A+ A A-

Back After Years - Live In Kraków 2009

Oceń ten artykuł
(19 głosów)
(2010, album koncertowy)
CD1
1.  Visit in hell (5.42)
2.  I would like to say something (5.23)
3.  Hundreds of falling rivers (5.32)
4.  The circles of life (6.22)
5.  Higher then me (5.34)
6.  Light your cigar (6.26)
7.  Insomnia (5.36)
8.  Light (6.30)
9.  Drunken angels (6.43)
10. Eternal tale / For the price of her sad days (3.37)
11. Ultraviolet (3.41)
12. Grasy mud (2.55)

czas całkowity 64.08

CD2
1. Demon (7.12)
2. Madman (6.46)
3. Numbers (7.18)
4. Back to the childhood (4.30)
5. Wishmaker (4.19)
6. Embryo (9.02)
7. Road to infinity (11.57)
8. Waltz vocanda (5.54)
9. The silent hill (6.24)
10. My life domino (6.34)
bonus:
11. Back after years - intro (studio mix) (3.41)

czas całkowity 73.42

Ryszard Kramarski - instrumenty klawiszowe
Tomasz Paśko - perkusja, instrumenty perkusyjne
Krzysztof Wyrwa - gitara basowa, warr guitar
Piotr Płonka - gitary
Łukasz Gall - wokal

