'Wyglądając poza most
Milion błysków zdjęć znad wody daleko w dół
Światło świtu przebija się przez mgłę
Ryk samochodów i trzask policyjnego radia
Gdy pytają ją o imię
Czy im może wytłumaczyć
Wybiera prostą odpowiedź
Nic...'
Zagubiona, po tragicznych przejściach, zmęczona życiem, przesiąknięta narkotykami...
Główna bohaterka tej smutnej i tragicznej opowieści, w mistrzowski sposób namalowanej cudownymi dźwiękami.
Gitarowy płacz, mroczny klimat klawiszy, narkotyczna sekcja rytmiczna i głos... Głos Steve'a Hogartha śpiewającego na luzie, wreszcie w swój charakterystyczny sposób i nie kopiującego swego poprzednika. Człowieka z którego na zawsze opadło widmo ciągnięcia ciężkiej roli 'Fisha-frontmana'.
Fantastyczny album dla wrażliwych ludzi. Muzyczna przestroga dla słabszych psychicznie i dla każdego z nas... Wszyscy na swój sposób, w głębi duszy jesteśmy słabi i jednocześnie odważni jak bohaterka płyty 'Brave'.
Inspiracją do nagrania tego albumu było pewne autentyczne zdarzenie które miało miejsce na moście Severn Bridge łączącym Anglię z Walią w Bristol City. Policja zatrzymała na nim młodą dziewczynę balansującą po krawędzi konstrukcji, która nie wiedziała ani kim jest, ani skąd się na nim wzięła. Była wystraszona, u kresu swych możliwości psychicznych. Ta historia tak bardzo uderzyła w Steve'a że postanowił... opisać nam swoją wersję tego co mogło dziać się z dziewczyną wcześniej.
Opowieść zaczyna się właśnie na moście ('Bridge') wśród dźwięków portowego hałasu i plusku wody...
Nasza bohaterka nie mogąc znieść życia w ciągłym zakłamaniu i fatalnej atmosfery rodzinnego domu ('Living with the Big Lie') postanawia uciec i zaszyć się w wielkim mieście. Jak to zwykle bywa wpada w uliczne towarzystwo ('Runnaway') które wciąga ją w swój brudny i tragiczny wir. Wszystko to opisuje nam pełen smutku głos Hogartha i stara dobra, płacząca gitara Rothery'ego. Prowadzą nas one w najmroczniejszą otchłań tej płyty ('Goodbye To All That'). Najmroczniejsze i chyba najbardziej psychodeliczne dzieło w historii zespołu, opisujące narkotyczne wizje bohaterki która wpada w nałóg, stacza się na dno i traci kontrolę nad sobą.
'...Zrób narkotyk z moich zmysłów
Wyzwolę Cię z Twojej głowy...'
W narkotycznym widzie dziewczyna zostaje zgwałcona na ciele i duszy ('Hard As Love'). To utwór niemal hard - rockowy przenoszący nas z narkotykowej psychodelii do tragicznego wybudzenia. Dziewczyna wolno wracając do świadomości widzi człowieka - widmo ('Hollow Man'). To widmo to nałóg który obezwładnił jej duszę. A sam utwór to smutna, przepiękna melodia uduchowiona przez muzyków zespołu swą dojrzałością muzyczną.
Świadoma swego tragicznego kroku, stara się znaleźć drogę ucieczki (singlowe 'Alone Again In The Lap Of Luxury') ale wie już że luksusy otaczającego ją świata oddalają się wraz z kolejnymi papierowymi kłamstewkami ('Paper Lies') widzianymi w lustrze, we własnym odbiciu.
'Cóż za odważna, odważna dziewczyna
Nigdy wcześniej nie kochana
Umieściła się w zasięgu ręki...'
Dziewczyna szuka odrobiny odwagi ('Brave') aby wyrwać się z wiru nałogu i niepowodzeń. Posłuchajcie tych wspaniałych dźwięków szkockich dudów, które znakomicie ilustrują smutek i powagę sytuacji, a jednocześnie opisują odwagę bohaterki, która postanawia skończyć ze sobą i skoczyć z mostu ('The Graet Escape')... To mój ukochany na tej płycie utwór. Podniosły i magiczny. Wraca czar i potęga starego Marillion!
...i tu właśnie pojawia się już autentyczna część historii która zainspirowała Hogartha do napisania tych mistrzowskich tekstów, a muzyków zespołu do nagrania albumu który wg mnie można z pełną odpowiedzialnością postawić co najmniej na równi z pierwszymi dokonaniami zespołu. Duch dziewczyny zostaje stworzony od nowa ('Made Again') i pojawia się iskierka nadziei na lepsze jutro...
Album ze wszech miar doskonały, dopracowany i dopięty do ostatniego najmniejszego guziczka. Każdy instrument zna swoje miejsce i prowadzi muzykę w fenomenalny sposób. Niestety krytycy muzyczni (a raczej pseudo muzyczni) nie pozostawili na tym albumie suchej nitki, nie rozumiejąc i nie dostrzegając jej piękna. Muzykom, którzy poświęcili nad 'Brave' mnóstwo energii, duszy i czasu, obrzydło nagrywanie albumów koncepcyjnych. Nigdy już później nie usłyszeliśmy (jak dotychczas) tak pięknie opisanej historii. Ja osobiście tęsknię bardzo za takim Marillion i wierzę, że być może na nowym albumie... (???) to chyba raczej mało prawdopodobne, ale sądzę że duch w tym składzie do końca nie wygasł. Tym którzy nigdy nie słyszeli tej płyty zadaję ją jako obowiązkową!!! A przed Marillion składam pokłony i dzięki za tą płytę!!!
PS. Nagrajcie coś takiego jeszcze raz - proszę !!!
BRAK SKALI