2. La Bealtaine (7:52)
3. In Orbit (12:30)
4. This Past Presence (6:14)
5. A Faerie's Play (5:19)
6. The River (10:04)
7. Lucid Dreams (2:19)
Czas całkowity: 45:58
Lars Fredrik Froislie / keyboards, marxophone, vocals
Kristian Karl Hultgren / bass, saxaphone, glockenspiel
Martin Nordrum Kneppen / drums, percussion
Andreas Wettergreen Stromman Prestmo/ vocals
guests
Ketil Vestrum Einarsen/ flute
Hanne Rekdal/ basson
1 komentarz
-
W sumie to nie wiem czy smucić się, czy cieszyć się z tego, że coraz więcej zespołów nagrywa płyty silnie nawiązujące do tych z lat 70. Z jednej strony świadczy to o tym, że kolejne pokolenia muzyków doceniają spuściznę takich zespołów jak King Crimson, Soft Machine czy Jethro Tull i stawiają ją sobie na pierwszym miejscu w swych muzycznych inspiracjach. Z drugiej jednak strony głębokie inspiracje muzyką lat minionych niezbicie świadczy o tym, że coraz bardziej brakuje nowych, artystycznych środków wyrazu, a zdesperowani muzycy decydują się kopiować twórczość ojców muzyki progresywnej... no bo co innego im pozostaje. Właśnie norweski Wobbler jest jedną z formacji, która powzięła sobie za zadanie odkopanie wzorców muzyki lat 70. i przypomnienie co niektórym jej muzyczną strukturę, brzmienie, przesłanie i subtelne piękno.
Paweł Bogdan środa, 25, kwiecień 2012 11:20 Link do komentarza
Winylowa długość płyty, ortodoksyjna okładka, instrumentarium, w którego skład wchodzi fortepian, syntezator mooga, saksofon, flet, mellotron czy organy hammonda. Wszystko już po przejrzeniu książeczki płyty mówi nam z jakim albumem mamy do czynienia. Rites At Dawn to wydawnictwo jasno nawiązujące do muzyki lat 70. Mało tego! Po wielokrotnym przesłuchaniu albumu jestem zmuszony stwierdzić - jest to krążek żywcem wyciągnięty z tej epoki niemalże w każdym muzycznym i pozamuzycznym odcieniu. Dodajmy, że na płycie wszystko brzmi bardzo prawdziwie. Muzycy postawili na analogowe brzmienie całkowicie odcinając się do cyfrowych przeróbek.
Już w przeciągu pierwszych minut albumu przychodzi nam do głowy jeden zespół, do któremu Wobblerowi niesamowicie blisko. Jest to Yes. Poczynając od wysokiego głosu wokalisty, na muzycznej strukturze i budowie utworów kończąc, Wobbler jawi się nam tutaj niejako klonem Brytyjczyków i nie ulega to żadnym wątpliwościom. Sporo tu ponadto zapożyczeń od Genesis, Caravan czy Comus, przebija się również King Crimson (zwróćcie uwagę na bardzo karmazynowe rozpoczęcie The River). Wobbler zebrał więc na krążku niemal całą progresywną śmietankę. Żeby jednak nie było wątpliwości te inspiracje się czuje, ta inspiracje są widocznie, ale zespołowi nie można zarzucić ani kopiowania, ani udawania, ani wtórności. Wobbler zdecydowanie nawiązuje do klasyków gatunku, robiąc to jednak w pewnym sensie nieświadomie. Po prostu na Rites At Dawn gra swoje i robi to naprawdę dobrze.
Mamy tu, jak wspominałem, trzy kwadranse muzyki. Dwa utwory na płycie przekraczają 10 minut i to na nie należy zwrócić szczególną uwagę. Najbardziej na płycie wyróżnia się trzynastominutowy In Orbit. Muzycznie z jednej strony skomplikowany, z drugiej logicznie ułożony i zaplanowany. Warto zatrzymać ucho na fantastycznych klawiszowych solówkach, których jak sądzę nie powstydziłby się sam Tony Banks oraz na będących na drugim planie organach hammonda świetnie komponującymi się z resztą muzycznego materiału (jest tak zresztą na całej płycie). Świetnie sprawdza się również sekcja dęta, która atakuje bardziej zdecydowanie w The River. This Past Presence przynosi kojący muzyczny klimat z wstępem gitary akustycznej (vel Phillips /Hackett / Squire) i domieszką fletu. Później utwór nabiera odrobinę żywiołowości, jednak szczególną uwagę warto zwrócić na magiczne, niezwykle emocjonujące zakończenie kompozycji (ach ten mellotron!). W dość podobnych klimatach zachowane jest połamane i dość kanciaste A Faerie's Play, za to wspominany już wcześniej The River to prawdziwa karuzela po różnych muzycznych klimatach.
