2. Den gamla skogen - Tom Bombadill (3:43)
3. I skuggornas rike (2:31)
4. De svarta ryttarna - Flykten till vadstället (4:07)
5. I Elronds hus - Ringen vandrar söderut (4:42)
6. En vandring i mörker (1:12)
7. Lothlórien (4:00)
8. Skuggfaxe (0:50)
9. Rohans Horn - Slaget vid Pelennors slätter (4:00)
10. Drömmar i läkandets hus (1:58)
11. Hemfärden - Fylke rensas (2:56)
12. De grå hamnarna (5:07)
- Bo Hansson ( Organ, Moog, Mellotron, Bass, Guitar )
- Gunnar Bergsten ( Saxofon )
- Rune Carlsson ( Drums, Congas )
- Sten Bergman ( Flute )
2 komentarzy
-
Bo Hansson….. Szwedzka legenda instrumentów klawiszowych… W 1970 roku stworzył dzieło absolutnie doskonałe, muzykę do nie istniejącego wówczas filmu, zainspirowaną powieścią, którą dziś wszyscy znają – Władca Pierścieni… Wówczas , a był to rok 1970 , nikt jeszcze nie słyszał o Tolkienie. Dzięki takim płytom legenda Władcy pierścieni rosła. Płyta genialna, posiadająca coś czego współczesne „dzieła” nie mają – duszę… Niesamowity klimat, gdzie jednym z ważnych instrumentów jest cisza… reszta to Hammond , Moog i Mellotron, na których gra sam Bo, dokładając jeszcze gitary i bass. Zaproszeni goście obsługują flet i Konga. Muzyka została nagrana na 8-śladowy magnetofon szpulowy , na jednej z przepięknych wysepek otaczających Sztokholm , w domku letniskowym, specjalnie zaadoptowanym na studio…. Była świetnie przyjęta, zarówno przez krytykę jak i publiczność. W dalekiej Australii zdobyła miano Złotej płyty , a w Europie doszedł do trzeciej dziesiątki na liście Bilbordu. Stawiana na równi z Tabular Bells , Oldfield’a przepadła w mrokach dziejów. Brak wznowień i jakiejkolwiek promocji sprawił, że dziś już tylko dinozaury ją pamiętają, ale i one odchodzą… Podobnie jak i twórca tej perełki, sam wielki Bo, który odszedł 24 04 2010. I nigdzie , w żadnej muzycznej gazecie nie znalazłem wzmianki o tym… Pozostawił po sobie 8 płyt studyjnych i jedną koncertową… W sercach fanów na zawsze pozostanie ta jedna (choć inne też są doskonałe) poświęcona chyba już nieśmiertelnemu Władcy Pierścieni… 12 utworów, niespełna 40 minut muzyki. Baśniowych pejzaży malowanych Hammondem i mellotronem w sposób iście lordowski.. Słyszymy codzienny gwar Shire, niemal czujemy zapach tych pól i smak letniego wiatru…. Spróbujcie przy tej muzyce sięgnąć do tej książki…. Mogą się wydarzyć rzeczy o których nie śniło się filozofom… Polecam tą płytę wszystkim muzycznym marzycielom, amatorom wczesnego, baśniowego symfonika i wielbicielom instrumentalnych suit z początków muzyki rockowej. Pózniej, powstały setki płyt z muzyką „inspirowaną” lub do filmu, wiele z nich jest naprawdę dobrych, ale ŻADNA z nich nawet przez moment nie zbliżyła się poziomem do „SAGAN om RINGEN”… Oczywiście , jak zwykle , moim, cholernie subiektywnym zdaniem….
Aleksander Król poniedziałek, 10, grudzień 2012 13:55 Link do komentarza -
Pamiętam, że kiedy dowiedziałem się o istnieniu tego albumu uznałem, że musi być koszmarny. W zasadzie spełniał wszelkie kryteria, aby być gniotem wszechczasów: mało znany album (umówmy się, dziewięćdziesiąt procent eNKaeRu* naprawdę nie bez powodu leży zapomniana), w dodatku z rockiem symfonicznym (za którym na ogół nie przepadam), w dodatku o Władcy Pierścieni (a więc takie typowe dla proga porywanie się z motyką na słońce). No, byłem pewien, że to jakaś potworna chała. Jak wielkie było moje zdziwienie kiedy Hanssona usłyszałem wiem tylko ja.
