2. The Sands of Time (5:33)
3. Nature's Sunday (8:13)
4. Solara (5:10)
5. Aquaplanage (6:20)
6. Heaven's Gate (5:56)
7. A Song to Stand Above Them All (5:07)
8. Theme (3:10)
9. One Star (3:52)
Czas całowity; 58:54
- Robert Illesh (guitars, vocals, keyboards)
- Tom Dawe (guitar)
- Max Hunt (keyboards)
- Jon Bastable (bass)
- Mitch Harwood (drums, vocals)
oraz:
- Deborah Peake (violin)
- Ruth McGibben (viola)
- Sophie Hurr (cello)
1 komentarz
-
Poślizg raczej kontrolowany
Arkadiusz Cieślak poniedziałek, 30, marzec 2009 18:46 Link do komentarza
Złapałem się ostatnio na tym, że słuchając jakiejś nowej płyty automatycznie w myślach układam zdania ewentualnej recenzji. Tak jest szczególnie w przypadku albumów, które rzeczywiście otrzymałem do zrecenzowania. Stwierdzam, że to niestety wypacza troszeczkę odbiór materiału, ale jednak jest w pewien sposób nieuniknione. Z drugiej strony trzeba się naprawdę starać być jak najbardziej obiektywnym, aby nie ulec chęci automatycznego przypochlebienia się zespołowi czy wytwórni, od których płyty otrzymuję.
Z takim właśnie świeżym podejściem i otwartym umysłem umieściłem w odtwarzaczu omawiany tutaj krążek. Wszystko wskazuje na to, że zespół Aquaplanage nie jest za bardzo znany w Polsce, więc pozwolę sobie napisać o nim kilka słów. Właściwie to chyba najlepiej i niezwykle oryginalnie grupa przedstawi się sama: "Rodzimy się i umieramy. To niezmienne i absolutne pewniki ludzkiej egzystencji. Ale pomiędzy tymi wydarzeniami ruszamy w podróż, zawiłą, krętą ścieżką doświadczenia i wiedzy. Ta droga wcale nie jest prosta ani równa, wymaga od nas umiejętnej nawigacji poprzez sztormy naszych indywidualnych przeżyć i historii. To jak wytyczamy kurs przez nasz osobisty krajobraz określa nasze jednostkowe byty. To właśnie jest Aquaplanage".
Aquaplanage to progresywny zespół rodem z Anglii, a tworzą go obecnie: Robert Illesh (gitary, śpiew, flet, instrumenty klawiszowe), John Bastable (bas), Steve Carney (śpiew) oraz Tom Dawe (gitary). Na płycie gościnnie zagrał również perkusista Mitch Harwood. Dodajmy, że Aquaplanage wyłonił się z tribute bandu Yes, Fragile. Płyta "Ode to Grey Mornings" to debiut tej grupy, ale za to jaki debiut! Nagrania powstały wprawdzie już w roku 2002, ale wydane zostały dopiero pod koniec zeszłego roku.
Album składa się z 9 utworów, które trwają łącznie prawie 59 minut. Nad całością unosi się rzeczywiście aura twórczości Yes, ale Aquaplanage nie jest bynajmniej żadnym klonem ani zwykłym naśladowcą, a w tej muzyce znajdziemy jeszcze wiele szlachetnych naleciałości. Tak jest chociażby w otwierającej płytę, najważniejszej i najbardziej rozbudowanej ponad 15-minutowej kompozycji "Ode To Grey Mornings". Ten wielowątkowy, składający się z 5 części utwór, jest jakby kwintesencją stylu Aquaplanage. Znajdziemy tutaj wszystkie charakterystyczne cechy tego zespołu zebrane w jedno naprawdę robiące wrażenie nagranie. Stylistycznie kojarzy się ono z dokonaniami Transatlantic, szczególnie w początkowej części, a w tle gdzieś pobrzmiewa Jethro Tull z początku lat 70-tych. Nie ma tu może aż takiego rozmachu, ale to właśnie zaleta, gdyż muzyka brzmi świeżo i nie męczy za bardzo. "Ode To Grey Mornings" jest niewątpliwie najbardziej progresywnym utworem na płycie, a kolejne nagrania to jakby stylistyczne kontynuacje poszczególnych części suity.
"The Sands Of Time" to z kolei najbardziej oryginalne nagranie na całej płycie. Oryginalne i wyjątkowe ze względu na wykorzystanie elementów muzyki Orientu w połączeniu ze stricte progresywnym motywem głównym. Ze względu na te naleciałości oraz tytuł utworu, nagranie to kojarzy mi się nieodparcie z grą komputerową "Prince Of Persia".
