Outside of Nowhere

Oceń ten artykuł
(22 głosów)
(2010, EP)
01. Circles (6:38)
02. The War (7:17)
03. Outside of Nowhere (6:14)


Czas całkowity: 20:09
- Mateusz Iskandar  (vocals)
- Piotr Lniany (guitars)
- Maciek Gładziński (bass)
- Sebastian Wolf (drums)
Więcej w tej kategorii: Outside Of Nowhere »

1 komentarz

  • Krzysztof Michalczewski

    Wstyd się przyznać, ale ten tekst powinienem napisać jedenaście miesięcy temu.
    EP-ka '' Outside Of Nowhere '' warszawskiego Landscape jest moją największą porażką 2010 roku. Wielu pewnie chciałoby mieć tylko takie niepowodzenia, przecież dotykają ich prawdziwe katastrofy. Tymczasem użalam się nad sobą tylko dlatego, że prawie rok zajęło mi napisanie recenzji płyty składającej się z zaledwie trzech niezbyt długich utworów. Przy mojej pracowitości i sumienności to spora plama na honorze. Wiele razy próbowałem napisać kilka zdań na jej temat, ale za każdym razem zrezygnowany odkładałem notatnik i długopis. Nie pomagały nawet połajanki Jana - kolegi z redakcji.
    Codziennie spotykają nas nieprzyjemności albo sami sprawiamy przykrości innym. Z tych powodów mniej lub bardziej świadomie stosujemy różnego rodzaju zabiegi, które mają za zadanie uchronić nas przed złym samopoczuciem i wyrzutami sumienia. Zapominamy, projektujemy, racjonalizujemy, zaprzeczamy, unikamy, przenosimy odpowiedzialność na innych itd. Starałem się zapomnieć o płycie, udawałem, że jej nie ma ( co nie było takie trudne, bo jest to wirtualny krążek ) i odkładałem napisanie o niej kilku słów na bliżej nieokreśloną przyszłość. Uciekałem się do tych oszukańczych wybiegów tylko po to, żeby oszczędzić zespołowi cierpkich słów, przde wszystkim dlatego, że Landscape istnieje ledwie trzy lata.
    Szkopuł w tym, że tego typu starania przynoszą ulgę tylko na chwilę. Niezałatwiona sprawa nie daje spokoju i jest jak kamyk uwierający stopę w bucie, jak drzazga wbita w palec, jak cierń w sercu albo kłopot spędzajacy sen z powiek. Przez ostatnich dwanascie miesięcy EP-ka Landscape była dla mnie tym wszystkim naraz.
    Słowa mają niezwykłą moc, zwłaszcza te zapisane. Mogą zranić, mogą też i zabić. Teraz, kiedy Landscape podpisał kontrakt z Lynx Music i pod jego skrzydłami wydał swoją pierwszą płytę, moje zdania nie mogą już zaszkodzić zespołowi. Uf, kamień spadł mi z serca.
    Na EP-kę złożyły się: '' Circles '', '' The War '' i '' Outside Of Nowhere ''. Tylko trzy utwory, a tyle miałem z nimi kłopotów. Słuchałem ich wielokrotnie w różnym stanie ducha, o różnej porze dnia i nocy, przy różnej pogodzie. Dobrze, że mają różne tytuły i oddzielone są od siebie krótkimi przerwami, bo nie zauważyłbym między nimi żadnej różnicy. Tak bardzo są do siebie podobne, że za każdym razem odnosiłem wrażenie, iż słucham jednego długiego utworu.
    Trudno mówić o stylu Landscape. W jego muzyce brakuje znaku rozpoznawczego - charakterystycznych motywów, niespotykanego brzmienia, nietypowych konceptów. Szkoda, że nie znalazł on pomysłu, który pozwoliłby odróżnić go od wielu innych podobnie grających zespołów. A namnożyło się ich w ostatnich latach bez liku. Niczym alchemik od kilku lat poszukuję formuły, według której mógłbym odróżniać jeden zespół od drugiego i nie znajduję. Obawiam się, że strawię życie na uganianiu się za swoim kamieniem filozoficznym albo co gorsza wcześniej popadnę w obłęd.
    Amatorzy tak typowych dla rocka neoprogresywnego ładnych melodii też będą zawiedzeni, jest ich tutaj jak na lekarstwo. Nieźle pod tym względem wypada jedynie kompozycja'' Outside Of Nowhere ''.
    Na szczęście Landscape nie naśladuje klasyków rocka progresywnego, jakimi niewątpliwie są Dream Theater i Riverside. To nie są ulubieni wykonawcy warszawskich muzyków. W utworach z '' Outside Of Nowhere '' grzmią za to echa muzyki dobrze znanej w naszym kraju grupy Sylvan. I nie tylko dlatego, że wokaliści obu zespołów mają zbliżoną barwę głosu i śpiewają z podobną manierą. Obie grupy podobnie budują swoje kompozycje - spokojny i senny początek, energiczniej i nieco szybciej w środku, powrót do początku.
    Muzyka to nie tylko melodie, rytmy, tempo, efektowne popisy instrumentalistów i kilka innych rzeczy. To także nastroje i emocje, a tych w muzyce Landscape brakuje. Niech już nie zachwyca i nie weseli, ale mogłaby chociaż rozłościć albo rozgniewać. Niestety, słucha się jej z całkowitą obojętnością. Z czystym sumieniem można polecić ją wszystkim chorym na serce, a im wzruszenia szkodzą. Skoro ich nie ma, to chorujący mogą czuć się bezpiecznie.
    EP-ka '' Ourside Of Nowhere '' pojawiła się w sieci w listopadzie 2010 roku. Niedawno firma fonograficzna Lynx Music wydała pełonowymiarową płytę grupy pod tym samym tytułem. Wydawca musiał usłyszeć w muzyce Landscape coś, czego ja nie słyszę. Posłucham, by się dowiedzieć co to takiego. Jest szansa, że odszczekam swoje słowa.

    Krzysztof Michalczewski czwartek, 06, październik 2011 01:10 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.