The Sentinel

Oceń ten artykuł
(67 głosów)
(1985, album studyjny)
1. Shock Treatment (4:29)
2. Cut + Run (4:59)
3. Arrive Alive (4.05)
4. Rise And Fall (6:05) (part 1)
5. East West (4:58)
6. March On Atlantis (5:23)
7. Rise And Fall (part 2) (4:08)
8. Heart Attack (7:59)
9. Atlantis (7:59)
10. Ark of Infinity (7:05)

Czas całkowity: 57:26
- Ronnie Brown ( keyboards )
- Derek Forman ( drums, percussion )
- Euan Lowson ( vocals )
- Niall Mathewson ( guitar )
- Graeme Murray ( bass, vocals )

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Początek lat 80 to czas wielkich przemian w wielu podłożach. Zmieniał się światopogląd, zmieniał się układ sił politycznych na świecie. Do tych, którzy żyli w ciągłym zakłamaniu, oszukiwanych przez siły rządzące docierała świadomość innego, lepszego świata. Do tych, którzy żyli wolni i szczęśliwi, docierała świadomość konieczności pomocy tym, którzy jej potrzebują. Rzucenia przysłowiowego koła ratunkowego, które mogłoby tchnąć nowego ducha, ludziom potrzebującym duchowego dowartościowania. Zmieniały się także technologie w rozmaitych dziedzinach, a ich rozwój osiągał zawrotne tempo. Ci, którzy mieli dostęp do technicznych nowinek, żyli szczęśliwie, zachłystując się kolejnymi cudami i bajerami. Inni, uwięzieni przez chore reżimy, z zazdrością spoglądali na tych, którzy mogli bez ograniczeń z nich korzystać. Nic, więc dziwnego, że zmianom uległa także i muzyka, która w tym czasie miała zadanie szczególne. Była łącznikiem obydwu społeczności: tej radosnej, cieszącej się z wolności, oraz jej przeciwności, do której mimo wszystko brzask lepszego jutra z wolna docierał.

    Szkocja zawsze była krainą specyficzną. Z jednej strony należała do Zjednoczonego Królestwa, które zapewniało jej jakie takie bezpieczeństwo. Z drugiej strony prawdziwi Szkoci z krwi i kości zawsze starali się udowodnić swoją izolację etniczną, kultywując swoje tradycje i nierzadko głośno protestując przeciwko macoszemu traktowaniu ich przez Koronę Brytyjską. Niby byli wolni, ale z drugiej strony uwięzieni przez niesprawiedliwy system, panujący na Wyspach. Nie inaczej było z artystami ze szkockiej krainy. Już na starcie mieli ogromne problemy z ogłoszeniem swego istnienia. A już o wypłynięciu na szersze wody zwykle mogli tylko pomarzyć. Liczyły się sceny z Londynu i Liverpoolu, reszta była traktowana z przymrużeniem oka.

    Mniej więcej w takich warunkach dojrzewał zespół Pallas, którego zalążki powstały w połowie lat 70, w miejscowości Aberdeen. Zespół okrzepł, nie poddając się punkowemu buntowi, a nawet zaczerpnął nieco z jego filozofii, przeistaczając się na początku lat 80 w ambitny band, torujący sobie z trudem, ale i z dobrym efektem drogę ku swoim pięciu minutom.
    W 1984 roku, po wydaniu kilku maxisingli oraz materiałów demo, a także w trakcie korespondencyjnej wojny z angielskim Marillion (wojna to pojęcie z przymrużeniem oka - dla obydwu zespołów wyszła na dobre) muzykom zespołu udało się wydać debiutancki album. Płytę, która w kanonach odradzającego się rocka progresywnego na zawsze miała stanowić swoisty symbol, i niewątpliwie jest nim do dziś. Album 'The Sentinel' wyłożył, bowiem pewną definicję szeroko pojmowanego pojęcia Art.-Rock, w tym wypadku okraszonego dość nowoczesnym brzmieniem, chwilami agresywnym, za chwilę nostalgicznym i spokojnym klimatem, ubranego raz to w złożoność charakterystyczną dla progresywnych mistrzów sprzed dekady, a po chwili buńczuczną prostotę zaczerpniętą od punkowych rewolucjonistów i przebojowych neoromantyków.

    Temat koncepcyjny, to w tym czasie było pojęcie postrzegane jako nieco archaiczne. Kojarzone jako przegadane, smakujące powszechnie jak odgrzany kotlet było zabiegiem dość ryzykownym. Jednak temat, jaki zaproponowali muzycy Pallas okazał się być strzałem w '10'. Zimna wojna - starcie dwóch krain: nowoczesnej, wolnej i rozwojowej oraz tej drugiej, skołatanej przez chory, bezwzględny reżim ('East West'). Kraina opływająca dostatkiem ('Atlantis') i tytułowy strażnik broniący jej bram.

