2.Sleepless Night (7:02)
3.Spring (5:25)
4.Waste Of Time (6:32)
5.Don´t Forget Us (8:23)
6.Looking For John Maddock (19:43)
Czas całkowity: 52:40
- Eddie Mulder ( guitar )
- Edo Spanninga ( keyboards )
- Marcel Derix ( bass )
- Koen Roozen ( drums )
1 komentarz
-
Niemal każdy wykonawca stawia sobie pewne priorytety, aby na ich podstawie tworzyć muzykę, która ma zaintrygować słuchacza. W kanonach progresywnego rocka te priorytety są bardzo różne. Jedni niemożliwie łamią swoje kompozycje, innym zależy na oryginalnym, wyjątkowym brzmieniu, jeszcze inni stawiają na moc - itp. itd... Są i tacy, którzy stawiają przede wszystkim na melodię i radość grania. W progrocku nie wszystko, bowiem musi brzmieć wyrafinowanie 'pokręcenie', psychodelicznie, mrocznie czy też ostro.
Krzysztof Baran niedziela, 20, wrzesień 2009 19:04 Link do komentarza
Holendrzy z Flamborough Head postawili na radosne, melodyjne granie, ciepło i przyjemnie brzmiące dla ucha słuchacza. Na muzykę rozbudowaną i bogato zaaranżowaną, mogącą w łatwy sposób stać się złotym środkiem dla wielu zwolenników progresywnego gatunku. Ja sam czasem poszukuję takiego środka, i z ogromną przyjemnością zapoznałem się z najnowszym albumem holenderskiego zespołu, zatytułowanym 'Looking For John Maddock'.
Pierwsze, co uderzyło mnie podczas słuchania tej płyty, to oryginalne wykorzystanie instrumentów. Pisząc słowo 'oryginalne', używam go z premedytacją. Bo brzmienie zespołu, na dzisiejsze czasy jest bardzo wyjątkowe. Nie ma tu żadnych elektronicznych bajerów, automatów perkusyjnych, loopów, sampli itd. Są za to normalne organy, najzwyklejszy w świecie syntezator, prawdziwy flet, i niczym niezmącony głos wokalistki bez żadnych mutacji i poprawek. Sprawia to, że muzyka brzmi niezwykle klasycznie i naprawdę uderza w serce. Duża w tym zasługa jedynej kobiety w składzie Flamborough Head - Margriet Boomsma, odpowiedzialnej właśnie za interpretowanie tekstów oraz partie wspomnianego fletu.
Druga sprawa to gitara. Melodyjna, soczysta, pojawiająca się w formie solowej wówczas wtedy, gdy potrzeba. W pozostałych fragmentach znakomicie prowadząca muzykę, zarówno w formie akustycznej jak i elektrycznych zagrywkach. Gitarzysta Eddie Mulder zapewne nie obrazi się, gdy jego grę porównam do mistrza Latimera. Kto posłucha, ten się zapewne ze mną zgodzi. Eddie jest także głównym kompozytorem utworów na płycie.
Po trzecie, głos Margriet. Pojawia się niezbyt często, bo do czynienia w większości mamy z muzyką instrumentalną. Ale kiedy już wokalistka zaczyna śpiewać, jej głos dodaje niesamowitego czaru muzyce. Margriet śpiewa bardzo spokojnie, bez większych popisów i stosowania manier głosowych, ale robi to po prostu wspaniale.
Słów kilka o poszczególnych kompozycjach. Muzyka skierowana jest do słuchaczy lubujących się w takich zacnych zespołach jak: Camel, Kayak, Nektar (inklinacja nie psychodeliczna). Od pierwszego utworu ('The Garden Pond') usłyszymy flety, klasyczne organy i pojedynki klawiszowo-gitarowe. Odbiją się one w tafli tytułowego, ogrodowego stawu mnóstwem kolorowych smaczków.
