A+ A A-

This Good Place

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2009, album studyjny)
1. Love Is A Dream ( 7:16 )
2. Nickels and Dimes, Marbles and Stones ( 4:52 )
3. Not Man ( 6:42 )
4. Abstract Malady ( 6:45 )
5. Lullaby of Bedlam ( 8:40 )
6. Redemption ( 19:07 )
7. This Good Place ( 6:07 )

Czas całkowity: ( 58:09 )
Wil Henderson (wokal)
Randy George: (gitary: basowa i elektryczna, instrumenty klawiszowe)
Dan Lile (perkusja)
Robyn Dawn (chórki - 1, 5, 6)
Rick Altizer (wokal, chórki - 3)
Paul Bielatowicz (solo gitarowe - 4, 6)
Fred Schendal (organy, Moog - 4)
Jonathan Sindleman (organy 6, 7)
Alan Genatossio (solo gitarowe i organowe - 6)

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Załamany człowiek, który przegrał w życiu niemal totalnie wszystko, tuła się myślami po oceanie zwątpienia. Miał wszystko! Luksusowy, szybki samochód woził go po metropolii, tam gdzie tylko chciał. Piękne kobiety pukały do drzwi i okien jego luksusowego apartamentu. Świat przeliczany na pieniądze, stał u jego stóp. Splot feralnych, dla niego wydarzeń sprawił, że w kieszeni jego modnego garnituru pozostało ledwie parę nędznych centów, wysypanych na zieloną trawę w parku. I tu mamy drugą stronę medalu! Ów park to nie tylko miejsce, w którym pechowiec zmuszony był spędzić noc. Rankiem może się okazać miejscem pełnym kojącej zieleni. Od umysłu zbłąkanej jednostki zależeć będzie tylko, czy będzie ona chciała spróbować jeszcze raz zacząć życie od nowa, tym razem w świecie znacznie skromniejszym, którego podwalinami jest przede wszystkim zdrowy rozsądek i żelazne zasady skromnej, uczciwej codzienności. Ten świat to właśnie to dobre miejsce.
    Przede mną pełna symboli okładka płyty amerykańskiego trio Ajalon, zatytułowana This Good Place. Tworzą je artyści, którzy w swej przeszłości mają bardzo bogate doświadczenia muzyczne z bardzo prominentnymi, w światku progresywnym muzykami! Lider formacji, Randy George (multiinstrumentalista grający na tej płycie niemal na wszystkim, na czym się da) niejednokrotnie występował na płytach ex-lidera Spock's Beard oraz członka Transatlantic, Neala Morse. Pozostałe dwie postaci to: wokalista Wil Henderson, oraz perkusista Dan Lile. Ponadto przez płytę przejawiają się liczne postaci sesyjne, które w przeszłości bliżej lub dalej związane były choćby z takimi mistrzami jak: Steve Hackett, Adrian Belew, Mike Portnoy i wielu innych. Prawda, że dech zapiera w piersiach?

    Wspomniana promenada gwiazd musiała przełożyć się na album bardzo dobry pod każdym względem. Technika godna pozazdroszczenia. Wielowątkowe, ciekawie zbudowane kompozycje pełne popisów wokalnych i instrumentalnych. Teksty niezwykle dojrzałe, dryfujące wokół najwyższych wartości chrześcijańskich, opisujące je w sposób bardzo 'życiowy', lekko a nie w postaci nachalnych, grzmiących kazań...

    Płytę otwiera bardzo optymistycznie, dość sielankowo brzmiąca kompozycja Love Is A Dream. To taki bardzo melodyjny, bogato i gustownie zaaranżowany soft-prog, którego posłuchasz wszędzie: i w domu, i w drodze do pracy, i w samochodowym korku. Przyjemne dla ucha zwrotki i refren, oraz fragment instrumentalny w środku utworu niosą senną wizję miłości, rozlaną po ulicach miasta, w którym jednymi rządzi kasa i przepych, a innymi, w gruncie rzeczy bardziej szczęśliwymi: uczucie i błogi nastrój wolności od zgubnych bajerów cywilizacji. Różnic między mieszkańcami miasta doszukamy się w drugim utworze Nickels and Dimes, Marbles and Stones. Dla jednych te kilka centów w kieszeni to zbawienie, dla innych to nędzna pozostałość po tym, co kiedyś w kieszeni jawiło się nie drobniakami, a szeleszczącymi 'papierami'. To zupełnie tak jak różnica pomiędzy głazem, zwykłą cegłą, z której zbudowano przeciętną kamienicę, a marmurem, którym wyłożono podłogę w luksusowym apartamencie. Nadal jest dość lekko, choć tym razem zmienny głos wokalisty, Wila Hendersona symbolizuje dwie strony społeczne miasta i zmusza do refleksji. Muzycznie skojarzenia biegną w stronę dokonań Alana Parsonsa.

