatnia płyta, którą zdecydowałbym się recenzować.… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Moonshine (Collage)
- Zacznę od tego, że nigdy nie skreślałem muzyków Marillion. Zawsze… Skomentowane przez Krzysztof Baran An Hour Before It's Dark (Marillion)
- Tym razem zrobię wyjątek i odpuszczę sobie wprowadzenie, bo nie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Everything to Everyone (Riis, Bjørn)
- Wojciech Szadkowski powiedział kiedyś w jednym z wywiadów, że podczas… Skomentowane przez Dariusz Maciuga A Street Between Sunrise And Sunset (Satellite)
- Pochodzący z Lublina, zespół Acute Mind powrócił po dziesięciu latach… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under The Empty Sky (Acute Mind)
- Dość niespodziewanie, bez szczególnej pompy i uruchamiania wielkiej machiny promocyjnej,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Song of the Wildlands (Nolan, Clive)
- „The 7th Dew” to szósty album studyjny Loonypark, zespołu prowadzonego… Skomentowane przez Gabriel Koleński The 7th Dew (Loonypark)
- Ryszard Kramarski nie pozwala za sobą zatęsknić. Nowe wydawnictwa Millenium… Skomentowane przez Gabriel Koleński Books That End In Tears (tRKproject)
- Moja historia z Pendragonem nigdy nie była dostatecznie burzliwa, częściowo… Skomentowane przez Tomasz Stępień Love Over Fear (Pendragon)
- Nasza Redakcja lubi czasem stawiać sobie wyzwania. W ramach „zróbmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński surREvival (Quidam)
- Standardowo powinienem napisać, że „The Sin” to x album Millenium,… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Sin (Millenium)
- Siłę napędową zespołu Blind Ego stanowi osoba Kalle Wallnera (RPWL)… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska Liquid (Blind Ego)
- W 1995 roku poszedłem do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Uczyłem… Skomentowane przez Gabriel Koleński Albion (Albion)
- Kolejne albumy solowego projektu Ryszarda Kramarskiego, którego nazwa została obecnie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Kay & Gerda (tRKproject)
- Bjørn Riis wprowadza nas w bardzo osobisty i skryty świat… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska Forever Comes To An End (Riis, Bjørn)
- Myślę, że nie tylko ja wyczekiwałem z utęsknieniem nowego albumu… Skomentowane przez Gabriel Koleński A Day At The Beach (Airbag)
- „Preaching To The Choir” to czwarty studyjny album zespołu Blind… Skomentowane przez Jan Włodarski Preaching to the Choir (Blind Ego)
- Myślę, że nie będzie przesadą, gdy napiszę, że najnowszy album… Skomentowane przez Gabriel Koleński Love Over Fear (Pendragon)
- Fani RPWL mają w tym roku obfite zbiory. Najpierw nowa… Skomentowane przez Gabriel Koleński A Way Out Of Here (Lang, Yogi)
- Istnieją takie zespoły, które mają niemalże tyle samo płyt koncertowych… Skomentowane przez Gabriel Koleński Live From Outer Space (RPWL)