    Płytę rozpoczyna energiczny utwór 'Shock Treatment'. Dawka szoku jest tu wyczuwalna od samego początku. Sam wstęp do kompozycji jest tak charakterystyczny dla tamtych czasów, że spokojnie może stanowić, podobnie jak i cały utwór definicję brzmienia lat '80. Z jednej strony układ zwrotka - refren, gra klawiszy (Ronnie Brown) chwilami przypominająca syntezator nowoczesnego Ultravox, a za chwilę zagrywki w stylu Genesis czy U.K. Ponadto świetne solo gitarowe, również owiane nutką nowoczesności, ale i zarazem klasyki sprzed lat.
    Drugi na płycie numer 'Cut + Run' podąża w podobnym kierunku, co jego poprzednik. Tym razem bliżej zapoznamy się z basistą Pallas, Greame Murrayem, który gra w bardzo charakterystyczny sposób, chwilami niesamowicie szybko szarpiąc basowe struny. Utwór ciekawie się rozwija, osiągając coraz bardziej optymistycznie brzmiąca melodię.
    Następnym utworem jest singiel 'Arrive Alive', brzmiący bardzo nowocześnie i przebojowo. Sam zresztą świetnie radził sobie na listach przebojów. Bogatość jego brzmienia jednak nie schyla kompozycji ku popowi, a w stronę dobrze zagranego rocka, przy którym można pokiwać głową i tupnąć nogą.
    Po tych trzech, energicznych i przebojowo brzmiących utworach mamy wreszcie utwór bardziej rozbudowany, a właściwie jego pierwszą część ('Rise and Fall I'). Słyszymy znakomicie współgrający z melodią głos charyzmatycznego frontmana, Euana Lowsona. Scenicznego szaleńca i ekscentryka. W środkowej części nagranie nagle wycisza się, by po chwili rozwijać się krok po kroku, i osiągnąć ciekawe, rozbudowane, symfoniczne zakończenie.
    Wreszcie robi się spokojnie, ale z drugiej strony smutno. Z głośników dobywa się szum wiatru, nadchodzącego ze wschodu, znad krain spowitych mgłą reżimu i zakłamania. Taka właśnie jest kompozycja 'East West'. Taki jest też głos wokalisty, Euana, przepełniony smutkiem i tęsknotą mieszkańców krain uwięzionych przez fanatycznych polityków, a także bólem i smutkiem tych wolnych, którzy widzą smutne twarze swych sąsiadów. Wspaniała solówka gitarowa Nialla Mathewsona wyciska jeszcze więcej tych łez...
    Marszowe werble (Derek Forman - perkusja) budzą skute lodem serca do marszu ku wolnej krainie Atlantis ('March On Atlantis'). Nie brak tu elementów, charakterystycznych dla szkockich piosenek ludowych. Jest także kolejne, znakomite rozwinięcie instrumentalne tematu, oraz kolejny, refleksyjny, wyciszony fragmencik z pełnym charyzmy wokalem Lowsona.
    Teraz posłuchamy bodaj najbardziej charakterystycznego, emocjonującego fragmentu na płycie ('Rise and Fall II'). Nucący pieśń o wolności Euan znów sprowadzi powiew wiatru. Tym razem wiatr jednak zrobi się cieplejszy, a rozwijająca się i postępująca gra instrumentalistów Pallas wzbudzi i w nas chwile tematycznej refleksji. To prawdziwy majstersztyk, zakończony kolejną iskrą z gitary Nialla Mathewsona.
    Atak serca ('Heart Attack'), spowity kłamstwami reżimowych polityków wystawi pod osąd bezwzględny, ale niedoskonały system. Tajemniczy głos wokalisty, i refleksyjna gra pozostałych muzyków zespołu, wspomogą marsz ku zwycięstwu i wolności. Kolejne, przepiękne zagrywki symfoniczne znów nasuną na myśl mistrzów sprzed dekady. To utwór o dwu obliczach. Od smutku i zakłamania, po radość i optymistyczną melodię.
    Kraina 'Atlantis' otwiera swoje podwoje. Jest potężna, tak jak symfoniczny początek tego utworu. Klawisze malują jej potęgę, a gitara śpiewa o wolności. To bardzo genesisowski utwór, chwilami osadzony w czasach, gdy w legendarnym zespole śpiewał Peter Gabriel. I to kolejne, znakomite gitarowe solo w finale! Czapki z głów! Nadchodzi Sentinel, Strażnik Niepodległości!
    Czas na finał przygody. Wolność to Arka Nieskończoności ('Ark Of Infinity'). Ostatni utwór na płycie znakomicie kończy historię krainy mlekiem i miodem płynącej. Zimna wojna zakończona, wyścig zbrojeń został rozstrzygnięty. Tym razem basista, Graeme Murray da popis szybkiej, technicznej gry na swym instrumencie, niczym Geddy Lee lub Chris Squire. Klawisze znów wyczarują charakterystyczną, genesisowską symfonię, a melodia zabrzmi chwilami sielankowo. I tak już będzie do finału. Zachód wygrał! Niech żyje Atlantis!

    Płyta 'The Sentinel' to zdecydowanie jeden z najbardziej charakterystycznych albumów pierwszej połowy lat 80. To niesamowite skrzyżowanie nowoczesności z dobrym smakiem, klasyki z przebojowym polotem. To płyta tak roziskrzona, że chyba największa kometa we wszechświecie blednie przy jej majestatycznym blasku. Zespół, po nagraniu 'The Sentinel' nie potrafił już wznieść się na takie wyżyny w latach 80. Zrobił to dopiero na ostatnim swoim dziele ('The Dreams Of Man') w 2005 roku, ale w zupełnie innych okolicznościach i nieco zmienionym składzie personalnym. Winę za upadek zespołu w drugiej połowie lat 80 zdecydowanie ponoszą menadżerowie i bossowie wytwórni muzycznych, którzy w Pallas widzieli gwiazdę list przebojów, zabijając równoważną w ich muzyce dozę rockowego klasycyzmu. Charyzmatyczny wokalista, Euan Lowson już nigdy później nie zaśpiewał w zespole. A szkoda, bo robił to w idealny dla Pallas sposób. Na szczęście pozostała po tych grubych latach w historii zespołu ta płyta - 'The Sentinel' - strażnik dobrego smaku i wolności (także tej muzycznej).

    Bez oceny, bo to album bezcenny

    Krzysztof Baran

    Krzysztof Baran niedziela, 10, styczeń 2010 14:24 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.