Prologue

Oceń ten artykuł
(165 głosów)
(1972, album studyjny)
1. Prologue (5:39)
2. Kiev (7:39)
3. Sounds of the sea (7:09)
4. Spare some love (5:05)
5. Bound for infinity (4:17)
6. Rajah Khan (11:14)

Czas całkowity: 41:03
- Jon Camp ( bass, tamboura, vocals )
- Annie Haslam ( lead vocals, percussion )
- Rob Hendry ( guitar, mandolin, chimes, vocals )
- Terry Sullivan ( drums, percussion )
- John Tout ( keyboards, vocals )
- Francis Monkman ( synthesizer (6) )
Więcej w tej kategorii: « Ashes Are Burning Novella »

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Na początku lat siedemdziesiątych zespół Renaissance znalazł się w impasie. Oryginalni założyciele zespołu powoli odchodzili z grupy, a ostatnia ich dwójka, czyli panowie Jim McCarthy i Keith Relf, dali sobie ostatecznie spokój po wydaniu drugiego albumu (początkowo nawet niedostępnego w Wielkiej Brytanii) i bezowocnych próbach wypromowania singla. Ale zespół miał to szczęście, że udało się znaleźć godnych następców członków pierwotnego wcielenia Renaissance. Przede wszystkim, podczas przesłuchań wyłowiono Annie Haslam, obdarzoną niebiańskim sporanem. Johna Hawkena zastąpił wybitny pianista John Tout. No i wreszcie z zespołem nawiązał stałą współpracę Michael Dunford, znajomy Johna Hawkena (obaj panowie przewinęli się bowiem przez zespół o wdzięcznej nazwie Nashville Teens). Nie został jednak pan Dunford od razu członkiem Renaissance, ponieważ etat gitarzysty objął najpierw Mick Parsons, a po jego tragicznej śmierci Robert Hendry. W zespole pojawił się też basista John Camp, który stał się na lata filarem zespołu, i perkusista Terry Slade, który szybko jednak ustąpił miejsca panu Sullivanowi.

    Tak czy inaczej, zespół przetrwał, i nagrał płytę opatrzoną dumnym tytułem 'Prologue'. Że to niby nowy etap w działalności i tak dalej... Trochę w tym i racji, ale tak się nieco śmiesznie złożyło, że na 'Prologue' nie ma żadnej kompozycji, którą skomponowałby członek Renaissance A.D. 1972. Autorami nagrań są bowiem panowie McCarthy (były członek zespołu) i Dunford (jako pełnoprawny członek zespołu będzie grać w Renaissance dopiero na płycie 'Turn of the Cards'). Uff... Aż dziw bierze, że mimo takich zawirowań powstała bardzo dobra płyta.

    Tytułowy otwieracz jest bardzo bliski polskim sercom, bo pierwsze takty pochodzą z 'Etiudy rewolucyjnej' Chopina. Ale to tylko punkt wyjścia, potem pan Tout odjeżdża już w swoją stronę, a pani Haslam ubarwia całość niezwykłą wokalizą. Następne w kolejności jest 'Kiev' (w którym śnieg gęsto prószy, niemal jak u nas tej zimy :-)), rozpoczynające się pięknym fortepianowym wstępem. Całość jest bardzo melodyjna, zbudowana na wielogłosowych chórkach (choć prym wiedzie John Camp), pulsującym fortepianie i subtelnej, nieco slideującej gitarze. Ale do czasu, bo po trzeciej minucie fortepian się rozpędza w rytmie jakiegoś szalonego kozaczoka. Kolejne motywy pojawiają się w takim tempie, że naprawdę trudno je wszystkie wyłapać przy pierwszym przesłuchaniu. Wytchnienie przynosi powrót do motywu początkowego i zbiorowych partii wokalnych. 'Sounds of the Sea' zaczyna się, a jakżeby inaczej, odgłosami morza. Jakieś mewy i fale, a z nich wyłania się kolejna (która to już) cudnej urody partia fortepianu, ustępująca jednak miejsca ciepłemu śpiewowi Annie Haslam, która bez żadnego problemu śpiewa te wszystkie wysokie partie, z których Renaissance słynie. A solo fortepianu na zakończenie po prostu powala. Czwarte na płycie 'Spare Some Love' miało papiery na przebój: bardzo melodyjne, z wyraźnie zarysowanym refrenem. Po pierwszym, dość nieuważnym przesłuchaniu (przyznaję się bez bicia) z całej płyty zapamiętałem właśnie ten utwór. Na otwarcie mamy bujający akord gitary akustycznej (wpuszczono Michaela Dunforda do studia, żeby sobie pograł), a potem następuje już refrenowa partia Annie Haslam i spółki: 'Spare some love, why won't you spare some love? Share some love, why won't you share some love?' Do porannego nucenia przy goleniu w sam raz :-), coby się optymistycznie do świata i ludzi nastawić. Warto też nadstawić ucha na pulsującą partię basu i ostrzejsze zagrywki gitary elektrycznej. 'Bound to Infinity' jest najkrótsze na płycie, i chyba najsłabsze. Wprawdzie zdobi je piękna partia fortepianu i hipnotyzujący śpiew wokalistki, ale w gruncie rzeczy nagranie jest bardzo podobne do 'Sound of the Sea'. Miło się tego słucha do poduszki, ale w pamięci na dłużej nie zostaje. Co innego zamykający płytę 'Rajah Khan', który kontrastuje z poprzednimi nagraniami zgiełkliwym, brudnym solem gitary, nieco orientalizującą wokalizą Annie Haslam i piszczącym syntezatorowym solem. Ciekawie brzmią też skoczne partie fortepianu i gitary w drugiej części utworu, a także całkiem już odjechane wokalizy na zakończenie. Ciekawe, że tytuł nagrania zaczerpnięto od imienia psa Danny'ego McCullocha, który przewinął się przez zespół przed nadejściem Johna Campa. Co ten pies musiał wyczyniać, że go tak unieśmiertelniono? No, ale z drugiej strony niektórzy potrafili cały zespół ochrzcić imieniem kota (chodzi o Procol Harum, rzecz jasna).

    Całkiem niezła to płyta. Jeśli ktoś lubi Renaissance, powinien po nią sięgnąć, by usłyszeć, jak kształtował się styl, który znamy choćby z 'Turn of the Cards' czy 'Scheherazade...' A jak ktoś jeszcze do tej pory nie miał styczności z muzyką zespołu, to też może sobie płytę do odtwarzacza wrzucić, bez uszczerbku dla uszu, bo 'Prologue' wciąż może się podobać.

    Zacząłem się ostatnio zastanawiać, gdzie plasuje się ten album w moim osobistym rankingu płyt Renaissance i wyszło mi, że lubię go chyba bardziej niż 'Ashes Are Burning'. No, to skoro 'Ashes...' dałem 5-, to tu znowu posłodzę:
    5/5
    A co.

    Michał Jurek niedziela, 26, grudzień 2010 09:59 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.