    Kiedy tracisz wszystko, stajesz się kimś innym. Początkowo wydaje Ci się, że nie jesteś już człowiekiem (Not Man), ale gdy dotrze do Ciebie świadomość, że nawet w skromnym w życiu jest piękno, i można w nim znaleźć radość i uciechy, na duszy robi się bardzo piosenkowo. Zupełnie jak w trzecim utworze na płycie, zbudowanym na melodyjnym refrenie i zwrotkach. Pan Parsons nadal w czystej postaci.

    W głowie pechowca tłuką się rozmaite myśli i wizje. Ścierają się dwie strony duszy, ta chorobliwa, zepsuta przez luksusy, bujająca w obłokach pośród kont bankowych i wielkomiejskich bilboardów oraz ta odmienna, bardziej ludzka, krążąca pośród soczystej zieleni i spraw przyziemnych. Wszystko to przeradza się w instrumentalny utwór (Abstract Malady), pełen popisów świetnie wyszkolonych technicznie muzyków, biorących udział w projekcie. Bije z nich niesamowita radość grania, która zdecydowanie jest dla nich sensem życia.

    Harmider w umyśle przeradza się w kołysankę (Lullaby of Bedlam), pełną zagrywek bluesowych, soczystych solówek gitarowych, zmiennych uderzeń basu i perkusji. Umysł pechowca, zaczyna go sprowadzać do zdrowego rozsądku. To, co dotychczas było porażką, powoli staje się zwycięstwem. Zaśpiewa o tym choćby gitara wyzwalająca się kilkoma przestrzennymi solówkami, a także wokalista, który stara się śpiewać głosem człowieka, do którego dotarło coś, czego dotąd nie rozumiał, bądź nie chciał zrozumieć. Bardzo ciekawie brzmi instrumentalne zakończenie utworu, pełne technicznego błysku.

    Najdłuższy utwór na płycie trwa niemal 20 minut. Dzieje się w nim bardzo dużo, ale nic w tym dziwnego, skoro symbolizuje całkowite wyzwolenie się bohatera z macek poprzedniego życia, i odkupienie (Redemption) licznych grzeszków, jakie wisiały nad coraz zdrowszym rozsądkiem jego skołatanej duszy. Utwór od początku brzmi dość nostalgicznie, wręcz tajemniczo. A gdy pojawia się wokal, mamy zupełne zaskoczenie! Pojawia się przyjemny głos kobiety, Robyn Down. Wonderfull guest jak napisali o wokalistce, we wkładce członkowie zespołu. No cóż... Kobiecy głos potrafi ukoić i sprawić, że człowiek pragnie się nawrócić. Utwór czaruje kilkoma znakomitymi fragmentami instrumentalnymi. Jest klasycznie progresywnie, za chwilę bluesowo a nawet delikatnie jazzowo. W pewnym momencie gitara wyzwoli świetny popis, krążący wokół, na zmianę: raz to Steve Hacketta a po chwili Davida Gilmoura, a klawisze utworzą pastelową głębię. Prawdziwym majstersztykiem jest finał utworu. Przez chwilę wokalistka zaśpiewa także z głównym głosem tego albumu, Wilem Hendersonem.

    Docieramy wreszcie, wraz z naszym bohaterem z okładki do tego jedynego miejsca. Podróż przez życiowe rozterki została zakończona. Teraz może być już tylko pastelowo, zupełnie tak jak kolory drzewa i jego tęczowego otoczenia, którego zdjęcie widzimy w pudełku, po wyciągnięciu zeń płyty. Finał brzmi optymistycznie i spokojnie, ponownie soft-progowo. Delikatne, jazzujące klawisze, dość leniwie podążająca za wokalem gitara, raz brzdąkająca, za chwilę marudząca leniwą solówkę. Lenistwo, w takim otoczeniu, wraz ze świadomością odzyskanego spokoju, skłania do ponownego wysłuchania tej bardzo ciekawej płyty.

    Zespół Ajalon stworzył coś nietuzinkowego. Nie starał się kopiować wpływowych wykonawców z górnej półki. Mądrość i umiejętności poszczególnych muzyków, nabyte podczas wspólnych występów z najwybitniejszymi instrumentalistami w kanonach progrocka, zdecydowanie są esencją tego materiału. Nie jest to jednak lura, zaparzona po raz kolejny z tego samego, ekspresowego woreczka, ale napar z wnikliwie wyselekcjonowanych liści, z dodatkiem własnego wnętrza, którego poszczególni twórcy projektu Ajalon dodali od siebie w idealnych proporcjach. Oni być może także odnaleźli This Good Place. Tego samego życzę i Wam, i sobie.

    4,5/5

    Krzysztof Baran

    Krzysztof Baran piątek, 18, grudzień 2009 23:20 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.