Subterranea

Oceń ten artykuł
(74 głosów)
(1997, album studyjny)

CD 1
01. Overture - 4:38
02. Provider - 1:36
03. Subterranea - 5:53
04. Sleepless Incidental - 6:23
05. Failsafe - 8:57
06. Speak My Name - 3:34
07. Tunnel Vision - 7:24
08. Infernal Chorus - 5:09
09. King Of Fools - 2:02
10. The Sense In Sanity - 4:47
11. State Of Mine - 1:59

CD 2
01. Laid Low - 1:29
02. Breathtaker - 6:04
03. Capricorn - 5:16
04. The Other Side - 2:22)
05. Unsolid Ground - 5:04
06. Sometimes In Time - 7:11
07. High Waters - 2:43
8. The Narrow Margin - 20:00

Czas całkowity - 1:42:31

- Peter Nicholls - wokal
- Mike Holmes - gitara, gitara akustyczna
- Martin Orford - instrumenty klawiszowe, flet, dodatkowy wokal
- John Jowitt - gitara basowa, dodatkowy wokal
- Paul Cook - perkusja
oraz:
-Tony Wright - saksofon

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Co łączy 'The Wall' - Pink Floyd, 'The Lamb...' - Genesis, 'Mellon Collie and the Infinite Sadnes' - Smashing Pumpkins? Prosta, ale zarazem złożona odpowiedź. Przede wszystkim są to albumy podwójne. Pod drugie są to epickie opowieści, które w historii rocka sporo namieszały, i wzbudziły zarówno zachwyt jak i niezliczone kontrowersje. Po trzecie to albumy zamykające pewne epoki w muzyce. 'Baranek' kończył erę genesisowskiego teatru rockowego z P. Gabrielem. 'Ściana' była ostatnim albumem Pink Floyd w klasycznym składzie, powodem rozpadu grupy i jednocześnie wielkim sukcesem komercyjnym. 'Melon Collie...' również podgryzł i rozłożył bardzo dobrze zapowiadające się The Smashing Pumpkins, ale podobnie jak poprzedniczki był wielką sensacją. Na koncertach finalizujących nagrania tych albumów odgrywały się prawdziwe przedstawienia sceniczne, mające za zadanie opisać sens historii zawartej w tekstach, przykuć uwagę widza, zaszokować go. Pomimo swej rozlazłej formy, są to albumy wybitne. Pomimo, że trwają ponad 100 min, są doskonałe od początku do końca i wciągają słuchacza we wspaniałą podróż...
    Jakby na przekór groźbie rozpadu składu zespołu (wynikającej z historii w/w albumów), w 1997 roku Peter Nicholls, frontman IQ, napisał taką epicką opowieść, która jak ulał pasowała do podwójnego albumu. Wszystko się tu zgadza. Opowieść wciąga od deski do deski. Muzyka jest genialna od początku do końca. Kolejny zespół wznosi się na swoje wyżyny i zapada w historii jako jeden z tych gigantów, którzy porwali się na takie wydawnictwo. Towarzyszą mu zarówno zachwyt, jak i liczne kontrowersje (głównie pseudo-krytyków muzycznych). Jedno tylko się nie zgadza... Zespół IQ nie rozpadnie się po wydaniu tej płyty. Wręcz przeciwnie, wydawnictwo to scementuje jeszcze bardziej grupę muzyków.
    Płyta opowiada o tytułowej krainie 'Subterranea', w której gubi się bohater płyty. Brnie przez nią, nie mogąc się wyrwać z kolejnych, wyimaginowanych zakątków, wplątując się w różne, skomplikowane sytuacje. To zupełnie tak, jak w codziennym życiu, które można przyrównać do owej krainy. Moim zdaniem to album genialny! Słyszymy tu niezwykłą dojrzałość muzyków. Na czoło jak zwykle wysuwają się znakomite partie klawiszowe Martina Orforda i niepowtarzalny gitarowy klimat Mike'a Holmesa. Zresztą nie ma w tym nic dziwnego, bo muzycy przyzwyczajali nas do tego przez lata. Na uwagę zasługuje również świetne zgranie sekcji rytmicznej. Paul Cock (perkusja) bije prawdziwym rockowym sercem a John Jowitt... No cóż! Wsłuchajcie się, choć na chwilę, jak John gra na basie. Jest w tej trudnej sztuce po prostu doskonały!!! No i oczywiście Peter Nicholls, przypominający Petera Gabriela, odgrywający swym głosem (a na koncertach wcielający się, jak frontman Genesis w głównego bohatera płyty) i ubarwiający, epicki klimat. Samo wydawnictwo również zachwyca. Pięknie wydana książeczka, bogata w zdjęcia autorstwa muzyków zespołu. Do każdego utworu dopasowane zostało zdjęcie, które niejako żyje z nim w symbiozie. Przez to polecam zarówno słuchać muzyki, jak i przeglądać wkładkę płyty. Dzięki temu, podróż do dziwnej, wyimaginowanej krainy Subterranea, okaże się prawdziwym przeżyciem. Ja nie potrafię się z niej wyrwać, podobnie jak bohater opowieści i ręczę, że i Was wciągnie bezgranicznie...
    Moim zdaniem to absolutny klasyk rocka neoprogresywnego! Oceniam go na piątkę, bo to jeden z moich ukochanych albumów…

    Krzysztof Baran sobota, 26, kwiecień 2008 03:05 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Neoprogresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.