Jak wiele jest mało znanych perełek w świecie rocka progresywnego, nie wie nikt... Do owych klejnotów, z pewnością zaliczę szwajcarską Clepsydrę. W kraju, który muzycznie kojarzony był dotychczas z duetem Yello, na pewno muzycy rockowi mają problemy z przebiciem się na muzyczne wyżyny. Podejrzewam, że podobnie było z muzykami Clepsydry, ale na szczęście w ich muzyce słychać ogromną chęć grania, muzyczną szczerość i wolę, która zapewne pozwoliła zarejestrować cztery albumy. Pierwszy album "Hologram", zarejestrowany w 1991 roku zdradzał już kierunek zespołu. Na jego twórczość miały się składać tzw. albumy koncepcyjne, z ciekawym tematem przewodnim, bardzo bogate brzmieniowo, okraszone wieloma popisami solowymi muzyków i podkreślone bardzo osobistymi tekstami wokalisty - Aluisio Magginiego. Muzyka wyraźnie zakorzeniona była w świecie, nowocześnie brzmiącego rocka symfonicznego, zwanego neoprogresywnym. Drugi album - "More Grains Of Sand" - to już materiał progresywny w czystej postaci. Utwory tworzą jedną, bardzo długą całość, pełną symfonicznych uniesień i soczystych solówek gitarowych. Obydwa albumy nagrane zostały w składzie: Aluisio Maggini (wokal), Gabriele "Lele" Hofmann (gitary), Philip Hubert (inst. klawiszowe), Pietro Duca (perkusja) oraz Andy Thommen (bass). Przed nagraniem kolejnego albumu zmienił się gitarzysta: Hofmanna zastąpił Marco Cerulli - równie znakomity instrumentalista. Zespół w nowym składzie wydał album "Fears" (1997 rok). Na kolejne dokonania zespołu przyszło czekać następne pięć lat. W tym czasie zmienił się basista: Andy Thommena zastąpił Nicola De Vita. W 2002 roku zespół nagrał przepiękny album "Alone", urzekający niepowtarzalnym klimatem i znakomitą grą instrumentalną oraz niesamowitym, osobistym podejściem wokalnym Aluisio Magginiego. I to był niestety koniec... Zespół rozwiązał się, pozostawiając po sobie cztery doskonałe płyty i... stronę internetową, której nikt nie odświeża... Wielka to strata dla progrocka, a dla osób, które dotrą do płyt Clepsydry, to wielka nagroda i uczta... Polecam gorąco!
„Jester”