"Nature's Sunday" kończy w pewnym umownym sensie pierwszą, bardziej progresywną część tej płyty, która naprawdę prezentuje się najbardziej okazale, choć dalej też znajdziemy jeszcze rzeczy warte posłuchania. Postawiłbym ten utwór śmiało obok "Ode To Grey Mornings" mimo że nie jest to nagranie aż tak bardzo kompleksowe i oczywiście krótsze. Znowu przy słuchaniu tej muzyki nieodparcie myślę o Transatlantic. Po leniwym i spokojnym dwuminutowym wstępie następuje rozwinięcie z charakterystycznymi wokalnymi harmoniami. Bardzo ciekawe jest tutaj wykorzystanie fletu, który zresztą pojawia się bardzo często na całej płycie. W końcówce zespół postanawia wreszcie przyśpieszyć i zagrać bardziej rockowo, przy wykorzystaniu mocnego gitarowego riffu i surowej solówki. Znajdzie się również miejsce na wirtuozerskie popisy klawiszowca, który używa całej gamy brzmień, od bardzo elektronicznych poprzez fortepianowe na Hammondzie kończąc. Całość kończy delikatny flet.
"Solara" jako pierwszy instrumentalny utwór na płycie jest miniaturą rozpisaną na instrumenty klawiszowe. Pobrzmiewają w nim echa twórczości Mike'a Oldfielda oraz Yes. To jest taki lekki, bardzo przyjemny przerywnik i jak wszystkie trzy instrumentalne utwory, stanowi ozdobę tego albumu.
"Aquaplanage" kontynuuje instrumentalną część albumu. Ten utwór należy do najpiękniejszych momentów albumu. Delikatne wykorzystanie wiolonczeli, instrumentów smyczkowych oraz fletu stanowi tło dla gitary akustycznej utrzymanej w stylu Steve'a Hacketta. Do tego niebanalna, zapadająca w pamięć melodia i mamy znakomity przykład mini arcydzieła.
"Heaven's Gate" to ewidentny& przebój. Tak, nie boję się użyć tego słowa, gdyż w tej piosence znajdziemy wszelkie cechy rasowego, melodyjnego hitu, który oczywiście nigdy nie trafi na żadną listę przebojów, ale znakomicie pozwala odetchnąć i rozluźnić się. Mimo że wokalista ma bardzo oryginalny głos, to jednak stylistycznie śpiewa tutaj bardzo podobnie do Jona Andersona. Przyjemna i wesoła piosenka, która idealnie pasuje do wiosennego słonecznego klimatu.
A Song To Stand Above Them All" to bardziej rockowy, tradycyjny kawałek, który jakoś mnie niestety nie przekonuje. Zdominowany przez monotonny riff i lekko schowane hammondowskie klawisze jest po prostu nużący, bez wyrazu. Jedynie środkowa, taka lekko jazzująca część jest warta uwagi. Sporo tam gitary akustycznej i wokalu w stylu Rogera Daltreya. Jako całość ten utwór stanowi ogromne rozczarowanie.
Za to następny "Theme" wynagradza wszystko w dwójnasób. To trzeci i ostatni już utwór instrumentalny. Utrzymany jest tym razem w stylu Camel, a to dla moich uszu sama słodycz. Cudowny, spokojny, atmosferyczny i bardzo wzruszający moment na tej płycie. Dla takich momentów warto się z tą muzyką zapoznać. Ten utwór ma niestety jedną wadę: jest po prostu za krótki.
Całość materiału kończy niezbyt według mnie udana kolęda "One Star", banalna i prosta, ale przecież kolędy takie muszą być. Można było chyba do niej podejść bardziej innowacyjnie. Cóż, szkoda, że płyta nie zakończyła się na "Theme".
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony debiutem Aquaplanage. Zespół stworzył wprawdzie dość nierówną, momentami wtórną, ale jednak ogólnie dość świeżą muzykę, która naprawdę potrafi wciągnąć. Opierając się mocno na stylistyce lat 70-tych i korzystając z doświadczenia nabytego w tribute bandzie Yes, Fragile, muzycy zaprosili nas do bogatej krainy progresywnego czy może art rockowego grania. Nie ustrzegli się słabszych momentów, takie utwory jak "One Star" czy "A Song To Stand Above Them All" mogłyby w ogóle się na tej płycie nie znaleźć, a nie straciłaby ona na tym, a wręcz według mnie zyskała. Z drugiej strony materiał na ten krążek powstawał już od 2002 roku i muzycy zapewne chcieli go w końcu w całości zamieścić na debiucie. Uzyskali naprawdę zaskakująco dobry efekt i cieszę się, że mogłem się z tą twórczością zetknąć. Nie wiem czy grupa wyda kolejne albumy, ale za to wiem, że będę śledził jej losy, czekając na kontynuację "Aquaplanage".
3,5/5
Arkadiusz Cieślak
PS
Po raz kolejny chciałbym podziękować Janowi Włodarskiemu. Bez niego być może nigdy nie poznałbym Aquaplanage.
