Crucis

Oceń ten artykuł
(13 głosów)
(1975, album studyjny)
1. Todo Tiempo Posible (4:33)
2. Mes (4:54)
3. Corto Amanecer (2:55)
4. La Triste Visión del Entierro Propio (5:00)
5. Irónico Ser (4:06)
6. Determinados Espejos (6:54)
7. Recluso Artista (6:45)

Total Time: 37:07
- Gustavo Montesano / Guitar, lead vocals
- Aníbal Kerpel / organ, Fender Rhodes, Arp Solina string, Moog, piano
- Pino Marrone / Lead guitar, vocals
- Gonzalo Farrugia / drums, percussion
- José Luis Fernández / bass
Więcej w tej kategorii: Los Delirios Del Mariscal »

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Kilkanaście lat temu odkryłem Argentynę jako kraj gdzie tzw rock symfoniczny (progresywny) istniał już we wczesnych latach siedemdziesiątych. Mało tego że istniał, to jeszcze przeważnie był na poziomie nieco wyższym od europejskiego, co już graniczyło z herezją. Jako że nie cierpię na 'zespół nietolerancji językowej', dialekty argentyńskie są dla mnie co prawda kompletnie niezrozumiałe, ale za to lekko strawne więc tamtejszy rock przyswajam bez problemów. Dlatego też, kiedy kilka lat temu zaprzyjaźniony i oswojony z moimi gustami Szwed, właściciel cudownego sklepiku z antykami (muzycznymi) w Sztokholmie położył przede mną jakieś dwie płyty na ladzie i mruknął, że to chyba najlepsza tego typu grupa z Argentyny - łyknąłem bez przepicia... Nazwa Crucis kompletnie nic mi nie mówiła, ale na usprawiedliwienie miałem to że w Polsce wtedy chyba nikomu nic nie mówiła. I niestety ten stan bardzo niewiele się zmienił. Jesteśmy nacją bardzo hermetyczną, nie dopuszczamy do siebie innych kultur. Widać to nie tylko w muzyce, ale też np w kinie. A szkoda, bo to kontynent gdzie dzieje się naprawdę dużo, a świetnych, progresywnych płyt nagrano tam setki. Po powrocie do hotelu, uzbrojony w szklaneczkę pyszności, odpaliłem disc-mann'a żeby posłuchać owych wspaniałości. Początek mną nie rzucił o glebę więc pomyślałem, że Ejnar albo zwariował, albo Argentyna była cienka w te klocki... Ale tak od trzeciej minuty...
    Już wiedziałem że Ejnar jest 'normalny' a Argentyna wielka. Nieprawdopodobna muza! Coś jakby zmiksować stary dobry Focus z Yesami i doprawić lekko jazz rockiem... 7 utworów, 37 minut muzyki. Wspaniałej, w ogromnej większości instrumentalnej, cudownie rozimprowizowanej , z fantastycznymi solówkami, łamańcami rytmicznymi, bogatej aranżacyjnie i arcyciekawej muzycznie. Wielka, wspaniała i piękna płyta. Wokalu mało, ale jest on naprawdę dobry. Język hiszpański. Ale bez strachu - lekko strawny i fajny, doskonale pasujący do reszty. Polecam wszystkim otwartym na stare odgłosy. Wszyscy pochłaniacze strych dźwięków spod znaku Yes, Focus, Refugee, i miłośnicy starej włoszczyzny typu Banco, Semiramis, LeOrme itp zawyją ze szczęścia...

    Aleksander Król poniedziałek, 27, czerwiec 2011 10:55 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.