A+ A A-

Posthumous Silence - The Show

Oceń ten artykuł
(15 głosów)
(2008, wideo koncertowe)

01. Eternity Ends
02. Bequest Of Tears
03. In Chains
04. Bitter Symphony
05. Pane Of Truth
06. No Earthly Reason
07. Forgotten Virtue
08. The Colors Changed
09. A Sad Sympathy
10. Questions
11. Answer To Life
12. Message From The Past
13. The Last Embrace
14. A Kind Of Eden
15. Posthumous Silence

DVD Bonus Features:
1. Making of: "In the Studio 2005-2006" (The recording of "Posthumous Silence" and "Presets")
2. Making of: "34 Days" (Behind the scenes footage of the production)
3. Interviews with Sylvan and their main technicians
4. Slide show
5. Bonus song: “Artificial Paradise”

- Marco Glühmann - wokal
- Jan Petersen - gitara
- Volker Söhl - instrumenty klawiszowe
- Sebastian Harnack - gitara basowa
- Matthias Harder - perkusja
oraz:
- Guido Bungenstock - gitara
- Stephanie Hundertmark - wiolonczela
- Petra Schechter - dodatkowy wokal
- Miriam Schell - dodatkowy wokal
- Stefanie Richter - dodatkowy wokal

 

Media

1 komentarz

  • Jan Włodarski

    Wydany w 2006 roku przez niemiecką grupę Sylvan album 'Posthumous Silence' zebrał dużą ilość pochlebnych recenzji. Przez wiele osób uznawany jest za najlepsze dzieło w dyskografii zespołu i trudno nie przyznać im racji. Trwająca 70 minut opowieść o ojcu, który po samobójczej śmierci córki czyta jej pamiętniki, potrafi poruszyć każdego słuchacza. Duży ładunek emocji towarzyszący opisywanemu przez zespół tematowi, został w sposób wręcz perfekcyjny oprawiony w muzyczne tematy. W skrócie można by określić muzykę na tej płycie jako nowoczesny neo-prog z metalowymi naleciałościami. Zapewniam jednak, że ta płyta jest o wiele bardziej złożona i powyższe określenie jest tylko nic nie znaczącym pustym frazesem. Przy całej swej złożoności, album zawiera jednak całe mnóstwo bardzo dobrych melodii. Melodii, od których trudno się po jej wysłuchaniu uwolnić. Muszę przyznać, że to dość ważna dla mnie płyta i często zdarza mi się do niej powracać.

    Gdy okazało się, że nasz redakcyjny kolega Arek Cieślak nawiązał kontakt z Niemcami i że w przesłanych przez nich do naszego serwisu płytach jest dvd z zapisem zagranego na żywo całego 'Posthumous Silence', to serce mi zabiło mocniej. Zaproponowałem, że chętnie zajmę się recenzją tego wydawnictwa i po raz kolejny w tym roku szczęście uśmiechnęło się do mnie.
    Dvd 'Posthumous Silence - The Show' zostało nagrane we wrześniu 2007 roku w Hamburgu w sali Kampnagel. Koncert zorganizowano z wielkim rozmachem i poprzedzono go długimi i żmudnymi przygotowaniami. O tym wszystkim można się dowiedzieć z materiałów dodatkowych zamieszczonych na płycie. Pretekstem do jego zorganizowania była 10 rocznica powstania grupy.