Największy problem spotykamy z oceną takiego wydawnictwa. Płyty słucha się świetnie, kolejne utwory wciągają i zupełnie nie nudzą. Z pewnością Wobbler nagrał niezwykle dobry album i poprzez Rites At Dawn sytuuje się w czołówce ówczesnych zespołów głęboko inspirujących się muzyka lat 70. Sądzę nawet, że gdyby album ten powstał, dajmy na to, w roku 1970, to dziś uznawany byłby za jeden z ciekawszych na runku muzyki progresywnej tamtych czasów. W każdym razie mimo tego, że mamy do czynienia z dziełem naprawdę wysokiej próby, to należy się zastanowić czy słuchacze naprawdę potrzebują pewnego rodzaju kopii Yes. Czy nie lepiej po prostu włączyć sobie The Yes Album, Fragile lub Close to the Edge (a nie ma co ukrywać, że są to płyty lepsze)? Odpowiedzcie sobie sami słuchając dzieła Wobbler. Jak dla mnie Rites At Dawn jest naprawdę znakomita i szczerze mam w nosie to, czy Wobbler kogoś kopiuje czy nie.
Albumy wg lat
Recenzje Rock Symfoniczny
- Wobbler to, obok Airbag, jeden z najbardziej znanych zespołów wydających… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dwellers Of The Deep (Wobbler)
- Miłośników brzmień z lat 70-tych wciąż nie brakuje, choć obawiam… Skomentowane przez Gabriel Koleński Devillusion (White Kites, The)
- Karfagen to ukraiński zespół założony w 1997 roku przez multiinstrumentalistę,… Skomentowane przez Szymon Chwalczuk Birds of Passage (Karfagen)
- Klasyczny rock progresywny z elementami symfonicznymi nie jest obecnie najbardziej… Skomentowane przez Gabriel Koleński Fragments Of The 5th Element (Magic Pie)
- Przedsmak nowej epoki? Płytowy come back dla zespołu z niemal… Skomentowane przez Mikołaj Skorupski The Prelude Implicit (Kansas)
- Istnieje grupa takich zespołów, które tworzą dobrą muzykę, występują, dają… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Slow Rust Of Forgotten Machinery (Tangent, The)
- Nie ukrywam, że o projekcie Anderson/ Stolt dowiedziałem się w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Invention of Knowledge (Anderson/Stolt)
- Rok 2014. Dużo mówiło się o nowym albumie Yes. Gdy… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Heaven & Earth (Yes)
- Nikomu nie znane, przykurzone płyty. Zapomniane zespoły jednej płyty. Bywa… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Arachnoid (Arachnoid)
- O albumach Wakemana z reguły nie sposób powiedzieć złego słowa.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Piano Vibrations (Wakeman, Rick)
- Rick Wakeman został umieszczony na drugim miejscu najlepszych rockowych klawiszowców… Skomentowane przez Edwin Sieredziński No Earthly Connection (Wakeman, Rick)
- Pamiętam, jak swego czasu wyszukaliśmy informacje o pseudonaukowym poglądzie dotyczącym… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Journey to the Centre of the Earth (Wakeman, Rick)
- Jak powiadał główny bohater opowiadania Terry'ego Pratcheta "Wirujące kręgi nocy",… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Six Wives of Henry VIII (Wakeman, Rick)
- Skojarzenie rocka symfonicznego ze sceną brytyjską wydaje się per se… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Reviure (Atila)
- W tym roku Traumhaus wziął się za swoje poprzednie wydawnictwa… Skomentowane przez Gabriel Koleński Die Andere Seite (Traumhaus)
- Pierwsze dźwięki i… uśmiech na mojej twarzy. Obecnie tworzona muzyka… Skomentowane przez Paweł Caniboł Ode To Echo (Glass Hammer)
- Sięgnąłem na półkę po dawno nie słuchaną płytę, aby sprawdzić… Skomentowane przez Konrad Niemiec Tales From Topographic Oceans (Yes)
- Traumhaus, jak łatwo się domyślić, pochodzi z Niemiec i coraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Traumhaus (Traumhaus)
- Każdy miłośnik muzyki ma kilku wykonawców od których oczekuje tylko… Skomentowane przez Paweł Tryba Songs From November (Morse, Neal)
- Z cyklu „letnie rozczarowania”. Tryptyku część pierwsza. Tak się jakoś… Skomentowane przez Michał Jurek Heaven & Earth (Yes)
- Jedynym minusem tego wydawnictwa jest to, że zawiera tylko dwa… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Love Songs (White Kites, The)
- Na świecie jest tylko kilka zespołów, które potrafiły na współcześnie… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Missing (White Kites, The)
- Jaką muzykę może grać zespół o nazwie Fatal Fusion? Fatalne… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Ancient Tale (Fatal Fusion)
- DTS / DVD-AUDIO 5.1 O tej wersji wydanej właśnie w… Skomentowane przez Konrad Niemiec Close to the Edge (Yes)
- Zespół Trion, czego można łatwo się domyślić z samej nazwy,… Skomentowane przez Paweł Caniboł Tortoise (Trion)
- Pierwszy album w dyskografii Yes ma wszystkie cechy płytowego debiutu:… Skomentowane przez Michał Jurek Yes (Yes)
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż… Skomentowane przez Gabriel Koleński Desolation Rose (Flower Kings, The)
- Są płyty, których słucha się ze swoim nabożeństwem od pierwszych… Skomentowane przez Amethis Das Geheimnis (Traumhaus)
- Ta recenzja jest inna od wszystkich, które do tej pory… Skomentowane przez Michał Jurek The Snow Goose (Re-recording) (Camel)
- Pewien malarz postanowił namalować świat w idealnych barwach. Postanowił wyjść… Skomentowane przez Krzysztof Baran Le ver dans le fruit (Nemo)