Concerto Maximo

Oceń ten artykuł
(58 głosów)
(2009, album koncertowy DVD)
1. The Walls of Babylon
2. A Man of Nomadic Traits
3. Wishing Well
4. Eraserhead
5. Total Recall
6. Nostradamus
7. Learning Curve
8. Breaking the Spell
9. Sister Bluebird
10. The Shadow
11. The Freak Show
12. The Voyager
13. It’s Only Me
14. Masters of Illusion
15. King of the Castle
16. And We’ll Go Hunting Deer
17. Queen of Hearts

Czas całkowity: 195 min
Nick Barrett  (wokal, gitary, programowanie imstrumentów klawiszowych)
Peter Gee (gitara basowa, okazjonalnie instrumenty klawiszowe i gitara elektryczna, chórki)
Clive Nolan (instrumenty klawiszowe, chórki)
Scott Higham (perkusja, chórki)
Więcej w tej kategorii: « Believe Passion »

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Zapraszam Was w długą Podróż. Wyprawę w świat, w którym nie ma przemocy, złych sił i bezwzględnej, smutnej rzeczywistości. W krainę położoną między murami Babilonu, a wieżą Nostradamusa. Do państwa gdzie rządzi i swe Niecodzienne Przedstawienie wystawia Król Iluzji, i Księżniczka Jego Serca. Tam gdzie śnieżnobiałe jelenie biegają po łąkach, a mała dziewczynka przyjaźni się z błękitnym słowikiem. Do miejsca gdzie zagubiony Duch, strażnik naszej duszy znajdzie dla nas ukojenie...
    Scena jest spowita mrokiem. Król Iluzji rozpoczyna swe przedstawienie. Nazywa się Nick Barrett, i wraz ze swą orkiestrą, otwiera właśnie bramy Babilonu. Pendragon - tak nazywa się jego orkiestra. Od prawie ćwierć wieku, jest częścią Jego serca. Jest także słusznym kawałkiem wielu z nas, porywając, co kilka lat w podróż ku odkryciom coraz to nowych miejsc na mapie tego niezwykłego świata.
    O tym, że Nick jest znakomitym gitarzystą, my fani progrocka wiemy doskonale od dawna. Jednakże to, w jaki sposób zagrał ów koncert, i przedstawił nam swą krainę śpiewając do mikrofonu to absolutny majstersztyk. Przyznam, że powalił mnie na kolana! Nick grając na scenie prawie trzy godziny, pokazał taką muzyczną formę, o jakiej wielu muzyków może tylko pomarzyć. Grał lekko, jakby prawie bez wysiłku, a jednak wkładając maksimum swego serca i swej romantycznej duszy. Śpiewał przez cały czas czysto i pewnie, jakby również bez wysiłku, a jednak z maksymalnym zaangażowaniem i niesamowitą energią. Oto Maximo po raz pierwszy!
    Jego orkiestra wtórowała mu, dostosowując się tym 'maksymalnym' poziomem, tworząc z Nickiem jeden, świetny, maksymalnie zgrany monolit. Oto maximo po raz drugi!
    Peter Gee, najdłużej grający z Nickiem muzyk zespołu, przez cały czas maksymalnie skoncentrowany nad tym, co robi, ale pozwalający sobie na chwile luzu, wesoło podskakując choćby w rytmie refrenu 'Stargazing', wymieniający spod skupionej twarzy uśmiechy z publicznością i resztą orkiestry, i chwilami dający się porwać 'wariacjom', które zrzucał mu zza bębnów Scott Higham. Perkusista Pendragon jest najmłodszym stażem, muzykiem zespołu. Jest także jego dobrym duchem, oprócz maksymalnie perfekcyjnej gry, świetnym chórzystą zespołu, wspomagając kolegów śpiewających przed nim. Jest także wodzirejem zespołu, co chwila zachęcając publikę do szaleństwa (o które zresztą nietrudno) oraz sztukmistrzem, wyczyniając za perkusją rozmaite sztuczki! Symfonię dopełnia Clive Nolan, od lat świetny instrumentalista, wręcz legenda w kanonach progrocka. Jest dość tajemniczy, chwilami jakby lekko rozkojarzony, ale ani przez chwilę nie obecny w przedstawieniu Króla Iluzji. Wnikliwy obserwator zauważy choćby, że Clive dość często spogląda na balkon widowni Teatru Śląskiego, posyłając uśmiechy. Czyżby dostrzegał tam swą 'Queen Of Heart'?
