1 komentarz

• 

  Trzecia płyta wydana w ciągu trzech lat. I to trzecia TAKA płyta! To budzi szacunek. Skład się ustabilizował, kompozycje dojrzały... Grupa znakomitym debiutem bardzo wysoko zawiesiła poprzeczkę, drugą płytą jeszcze ciut ją podniosła, natomiast tym wydawnictwem udowodniła swą wielkość i unikatowość na rynku światowym. To po prostu bardzo świadoma swoich możliwości kapela, konsekwentnie realizująca założenia które postawiła sobie na początku swojej drogi. Tym razem mamy 6 utworów i prawie godzinę muzyki. Wyróżnia się oczywiście tytułowy 'the Wrap' - 38-minutowy (!!!), pięknie zaaranżowany utwór z nieco hodgsonowskim wokalem, fajnymi solówkami zarówno klawiszowymi jak i gitarowymi i nieoczekiwanymi zmianami rytmu. Grupa nie idzie na łatwiznę, cały czas poszukuje nowych barw, nowych efektów brzmieniowych i bardzo umiejętnie je wplata w swoje kompozycje. Pomimo pozornej 'lekkości' tej muzyki, całość jest nieprzewidywalna i w związku z tym, nawet kilkukrotne przesłuchanie tej płyty nie nudzi słuchacza. Moim, oczywiście cholernie subiektywnym zdaniem jest to najlepsza i najdojżalsza pozycja z dotychczasowych płyt Sunchild. Polecam wszystkim wielbicielom współczesnych, ambitnych grup progresywnych oraz wszystkim znudzonym anglosaskim progrockiem. Naprawdę warto sięgnąć po te płyty...

  Aleksander Król wtorek, 31, styczeń 2012 14:26 Link do komentarza