Bartosz Michalewski wtorek, 09, sierpień 2011 15:06 Link do komentarza
Bo Hansson to zmarły w zeszłym roku szwedzki klawiszowiec. Aktywny głównie w latach 70., raczej mało znany poza Szwecją, ale miał swoje pięć minut. Miał je za sprawą tej właśnie płyty - instrumentalnej adaptacji Tolkienowskiej Sagi o Pierścieniach. W 1970 wydana została wersja krajowa, dwa lata później eksportowa z nową (okropną!) okładką i z tytułami utworów przetłumaczonymi na angielski. Album odniósł na świecie spory sukces trafiając na listy przebojów (154 miejsce na liście Billboardu i aż 34 pozycja na UK Albums Chart), w Wielkiej Brytanii i Australii uzyskał nawet złotą płytę. Jednak z czasem został zapomniany i dziś wie o nim naprawdę mało kto.
Ja dowiedziałem się o Hanssonie ze dwa lata temu. Pamiętam, że zabierałem się za ten album raczej z rzetelności, żeby wiedzieć co to w ogóle jest, ale nastawiałem się na katastrofę... I już po kilku chwilach opadła mi kopara. Zasadniczo Władca Pierścieni brzmi jakby Florian Fricke z zespołem Popol Vuh grali rock symfoniczny! Na pierwszy plan wybija się ten sam niesamowity mistyczno-medytacyjny nastrój, który znamy z Hosianna Mantra, czy z filmów Wernera Herzoga! Różnica instrumentarium (u Hanssona całkowicie zelektryfikowanego, podczas gdy Popol Vuh wybierali brzmienia akustyczne) z trudnych do wytłumaczenia przyczyn nie ma najmniejszego wpływu na klimat muzyki. Ale, co naprawdę niezwykłe, również pod względem poziomu Sagan om Ringen nie odstaje zbytnio od dzieł Frickego.
Jednak Szwed jest od Niemca bardziej melodyjny i chyba też bardziej dla mniej zahartowanego słuchacza przystępny. Budowane przez jego muzykę obrazy są raczej średnio zawoalowanym przekazem Tolkienowskiej historii, którą opowiadają, nie zaś - jak u Popol Vuh - podróżą w głąb własnego umysłu, która chyba nie każdego słuchacza bawi. Oczywiście - żeby była jasność! - nie ma u Hanssona kiczowatych, tandetnych melodyjek, jak u nie przymierzając Blind Guardian. To subtelna, medytacyjna muzyka. Jednak są, zdaje się, różne stopnie medytacji i ta jest raczej średnio głęboka - choć przepiękna.
Władca Pierścieni Hanssona to jedna z wielu zapomnianych perełek, do których fani starego rocka raz na jakiś czas się dogrzebują. W moim prywatnym rankingu tego typu albumów Sagan om Ringen jest bardzo wysoko, możliwe, że nawet w pierwszej dziesiątce. Chciałbym uczynić tę płytę nieco bardziej znaną, toteż polecam ją każdemu fanowi rocka obdarzonemu szczyptą wrażliwości. Album jest niemal równie niesamowity jak książka którą został zainspirowany!
* Nieznany Kanon Rocka. Określenie może i idiotyczne, ale w Polsce używane dosyć powszechnie. Określa się nim te wszystkie mało znane płyty mało znanych wykonawców z klasycznej ery rocka, które zaginęły w mrokach dziejów a - zdaniem niektórych - zaginąć nie powinny.