    Kolejne Maximo, to miejsce koncertu, scena wspomnianego Teatru Śląskiego. Idealne, pod każdym względem, do nagrania tego typu materiału. Charakteryzujące się znakomitą akustyką, oraz sceną o kształcie, na którym dobry kamerzysta 'złapie' wszystko. Dobry kamerzysta, czyli Polak - serce rośnie. Za chwilę urośnie jeszcze bardziej, gdy napiszę, że świadkiem i kolejnym aktorem tegoż widowiska, jest polska, gorąca publiczność.
    Same Maxima?! Tak więc 'Concerto Maximo' - bo taki jest tytuł tegoż wydawnictwa. Muzycy Pendragon, podczas trasy koncertowej promującej najnowszy, studyjny album 'Pure', tym razem podchodzą do występu nieco inaczej. Utwory z 'Pure' nie są najważniejsze. Najważniejszy jest ogólny przekrój, przez niemal całą muzyczną przygodę pod kryptonimem Pendragon. Jedynym albumem, pominiętym w tym całym przedstawieniu jest, bowiem tylko debiutancki 'The Jewel'. Wszystkie pozostałe mają swych przedstawicieli w repertuarze maksymalnie wyselekcjonowanym. Jasne, że ten i ów zakręci nosem, że brak mu kilku klasyków zespołu, ale wówczas koncert nie zmieściłby się i na kilku krążkach. O tym, że to wyjątkowy koncert przekrojowy, już na początku występu, w postaci intro oznajmi nam pokaz slajdów, z kolejnymi okładkami płyt i wplecionymi weń, krótkimi muzycznymi migawkami. Zobaczymy też fotki z młodzieńczych lat Nicka i jego przyjaciół. Potem zapanuje na scenie głównie barwa niebieska, i przez znaczną większość koncertu ten kolor świateł, będzie nas prowadził przez tą wspaniałą przygodę, by w finale zostać zastąpionym przez przewagę koloru czerwonego. Wszak Pendragon rozgrzali salę do czerwoności.
    Jak już wspomniałem, króluje gitara i Nick. On jest głównym aktorem, a jego popisy przyprawiają o prawdziwą gęsią skórkę. Nick nie kryje swych fascynacji osobą Davida Gilmoura, któremu po raz kolejny składa muzyczny pokłon (w 'Masters Of Illusjon' wprost podwójny!). Śpiewającą gitarę oddaje tylko na chwilę basiście Pete'owi przy okazji utworu 'The Voyager', sam grając na pudle akustycznym.
    Szczegółów do dostrzegania, w tym filmie jest mnóstwo. Brzmi idealnie od strony dźwiękowej. Został świetnie zarejestrowany przez kilkanaście kamer. Zobaczycie mnóstwo min, gestów, pot na czołach muzyków, maksymalne zaangażowanie. Rozbawi Was szalejący za perkusją Scott. Zamyślony i skupiony Pete uzmysłowi Wam, jak ciężko trzeba pracować by być takim instrumentalistą. Zobaczycie Clive'a co chwilę poprawiającego długie kosmyki bujnej fryzury, uparcie lądujące przed jego wpatrzonymi w klawiaturę oczami. Przede wszystkim zobaczycie niesamowity blask, bijący od samego Króla muzycznej Iluzji - Nicka Barretta, najszczęśliwszego na świecie faceta, wyczyniającego cuda ze swą gitarą, maksymalnie oddanego swemu zespołowi i swym fanom. Resztę szczegółów dostrzeżecie sami, zapewne wielokrotnie zagłębiając się w ten znakomity film! Ja sam mam zamiar jeszcze nie raz ich poszukać...

    POLECAM z pełną gwarancją!

    Ocena może być tylko jedna: 5/5

    Krzysztof Baran środa, 06, maj 2009 00:51 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.