    Cały koncert trwał ponad 2,5 godziny i w całości można się z nim zapoznać przesłuchując dwupłytowe wydawnictwo CD pt. 'Leavin Backstage'. W wersji 'do oglądania' dostajemy tylko pierwszą płytę tego zestawu, ale zapewniam, że jest co oglądać.
    Sam początek koncertu został ciekawie wyreżyserowany i po mistrzowsku wprowadza nas w nastrój wykonanej za chwilę muzyki.
    Podczas swoistego intro tej płyty, jakim jest utwór 'Eternity Ends' oczom naszym ukazuje się sala pełna publiczności, która stoi bardzo blisko sceny. Tuż przed nimi zawieszona jest kurtyna z białego, przezroczystego materiału, która pełni też rolę wielkiego telebimu.
    Najpierw ukazuje się na nim okładka 'Posthumous Silence' . Na jej jasnym tle, tuż nad sceną widać cienie głów i uniesionych w górę rąk fanów, które nadają tej grafice nowy wymiar. Powoli, wraz z muzycznym tłem projekcja obrazów dynamizuje się . Z pierwszymi taktami fortepianowego wstępu 'Bequest Of Tears' obraz nieruchomieje. Różnokolorowe reflektory punktowe zawieszone u góry sceny, wyławiają z ciemności najpierw grającego na klawiszach Volkera, następnie siedzącego na wysokim stołku i śpiewającego Marco, a na koniec wiolonczelistkę - Stephanie Hundertmark. Temat który wykonują, sam w sobie ma już magiczny nastrój. Wizyjna aranżacja tylko ten magiczny pierwiastek wzmaga. Pod koniec utworu światło przygasa, robi się tajemniczo. Za przezroczystą kurtyną majaczą jakieś cienie. Wraz z pierwszymi, mocnymi taktami 'In Chains' biała płachta opada, reflektory rozbłyskują feerią barw i oto widzimy Sylvan w całej okazałości. W składzie grupy zmiana na stanowisku gitarzysty. Jan Petersen, zastąpił piastującego dotychczas tą funkcję Kaya Sohl'a. Na początku koncertu Jan wygląda na stremowanego. Dość szybko udaje mu się jednak odnaleźć, a jego gra i sceniczne zachowanie znamionują, że czuje się pewnie i będzie mocnym punktem tego koncertu. Status gościa zespołu ma natomiast drugi gitarzysta grający tego wieczoru na scenie. Guido Bundenstock, bo o nim mowa ma za zadanie wzbogacić koncertowe brzmienie Sylvan tak, by grane utwory zaprezentować zgromadzonej publiczność w wersjach jak najbardziej zbliżonych do tych znanych ze studia. W tym samym celu mamy jeszcze na scenie trzyosobowy żeński chór. Fani lubią, kiedy na koncercie muzycy coś zmieniają podczas grania dobrze znanym wszystkim kawałków. W tym przypadku nie miałoby to racji bytu. Trudno coś zmieniać i kombinować przy aranżacjach, kiedy ma się do zaprezentowania pewną zamkniętą całość. A jakakolwiek ingerencja mogłaby zaburzyć całą misterną konstrukcję kompozycji. Trzeba ją po prostu 'opowiedzieć' jeszcze raz.
    Trzeba przyznać, że muzycy wywiązali się ze swojego zadania wyśmienicie. Marco śpiewa pewnie, gestem i mimiką twarzy podkreślając wymowę tekstów. Sebastian z dużym luzem i uśmiechem na twarzy wygrywa basowe figury, tworząc wraz z Matthiasem za perkusją potężną rytmiczną maszynę napędzającą cały zespół. Volker skupiony na swoich klawiszach precyzyjnie gra swoje partie. Trzeba jeszcze wspomnieć o rewelacyjnych światłach. Ich mnogość i różnorodność oraz komputerowa precyzja zastosowana do ich obsługi powodują, że są one ważną częścią tego występu. Daje się zauważyć, że 'gra świateł' została dokładnie zaplanowana tak, aby za ich pomocą jeszcze bardziej przybliżyć nam klimat muzycznych tematów.

    Publiczność też uczestniczy w oprawie koncertu. Podczas 'Colors Changed' pojawiają się na widowni różnokolorowe świecące pałeczki. Uniesione przez fanów w górę falują w takt muzyki i tworzą ciekawe wizualne efekty.
    Nie można też mieć zastrzeżeń do samego pokazania koncertu. Duża liczba kamer i dobry montaż całości powodują, że ogląda się go bardzo dobrze. Realizatorzy nie silili się na eksperymentowanie z obrazem. Skupili się na tym, by jak najwierniej oddać atmosferę widowiska i w pełni im się to udało. Jako widzowie jesteśmy wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ciekawego. Zbliżenia na muzyków pozwalają nam przyjrzeć się goszczącym na ich twarzach emocjom, a także podziwiać ich muzyczne umiejętności. Od czasu do czasu możemy też zobaczyć, jak emocjonalnie na przekaz ze sceny reaguje zgromadzona pod nią publiczność.
    Trudno w tym wydawnictwie doszukać się jakiś minusów. Dla fanów grupy to pozycja wręcz obowiązkowa. Dla nowych odbiorców może ona być zachętą do bliższego zapoznania się z twórczością zespołu.
    Trzeba jeszcze wspomnieć o dodatkach. Pierwszy i najważniejszy z bonusów to muzyczna niespodzianka. Prawie 19 minut muzyki, bo tyle trwa zagrany na koniec całego koncertu 'Artificial Paradise'. Rewelacja. Możemy też zobaczyć, jak to już wcześniej wspominałem przygotowania do tego koncertu, a także zobaczyć sceny ze studia nagraniowego. Jest też galeria zdjęć.
    Moja ocena może być tylko jedna
    5/5
    Jan'Yano'Włodarski.

    Jan Włodarski czwartek, 30, kwiecień 2009 01:37 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.