Głos Margriet poznamy w drugim, przepięknie zaaranżowanym utworze ('Sleepless Night'). Takiej bezsennej nocy życzę każdemu z Was. Jest w niej milion majestatycznych wizji, utkanych przez kolejne instrumenty. Odezwie się tu choćby syntezator, kojarzący mi się z zespołem Abel Ganz (gra na nim, oraz na pozostałych instrumentach klawiszowych Edo Spanninga). Przy okazji tego nagrania, posłuchajcie jak znakomicie prowadzi muzykę gitara. Czasem wystarczy kilka niezbyt wyszukanych zagrywek, żeby dopasować struny do reszty instrumentów. Pełna harmonia!
Wiosna to chyba najbardziej wyczekiwana pora roku. Cudownie ukazana jest w kolejnym na płycie temacie 'Spring'. Muzycy Flamborough Head mają wspaniałą receptę na przekazanie nam obrazu jej oblicza, grając kolejny, znakomity utwór instrumentalny. Ach ta gitara i flet!!! Przed oczy znów nasuwają się: śnieżnobiała gęś i pustynny miraż, choć z wiosną ani trochę nie są związane...
Następny utwór to bardziej żywiołowy temat. 'Waste Of Time' - czyli zmarnowany czas. Hmm! Nikt z muzyków na pewno czasu nie zmarnował. Znów śpiewa Margriet, a wtórują jej delikatnie jazzujące klawisze. Rozkołysze nas świetny refren, wmawiając nam, że słuchanie dobrej muzyki to w żadnym wypadku nie jest marnowanie czasu!
Piąty na płycie temat 'Don't Forget Us' rozpoczyna się nostalgiczną grą fletu. Po chwili zawtóruje mu reszta orkiestry. Nostalgicznie będzie przez cały czas, a wspomniany flet będzie w tym utworze najważniejszym instrumentem, choć znów zawtórują mu gitary i organy. Nagranie świetnie jest prowadzone przez sekcję rytmiczną: Marcel Derix - gitara basowa i Koen Roozen - perkusja.
Ostatnim nagraniem jest najdłuższy na płycie (niemal 20-minutowy), epicki utwór tytułowy. Poznamy w nim historię rudowłosego chłopca, Johna (postać z okładki). Utwór to bardzo długi, ale w żadnym wypadku nie ma mowy o przegadaniu i dłużyźnie. Bardzo dużo się w nim dzieje. Sporo tu wzlotów, zwrotów i ogrom melodyjnych, instrumentalnych smaczków.
W muzyce zespołu podoba mi się niesamowita spontaniczność, nie poparta super-elektronicznymi cackami, a znakomitym warsztatem instrumentalnym. Niechaj to będzie dobrą reklamą dla holendrów, bo w dzisiejszych czasach coraz rzadziej gra się w tak klasyczny sposób.
Przyznam szczerze, że dotąd nie znałem twórczości Flamborough Head. Teraz już wiem, że na swej liście zaległości mam kolejne płyty, które muszę poznać. Takie albumy niesamowicie mnie podbudowują, udowadniając, że rock progresywny ma się wciąż znakomicie. Tak jak już wspomniałem, muzyka zawarta na płycie ucieszy przede wszystkim zwolenników takich zespołów jak: Camel, Kayak i Nektar. Przy okazji nasuwa mi się także chwilami australijska Unitopia. Muzyka jest tak melodyjna i tak pięknie zaaranżowana, że (jestem o tym głęboko przekonany!) przypadnie do gustu bardzo szerokiemu gronu słuchaczy (polecam początkującym odbiorcom progrocka).
