A+ A A-

Happiness Is The Road vol 1 - Essence

Oceń ten artykuł
(82 głosów)
(2008, album studyjny)
Happiness is the Road, CD 1: Essence
1. Dreamy Street (1:59)
2. This Train Is My Life (4:47)
3. Essence (6:25)
4. Wrapped Up In Time (5:03)
5. Liquidity (2:09)
6. Nothing Fills The Hole (3:20)
7. Woke Up (3:37)
8. Trap The Spark (5:39)
9. A State Of Mind (4:30)
10. Happiness Is The Road (10:01)


Steve Hogarth (wokal)
Steve Rothery (gitary)
Mark Kelly (instrumenty klawiszowe)
Peter Trewavas (bass)
Ian Mosley (perkusja)

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Kiedy na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego już wieku (jak to brzmi :) ) miejsce Fisha'a zajął Steve Hogarth, wszyscy zastanawiali się jaki będzie ten 'nowy' Marillion. Jedno było pewne - to będzie zupełnie inny, zespół, poszukujący nowej jakości muzycznej, co zresztą potwierdzało się na płytach Anglików z Aylesbury. Gdy zespół wypracował sobie niezwykle oryginalne, nowe brzmienie, nagrywając znakomitą moim zdaniem płytę 'Brave', spadła nań fala krytyki. W Marillion coś się zacięło. Człowiek jest mądry po błędach, o czym przekonali się fani zespołu, gdy zaczęli doceniać 'Brave' po czasie, kręcąc nosami po dość nijakich momentami płytach 'Radiation', '.com' czy też 'Anoraknophobia'. Ja należę do fanów, którym wspomniana płyta, opowiadająca o pewnej młodej, odważnej dziewczynie, która chciała popełnić samobójstwo na moście w Bristol City urzekała od samego początku. Przyznam, że bardzo tęskniłem do tego, grającego z rozmachem Marillion. Do tej muzycznej nostalgii, przesyconej niepowtarzalnym, tajemniczym klimatem. I nagle po prawie 15 latach dostałem to, o czym długo marzyłem! To, o czym marzyła także bohaterka 'Brave'. Otrzymaliśmy, bowiem radosne zakończenie opowieści! Ja przynajmniej tak sobie tłumaczę album 'Happiness Is The Road - Essence'. Bo i jak tu sobie tego nie skojarzyć właśnie w ten sposób? Z przymrużeniem oka, można powiedzieć, ze chwilami zespół przypominał przez te trudne lata skołataną duszę wspomnianej dziewczyny, a każdy oddany fan dźwigał z Marillion to brzemię wciąż licząc na to, że stara, dobra jakość znów się obudzi (oczywiście nie mówimy tu o czasach gdy w Marillion był Fish - tą legendę zostawmy już w spokoju). I właśnie jakość ta powstała z zimowego snu, mam nadzieję na dobre, po budzących optymizm albumach: 'Marbles' i 'Somewhere Else', bo oto znów słyszę Steve H śpiewającego lekko, z pełnym sercem. Znów ta stara, znakomita sekcja rytmiczna prowadzi muzykę tak jak lubię, i tak jak Ian i Pete potrafią to robić najlepiej. Znów Mark wyczarowuje swoją tęczę dźwięków (spójrzcie na wewnętrzną część okładki książeczki, dołączonej do 'Essence'). Przede wszystkim wreszcie słyszę, że mój ulubiony gitarzysta, Steve R. GRA NA GITARZE przez cały czas trwania albumu, i cały czas gdzieś tam Go słychać, jak prowadzi swą orkiestrę na drogę poszukiwania szczęścia! Koleżanki i Koledzy - to znów gra Marillion!!!
    Jak już wspomniałem, płyta jest niezwykle optymistyczna. Od początku do końca bije z niej radość. Fortuna odnalezienia zagubionego gdzieś w drodze, muzycznego szczęścia. Nie mam dziś zamiaru opisywać kolejnych utworów na płycie. Ich po prostu trzeba posłuchać nierozerwalnie, w całości. Położyć się na łące wyobraźni, spojrzeć na czubki butów, za którymi widać będzie tylko horyzont zlany z błękitem nieba, w którego mieniących się kolorach zobaczymy dmuchawce. Wówczas poczujemy jak na szczęśliwe tory, z głębi serca wyjedzie pociąg, który okaże się być całym naszym życiem. Odkryjemy klucz do radości, który - mam taką nadzieję, znalazła dziewczyna z 'Brave'. Tego i jej, i Wam Wszystkim życzę, bo szczęście jest gdzieś w drodze, i do każdego w końcu trafi.
    Do mnie właśnie dotarło...

    Nie tak dawno temu recenzowałem album 'Brave' na łamach naszego serwisu. Napisałem wówczas, że tęsknię za tamtym Marillion. Teraz z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że moja tęsknota dotarła do celu. H., Steve, Mark, Pete, Ian - dziękuję Wam!

    PS. Nie chcę również pisać o sposobie promocji płyty. Większość serwisów i recenzentów już to zrobiła, a dla mnie najważniejsza jest muzyka...

    Zdecydowane 5/5 - 'Essence' jest piękna! A dopełnia ją druga część albumu 'Happiness Is The Road - vol two - the hard shoulder'. Ale o niej napiszę w innym miejscu, bo jej zadanie jest nieco inne...

    Krzysztof Baran wtorek, 20, styczeń 2009 01:06 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.