Albumy wg lat
Recenzje Rock Symfoniczny
- Wobbler to, obok Airbag, jeden z najbardziej znanych zespołów wydających… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dwellers Of The Deep (Wobbler)
- Miłośników brzmień z lat 70-tych wciąż nie brakuje, choć obawiam… Skomentowane przez Gabriel Koleński Devillusion (White Kites, The)
- Karfagen to ukraiński zespół założony w 1997 roku przez multiinstrumentalistę,… Skomentowane przez Szymon Chwalczuk Birds of Passage (Karfagen)
- Klasyczny rock progresywny z elementami symfonicznymi nie jest obecnie najbardziej… Skomentowane przez Gabriel Koleński Fragments Of The 5th Element (Magic Pie)
- Przedsmak nowej epoki? Płytowy come back dla zespołu z niemal… Skomentowane przez Mikołaj Skorupski The Prelude Implicit (Kansas)
- Istnieje grupa takich zespołów, które tworzą dobrą muzykę, występują, dają… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Slow Rust Of Forgotten Machinery (Tangent, The)
- Nie ukrywam, że o projekcie Anderson/ Stolt dowiedziałem się w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Invention of Knowledge (Anderson/Stolt)
- Rok 2014. Dużo mówiło się o nowym albumie Yes. Gdy… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Heaven & Earth (Yes)
- Nikomu nie znane, przykurzone płyty. Zapomniane zespoły jednej płyty. Bywa… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Arachnoid (Arachnoid)
- O albumach Wakemana z reguły nie sposób powiedzieć złego słowa.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Piano Vibrations (Wakeman, Rick)
- Rick Wakeman został umieszczony na drugim miejscu najlepszych rockowych klawiszowców… Skomentowane przez Edwin Sieredziński No Earthly Connection (Wakeman, Rick)
- Pamiętam, jak swego czasu wyszukaliśmy informacje o pseudonaukowym poglądzie dotyczącym… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Journey to the Centre of the Earth (Wakeman, Rick)
- Jak powiadał główny bohater opowiadania Terry'ego Pratcheta "Wirujące kręgi nocy",… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Six Wives of Henry VIII (Wakeman, Rick)
- Skojarzenie rocka symfonicznego ze sceną brytyjską wydaje się per se… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Reviure (Atila)
- W tym roku Traumhaus wziął się za swoje poprzednie wydawnictwa… Skomentowane przez Gabriel Koleński Die Andere Seite (Traumhaus)
- Pierwsze dźwięki i… uśmiech na mojej twarzy. Obecnie tworzona muzyka… Skomentowane przez Paweł Caniboł Ode To Echo (Glass Hammer)
- Sięgnąłem na półkę po dawno nie słuchaną płytę, aby sprawdzić… Skomentowane przez Konrad Niemiec Tales From Topographic Oceans (Yes)
- Traumhaus, jak łatwo się domyślić, pochodzi z Niemiec i coraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Traumhaus (Traumhaus)
- Każdy miłośnik muzyki ma kilku wykonawców od których oczekuje tylko… Skomentowane przez Paweł Tryba Songs From November (Morse, Neal)
- Z cyklu „letnie rozczarowania”. Tryptyku część pierwsza. Tak się jakoś… Skomentowane przez Michał Jurek Heaven & Earth (Yes)
- Jedynym minusem tego wydawnictwa jest to, że zawiera tylko dwa… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Love Songs (White Kites, The)
- Na świecie jest tylko kilka zespołów, które potrafiły na współcześnie… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Missing (White Kites, The)
- Jaką muzykę może grać zespół o nazwie Fatal Fusion? Fatalne… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Ancient Tale (Fatal Fusion)
- DTS / DVD-AUDIO 5.1 O tej wersji wydanej właśnie w… Skomentowane przez Konrad Niemiec Close to the Edge (Yes)
- Zespół Trion, czego można łatwo się domyślić z samej nazwy,… Skomentowane przez Paweł Caniboł Tortoise (Trion)
- Pierwszy album w dyskografii Yes ma wszystkie cechy płytowego debiutu:… Skomentowane przez Michał Jurek Yes (Yes)
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż… Skomentowane przez Gabriel Koleński Desolation Rose (Flower Kings, The)
- Są płyty, których słucha się ze swoim nabożeństwem od pierwszych… Skomentowane przez Amethis Das Geheimnis (Traumhaus)
- Ta recenzja jest inna od wszystkich, które do tej pory… Skomentowane przez Michał Jurek The Snow Goose (Re-recording) (Camel)
- Pewien malarz postanowił namalować świat w idealnych barwach. Postanowił wyjść… Skomentowane przez Krzysztof Baran Le ver dans le fruit (Nemo)