W połowie lutego 2009 roku w Katowicach odbyła się I edycja Festiwalu Rocka Progresywnego. Organizatorem festiwalu był Metal Mind Productions, a koncerty odbywały się w Teatrze Śląskim im Stanisława Wyspiańskiego.
Imprezę zaplanowano na dwa dni, w sumie wystąpiło na niej 6 zespołów.
MMP specjalizuje się w ostatnim czasie w koncertowych wydawnictwach DVD, nie było więc niespodzianką , że wszystkie występy odbywające się w ramach festiwalu zarejestrowano i teraz wszyscy chętni mogą je obejrzeć w swoich domach.
Gościnne deski Teatru Śląskiego powoli stają się miejscem kultowym dla wykonawców muzyki z szerokiego kręgu rocka progresywnego. Grono zespołów, które w tym magicznym miejscu koncertowały powoli, acz systematycznie powiększa się. Większość z tych koncertów za sprawą wspominanego już MMP doczekała się uwiecznienia ich na DVD.
Teatr Śląski doskonale nadaję się do takich imprez. Kameralna widownia, dwa rzędy balkonów i loże tworzą bardzo specyficzny klimat sprzyjający odbiorowi muzyki niebanalnej. Oglądanie kolejnych koncertów z tego miejsca kryje jednak w sobie pułapkę. Po pewnym czasie znamy prawie na pamięć całą scenerię teatru, jak również rodzaj ujęć, jakie zaproponują nam montażyści montując koncert w całość. Zdecydowanie jednak bardziej wolę oglądać koncerty ciekawych wykonawców, nawet za cenę przewidywalności następnego najazdu kamery, niż słuchać ich tylko w wersji audio.
I właśnie taka przyjemność spotkała mnie ostatnio. Miałem okazje obejrzeć występ niemieckiej grupy RPWL, który kończył niezwykle udaną dwudniową imprezę w Katowicach
The RPWL Live Experience to pierwsze wydawnictwo DVD w dyskografii zespołu. Z tego też powodu można było oczekiwać, że panowie zaprezentują nam swoisty greatest hits z całego swojego dotychczasowego repertuaru.
Zagrany na początek Hole In The Sky z debiutanckiej płyty grupy, a zaraz potem Breathe In, Breathe Out z ostatniego studyjnego krążka zdecydowanie potwierdził, że tak właśnie będzie.
RPWL zaczynali swoją muzyczną karierę od grania coverów Pink Floyd, o którym to fakcie przypomnieli grając Opel Syda Barretta i Biding My Time Rogera Watersa.
Podczas grania kompozycji o przewrotnym tytule This Is Not A Prog Song możemy przekonać się o swoistym poczuciu humoru muzyków. Wplecione pod koniec dwie klasyczne, rockowe kompozycje mnie osobiście przypomniały młodzieńcze lata wywołując uśmiech na twarzy. Pierwsza z nich to Rockin' All Over The World - Status Quo, druga to hit zespołu Scorpions Hurricane. W obu zamiast rock Yogi Lang śpiewał prog, co mnie osobiście bardzo przypadło do gustu.
Podczas takiego koncertu nie mogło zabraknąć utworu, który spowodował, że o istnieniu grupy dowiedzieli się też słuchacze spoza hermetycznego grona prog-fanów. Mam na myśli przepiękną kompozycję Roses, w której to na płycie studyjnej wspomógł gościnnie grupę Ray Wilson. Tym razem w refrenie pomagała zgromadzona publiczność. Wypada wspomnieć jeszcze o utworze 3 Lights, w którym piękną solówkę gra Karlheinz Wallner, a przedtem na klawiszach czaruje swą grą Markus Zehle.
Jeśli chodzi o program muzyczny koncertu to trudno w tym wypadku mieć jakieś zastrzeżenia. Półtora godzinny występ i dobór repertuaru na pewno może satysfakcjonować wszystkich zwolenników grupy.
W przypadku koncertowego DVD ważne jest też to, co widzimy i muszę przyznać, że pod tym względem nie jest źle. Dobrze dobrana i bogata oprawa świetlna to na pewno jeden z plusów tego koncertu. Wizualizacje prezentowane na umieszczonym z tyłu sceny ekranie pomagają uatrakcyjnić występ. Sami muzycy na scenie zachowują się poprawnie, choć trudno mówić, by stworzyli wielkie show. Trochę brakuje mi tak potrzebnej na koncertach spontaniczności. Może fakt, że występ jest nagrywany spowodował ,że byli trochę spięci. Brak mi też widocznego nawiązania kontaktu z publicznością, ale na pewno wpływ ma taka, a nie inna widownia w teatrze. Nawet mała grupa fanów żywo reagująca pod sceną jest w stanie wywołać interakcję w obie strony. Główną uwagę widza skupiają na sobie trzy osoby będące na pierwszej linii: wokalista, gitarzysta i basista. Ten ostatni to Christian Postl. Facet wygląda troszkę jak z innej bajki. Mnie przez cały koncert jego osoba kojarzyła się z Andrzejem Rybińskim z popularnego niegdyś duetu Andrzej i Eliza. Na tle młodzieńczo wyglądającego Kalla jawi się nam jako jego duużo starszy brat. Gość jednak swoim zachowaniem sprawia bardzo sympatyczne wrażenie, a we wspomnianym, zagranym na bis Biding My Time pokazuje też pewne zdolności aktorskie. Kalle gra bardzo dobrze, lecz bez jakichś szczególnych fajerwerków. Trzeba jednak przyznać, że jego oceaniczna gitara z delfinami na gryfie prezentuje się wspaniale. Yogi Lang śpiewa i obsługuje też od czasu do czasu mały zestaw instrumentów klawiszowych. To on jest główną postacią podczas tego koncertu i to jego osoba skupia na sobie największą uwagę realizatora i widzów.
Na koniec muszę napisać o pewnych wadach tego wydawnictwa. Mnie szczególnie przeszkadzała dość częsta obecność w kadrze kamerzystów, a także zbyt mała ilość ujęć publiczności. Bardzo chętnie zobaczyłbym, jak widownia reaguję na przekaz muzyków biegnący w ich stronę ze sceny.
Ogólnie jednak muszę ocenić to wydawnictwo pozytywnie. To dobrze pokazany, dobry koncert dobrego zespołu. Jak to często bywa w przypadku wydawnictw MMP mamy jeszcze kilka bonusów, takich jak; wywiad z członkami zespoły, teledysk, reportaż z trasy oraz sporo materiałów multimedialnych. Szkoda tylko, że chociaż w przypadku wywiadu nie pomyślano o polskich napisach. Byłby to miły ukłon w stronę polskich fanów.
Moja ocena to 4/5.
JanYanoWłodarski