Moja ocena może być tylko jedna: 5/5
Krzysztof Baran
Albumy wg lat
Recenzje Rock Neoprogresywny
- Reedycje kolejnych albumów Quidam budzą wiele pozytywnych emocji, ale są… Skomentowane przez Gabriel Koleński Baja Prog - Live In Mexico '99 (Quidam)
- tRKproject czyli poboczny, ale nie do końca solowy projekt lidera… Skomentowane przez Gabriel Koleński Odyssey 9999 (tRKproject)
- Czasem myślę sobie, że najtrudniej słucha się zespołów, które co… Skomentowane przez Gabriel Koleński Strange Thoughts (Loonypark)
- Z pewnym smutkiem stwierdzam, że rock neoprogresywny w dzisiejszych czasach… Skomentowane przez Gabriel Koleński Crime Scene (RPWL)
- Jedno spojrzenie na okładkę i od razu pojawia się radość… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Over And Out (Collage)
- O niektórych muzykach zwykło się mówić, że są jak wino...… Skomentowane przez Krzysztof Baran Love Will Never Come (Mr Gil)
- Rycerze Progresywnego Stołu znów wracają na suchy ląd. Po długim… Skomentowane przez Krzysztof Baran The Last Great Adventurer (Galahad)
- Świat art rocka oferuje pokaźną gamę albumów, które w sposób… Skomentowane przez Dariusz Maciuga The Masquerade Overture (Pendragon)
- Parę lat temu przeczytałem gdzieś takie oto słowa Artura Chachlowskiego:… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Baśnie (Collage)
- Krążek ten nabyłem kilkanaście lat temu za dosłownie parę złotych.… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Alone (Mr Gil)
- Właściwie „Moonshine” to chyba ostatnia płyta, którą zdecydowałbym się recenzować.… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Moonshine (Collage)
- Zacznę od tego, że nigdy nie skreślałem muzyków Marillion. Zawsze… Skomentowane przez Krzysztof Baran An Hour Before It's Dark (Marillion)
- Tym razem zrobię wyjątek i odpuszczę sobie wprowadzenie, bo nie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Everything to Everyone (Riis, Bjørn)
- Wojciech Szadkowski powiedział kiedyś w jednym z wywiadów, że podczas… Skomentowane przez Dariusz Maciuga A Street Between Sunrise And Sunset (Satellite)
- Pochodzący z Lublina, zespół Acute Mind powrócił po dziesięciu latach… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under The Empty Sky (Acute Mind)
- Dość niespodziewanie, bez szczególnej pompy i uruchamiania wielkiej machiny promocyjnej,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Song of the Wildlands (Nolan, Clive)
- „The 7th Dew” to szósty album studyjny Loonypark, zespołu prowadzonego… Skomentowane przez Gabriel Koleński The 7th Dew (Loonypark)
- Ryszard Kramarski nie pozwala za sobą zatęsknić. Nowe wydawnictwa Millenium… Skomentowane przez Gabriel Koleński Books That End In Tears (tRKproject)
- Moja historia z Pendragonem nigdy nie była dostatecznie burzliwa, częściowo… Skomentowane przez Tomasz Stępień Love Over Fear (Pendragon)
- Nasza Redakcja lubi czasem stawiać sobie wyzwania. W ramach „zróbmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński surREvival (Quidam)
- Standardowo powinienem napisać, że „The Sin” to x album Millenium,… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Sin (Millenium)
- Siłę napędową zespołu Blind Ego stanowi osoba Kalle Wallnera (RPWL)… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska Liquid (Blind Ego)
- W 1995 roku poszedłem do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Uczyłem… Skomentowane przez Gabriel Koleński Albion (Albion)
- Kolejne albumy solowego projektu Ryszarda Kramarskiego, którego nazwa została obecnie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Kay & Gerda (tRKproject)
- Bjørn Riis wprowadza nas w bardzo osobisty i skryty świat… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska Forever Comes To An End (Riis, Bjørn)
- Myślę, że nie tylko ja wyczekiwałem z utęsknieniem nowego albumu… Skomentowane przez Gabriel Koleński A Day At The Beach (Airbag)
- „Preaching To The Choir” to czwarty studyjny album zespołu Blind… Skomentowane przez Jan Włodarski Preaching to the Choir (Blind Ego)
- Myślę, że nie będzie przesadą, gdy napiszę, że najnowszy album… Skomentowane przez Gabriel Koleński Love Over Fear (Pendragon)
- Fani RPWL mają w tym roku obfite zbiory. Najpierw nowa… Skomentowane przez Gabriel Koleński A Way Out Of Here (Lang, Yogi)
- Istnieją takie zespoły, które mają niemalże tyle samo płyt koncertowych… Skomentowane przez Gabriel Koleński Live From Outer Space (RPWL)