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Powroty po latach mają różny ciężar gatunkowy. Jedni powracają by zarobić trochę kasy, nagle po długim czasie, nie nagrywając od lat nic nowego. Inni powracają nowym albumem studyjnym i oczywiście trasą koncertową. Jeszcze inni działają od lat w najlepsze, ograniczając się do działalności studyjnej. I właśnie taki scenariusz napisała nam krakowska formacja Millenium. Zespół, który działa na rynku muzycznym od ponad 10 lat, nagrywa regularnie wydawnictwa studyjne. Ba! Robi to coraz lepiej! Dzięki temu, a także kilku innym czynnikom (choćby coraz lepiej prosperująca wytwórnia Lynx Music, należąca do lidera Millenium, Ryszarda Kramarskiego) zespół jest coraz bardziej rozpoznawalny i znany. Zapewne nie jeden słuchacz zastanawiał się nad tym, jak ewentualnie zaprezentowaliby się na scenie muzycy krakowskiej grupy. Czy dopieszczone maksymalnie, jak tylko się da studyjne płyty zespołu zabrzmią na scenie w taki sposób, że potwierdzą swą coraz wyższą formę. Nie brakowało zapewne i głosów złośliwych, które były wprost przekonane, że Millenium to twór hermetycznie zamknięty w kilku cudeńkach techniki, zakupionych przez szefa ich macierzystej wytwórni.
    Już na wstępie mogę napisać, że Ryszard Kramarski i jego zespół tym ostatnim mocno utarli nosa, wszystkim ciekawskim zrobili nie lada gratkę, zaś grupie fanów (do których i ja się zaliczam) przygotowali piękny prezent, w postaci podwójnego albumu koncertowego, zatytułowanego 'Back After Years - Live In Kraków 2009'.
    Słuchając koncertowego albumu od początku słychać, jak ważnym przedsięwzięciem dla muzyków był powrót na scenę. Większość zagranych utworów nie jest tylko wiernym odegraniem studyjnego materiału. Niemal każdy numer został starannie zaaranżowany dla koncertowych potrzeb. Są, więc dodatkowe fragmenty instrumentalne, popisy muzyków, zupełnie przemeblowane niektóre linie, które sprawiają, że chwilami słuchamy jak gdyby zupełnie nowego utworu! Mam tu na myśli przede wszystkim znakomite klawisze Ryszarda Kramarskiego. Świetnie zgrał się z Szefem gitarzysta Piotr Płonka, udowadniając swe nieprzeciętne umiejętności. Para rytmiczna: Krzysztof Wyrwa (bas i warr guitar - uwaga! Mało, który basista posiada umiejętność gry na tym instrumencie!) i Tomasz Paśko(perkusja) w 100% kontrolują i prowadzą Millenijną podróż. Osobną jakością jest Łukasz Gall, którego umiejętności wokalne bez wątpienia należą obecnie do krajowej czołówki. Śpiewa absolutnie genialnie, czysto z charyzmą stosowną do poszczególnych fragmentów i tematów utworów.
    Układ utworów po kilku przesłuchaniach koncertu według mnie jest świetny, choć nie ukrywam, że brakuje mi tu kilku numerów. Ale bez przesady! Gdybym miał wysłać Ryszardowi Kramarskiemu swoją 'listę życzeń', zapewne potrzeba by było jeszcze, co najmniej jednego krążka. Podoba mi się przede wszystkim gra nastrojów, jaką ten układ wytwarza. I tak po energicznym początku, i pierwszym napotkaniu braci Sundersów ('Vist In Hell' oraz 'I Would Like To Sy Something'), zespół czaruje graniem bardziej subtelnym, niemal balladowym ('Hunders Of Falling Rivers' z przebudowaną grą gitary). W tej części koncertu wrażenie robi, rozbudowane 'The Circles Of Life', ze sporą dawką zmienności nastrojów. Przychodzi i czas na formy nieco lżejsze, schylające się ku latom '80, i dobrze zaaranżowanemu pop-rockowi, nie pozbawionemu jednak progresywnej duszy: 'Higher Than Me' i 'Light Your Cigar' z albumu 'Reincarnations', pełne rytmiki a'la Alan Parsons i przebojowości a'la Mike & The Mechanics. Zwłaszcza ten drugi, znany ze stacji radiowych i bardzo gorąco przyjęty przez zachwyconą publiczność, znacznie różni się od wersji pierwotnej, znanej z płyty studyjnej. Przede wszystkim klawiszowa elektronika i nieco inaczej bijąca perkusja podziałały tej kompozycji na jeszcze lepsze (w oryginale już było genialnie). Z nostalgicznego snu budzi nas energiczna 'Insomnia' i wyczarowany z magicznych skrzynek Ryszarda głos Sabiny Goduli, która świetnie zaśpiewała z Łukaszem na albumie 'Interdead'. Kolejny utwór zresztą również pochodzi z tej płyty ('Light'). Nieco zabrudzone brzmienie gitary, elektroniczny rytm wtórujący akustycznej perkusji i brak saksofonu, znów powodują różnice w stosunku do oryginału. Kolejna kompozycja, tym razem rodem z albumu 'Deja Vu' ('Drunken Angels') i znów szczęka opada. Utwór na żywo brzmi o niebo lepiej, niż na albumie, co podkreśla jak bardzo rozwinął się przez kilka lat zespół Millenium. Kombinacja numer 10 na płycie ('Eternal Tale'/'For The Price Of Her Sad Days') brzmi bardzo akustycznie. Kolejny popis Łukasza, który śpiewa jeden z najbardziej charakterystycznych fragmentów w historii Millenium, wyraźnie zainspirowany osobą Rogera Watersa. Dalej nie ma przerwy, bo Piotr Płonka intonuje elektryczny wstęp do jednego z najbardziej tajemniczo brzmiących utworów grupy, zatytułowanego 'Ultraviolet'. Z pół snu budzi nas na basie Krzysztof Wyrwa. Utwór 'Greasy Mud' chwilami jest bliski oryginałowi, a za chwilę brzmi zupełnie inaczej. Tak kończy się pierwszy krążek podwójnego 'Back After Years'.
    Druga płytka wita nas z internetowym maniakiem, Adrianem Sundersem i cybernetycznym 'Demonem', zagranym chwilami dość ciężko, głównie za sprawą mrocznego refrenu, podbitego gitarowym riffem. Jednak już za chwilę Piotr gra, wyraźnie zainspirowany jednym ze swych mistrzów, Davidem Gilmourem. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych utworów zespołu. Zmienny, rozbudowany, przepełniony ciekawymi fragmentami instrumentalnymi i okraszony świetnym tekstem, a na koncercie wzbogacony wesołym, rozśpiewanym fragmencikiem w jego finale. Internetowych rozterek wspomnianego bohatera płyty 'Interdead', Adriana ciąg dalszy, bo już z głośników płynie 'Madman', kolejny, bardzo charakterystyczny utwór w twórczości Millenium, podkreślony świetnym solo gitarowym. Łukasz genialnie śpiewa ten temat, głosem przestraszonego, wołającego o pomoc pana Sundersa. Absolutny, wokalny majstersztyk! Ach! Gdyby przed nim wybrzmiało 'Canto'! Brak tego utworu to jedyny poważny minus moim zdaniem ;) Z internetu blisko do hazardowych tablic. Trzeci z braci Sundersów, pan John już skreśla swój kupon. Utwór 'Numbers...' z ciekawie zaaranżowanym, przemeblowanym początkiem rozpoczyna koncertową przygodę z płytą 'Numbers and Big Dream of Mr Sunders'. Jeśli chcecie poznać numerki, jakie być może po jutrze wzbogacą Was o fortunę, to dobrze się wsłuchajcie. Z tegoż albumu popłyną za chwilę jeszcze: balladowe, prowadzone przez delikatne pianino 'Back To The Childhood' oraz wzywający do wyjścia do kolektury toto-lotka, energiczny 'Wishmaker'. Nadchodzi magiczny moment, bo za chwilę przeżyjemy skok ewolucyjny od embrionu do śmierci. Z najnowszego albumu 'Exist' zespół zagra najpierw 'Emrbyo', a po niemal 10 minutach 'Road To Infinity', utwór uznawany za klasyk Millenium. Obydwa nieco przemeblowane w swej budowie, brzmiące znakomicie. Podczas tego drugiego, Łukasz przedstawi nam cały zespół, i ogłosi koniec koncertu. Nieeee! Publiczność na to nie pozwala! W nagrodę zostaje porwana do odtańczenia walca, ale... w sąsiedztwie ławy oskarżonych ('Waltz Vocanda'). Zabrzmi także zgrabnie zaaranżowany 'The Silent Hill' z niemal hard-rockowymi zagrywkami, a w finale 'My Life Domino' odśpiewane przez Łukasza w dwóch językach. W bonusie jeszcze mamy prezent o Ryszarda Kramarskiego, w postaci intro do koncertowej trasy, w jaką zespół Millenium ruszył po latach.
    Sporo się rozpisałem, ale zaręczam, że podobnie jak jest o czym napisać, tak i jest czego posłuchać na tym podwójnym, koncertowym wydawnictwie. Dodam jeszcze,że wydanym w bardzo ładnym digipacku. Owszem, troszkę brakuje pełnej zdjęć książeczki, ale i tak nie ma co narzekać. Lynx Music tradycyjnie pod względem technicznym stanęła na wysokości zadania. Reasumując, powrót po latach jest absolutnie imponujący. Millenijni sceptycy chyba mogą się polać kubłem zimnej wody, ciekawscy mają co poznawać, a my fani mamy się czym rozkoszować. Ten zespół po prostu MUSIAŁ wrócić na scenę!!! Zrobił to w najlepszy z możliwych, sposób...

    Moja ocena to: chwilami 4,5/5, chwilami 5/5 - wydawnictwo zdecydowanie godne polecenia

    Krzysztof Baran

    Krzysztof Baran piątek, 12, marzec 2010 01:19 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.