Albumy wg lat
Recenzje Rock Symfoniczny
- Wobbler to, obok Airbag, jeden z najbardziej znanych zespołów wydających… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dwellers Of The Deep (Wobbler)
- Miłośników brzmień z lat 70-tych wciąż nie brakuje, choć obawiam… Skomentowane przez Gabriel Koleński Devillusion (White Kites, The)
- Karfagen to ukraiński zespół założony w 1997 roku przez multiinstrumentalistę,… Skomentowane przez Szymon Chwalczuk Birds of Passage (Karfagen)
- Klasyczny rock progresywny z elementami symfonicznymi nie jest obecnie najbardziej… Skomentowane przez Gabriel Koleński Fragments Of The 5th Element (Magic Pie)
- Przedsmak nowej epoki? Płytowy come back dla zespołu z niemal… Skomentowane przez Mikołaj Skorupski The Prelude Implicit (Kansas)
- Istnieje grupa takich zespołów, które tworzą dobrą muzykę, występują, dają… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Slow Rust Of Forgotten Machinery (Tangent, The)
- Nie ukrywam, że o projekcie Anderson/ Stolt dowiedziałem się w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Invention of Knowledge (Anderson/Stolt)
- Rok 2014. Dużo mówiło się o nowym albumie Yes. Gdy… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Heaven & Earth (Yes)
- Nikomu nie znane, przykurzone płyty. Zapomniane zespoły jednej płyty. Bywa… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Arachnoid (Arachnoid)
- O albumach Wakemana z reguły nie sposób powiedzieć złego słowa.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Piano Vibrations (Wakeman, Rick)
- Rick Wakeman został umieszczony na drugim miejscu najlepszych rockowych klawiszowców… Skomentowane przez Edwin Sieredziński No Earthly Connection (Wakeman, Rick)
- Pamiętam, jak swego czasu wyszukaliśmy informacje o pseudonaukowym poglądzie dotyczącym… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Journey to the Centre of the Earth (Wakeman, Rick)
- Jak powiadał główny bohater opowiadania Terry'ego Pratcheta "Wirujące kręgi nocy",… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Six Wives of Henry VIII (Wakeman, Rick)
- Skojarzenie rocka symfonicznego ze sceną brytyjską wydaje się per se… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Reviure (Atila)
- W tym roku Traumhaus wziął się za swoje poprzednie wydawnictwa… Skomentowane przez Gabriel Koleński Die Andere Seite (Traumhaus)
- Pierwsze dźwięki i… uśmiech na mojej twarzy. Obecnie tworzona muzyka… Skomentowane przez Paweł Caniboł Ode To Echo (Glass Hammer)
- Sięgnąłem na półkę po dawno nie słuchaną płytę, aby sprawdzić… Skomentowane przez Konrad Niemiec Tales From Topographic Oceans (Yes)
- Traumhaus, jak łatwo się domyślić, pochodzi z Niemiec i coraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Traumhaus (Traumhaus)
- Każdy miłośnik muzyki ma kilku wykonawców od których oczekuje tylko… Skomentowane przez Paweł Tryba Songs From November (Morse, Neal)
- Z cyklu „letnie rozczarowania”. Tryptyku część pierwsza. Tak się jakoś… Skomentowane przez Michał Jurek Heaven & Earth (Yes)
- Jedynym minusem tego wydawnictwa jest to, że zawiera tylko dwa… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Love Songs (White Kites, The)
- Na świecie jest tylko kilka zespołów, które potrafiły na współcześnie… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Missing (White Kites, The)
- Jaką muzykę może grać zespół o nazwie Fatal Fusion? Fatalne… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Ancient Tale (Fatal Fusion)
- DTS / DVD-AUDIO 5.1 O tej wersji wydanej właśnie w… Skomentowane przez Konrad Niemiec Close to the Edge (Yes)
- Zespół Trion, czego można łatwo się domyślić z samej nazwy,… Skomentowane przez Paweł Caniboł Tortoise (Trion)
- Pierwszy album w dyskografii Yes ma wszystkie cechy płytowego debiutu:… Skomentowane przez Michał Jurek Yes (Yes)
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż… Skomentowane przez Gabriel Koleński Desolation Rose (Flower Kings, The)
- Są płyty, których słucha się ze swoim nabożeństwem od pierwszych… Skomentowane przez Amethis Das Geheimnis (Traumhaus)
- Ta recenzja jest inna od wszystkich, które do tej pory… Skomentowane przez Michał Jurek The Snow Goose (Re-recording) (Camel)
- Pewien malarz postanowił namalować świat w idealnych barwach. Postanowił wyjść… Skomentowane przez Krzysztof Baran Le ver dans le fruit (Nemo)