A+ A A-

A Song for All Seasons

Oceń ten artykuł
(84 głosów)
(1978, album studyjny)
1. Openning out (4:15)
2. The day of the dreamer (9:43)
3. Closer than yesterday (3:19)
4. Kindness(at the end) (4:48)
5. Back home once again (3:16)
6. She is love (4:13)
7. Northern lights (4:07)
8. A song for all seasons (10:55)

Czas całkowity: 44:36
- Jon Camp ( bass, bass pedals, electric guitar, lead vocals )
- Michael Dunford ( 6 and 12 string guitars )
- Annie Haslam ( lead vocals )
- Terrence Sullivan ( drums, percussion )
- John Tout ( keyboards )

oraz:
- The Royal Philharmonic Orchestra

1 komentarz

  • Michał Jurek

    'A Song for All Seasons' był drugim albumem, nagranym przez Renaissance dla dużej wytwórni (Warner Bros). Debiut u majorsa nie wypadł zbyt dobrze, bo 'Novella' okazała się bardzo przeciętną płytą. W trakcie nagrywania 'A Song for All Seasons' muzycy Renaissance nie popełnili jednak błędów z poprzedniej sesji nagraniowej. Rozszerzyli instrumentarium o gitarę elektryczną (rzecz na wcześniejszych płytach rzadko spotykana), a także położyli większy nacisk na orkiestrowe aranżacje, wzbogacające muzykę zespołu. W rezultacie powstała jedna z lepszych płyt w dorobku Renaissance i jedno z wybitniejszych osiągnięć z kręgu tzw. rocka symfonicznego.

    Płytę otwiera symfoniczny 'Opening Out'. Przez pierwsze minuty trudno się domyślić, że to Renaissance, dopiero dudniący bas Jona Campa pozwala podejrzewać, że mamy tu do czynienia z zespołem rockowym, schowanym za orkiestrową ścianą dźwięku. Bardzo udany to otwieracz, otulający ciepłym głosem wokalistki i takimiż syntezatorowymi pasażami. Równie udane jest kolejne, niespełna dziesięciominutowe 'Day of the Dreamer', w którym pani Haslam koi słuchaczy swoim anielskim głosem, a orkiestra śmiga na smykach. Od połowy tego utworu (tak gdzieś w połowie 6 minuty) robi się wręcz magicznie, a finał jest naprawdę porywający. 'Closer than Yesterday' to z kolei milusia balladka, bardzo zbliżona klimatem do dokonań The Carpenters, znów pięknie zaśpiewana przez wokalistkę do wtóru gitary akustycznej i smyczków. 'Kindness (At the End)' zaczyna się pulsującą partia basu i wstępem, który przywodzi na myśl Genesis - ale tylko do czasu, gdy pojawiają się wielogłosowe partie, z których Renaissance słynie. W nagraniu tym wokalnie udzielił się basista Jon Camp dowodząc, że on również potrafi ciekawie zaśpiewać, podobnie zresztą jak w przeuroczym 'She Is Love'.

    Na 'A Song for All Seasons' znajdują się też dwa nagrania, które przysporzyły Renaissance nieco popularności. Pierwszym z nich jest bujające i radosne 'Back Home Again', o 'ludziach żyjących nad rzeką Tyne' traktujące. Wykorzystano je w ścieżce dźwiękowej do serialu 'The Paper Lads', który przez jakiś czas emitowano w brytyjskiej telewizji. Większą karierę zrobiło przebojowe 'Northern Lights', które okazało się chyba jedynym singlowym hitem zespołu, a przy okazji idealnie trafiło w gusta prezenterów AOR-owych programów. I nic w tym dziwnego, bo nagranie fajnie kołysze, a Annie Haslam po raz kolejny daje w nim dowód swoich niepoślednich zdolności wokalnych.

    Osobną wzmiankę wypada poświęcić ostatniemu na płycie nagraniu tytułowemu. Pełne rozmachu i wzbogacone symfonicznymi ornamentami jest 'A Song for All Seasons' znakomitym przykładem tego, co może powstać w wyniku współdziałania orkiestry i zespołu rockowego. Od pierwszych nut zarówno zespół, jak i orkiestra umiejętnie budują napięcie, aż do finałowej kulminacji, w której krystalicznie czysty głos Annie Haslam oznajmia:

    Song for all seasons,
    A song for all our time,
    We'll have a song for all the seasons through.

    A potem następuje wspaniała, orkiestrowa koda, w trakcie której ciarki maszerują po plecach gęsiego :-).

    Niestety, brak znacznego komercyjnego sukcesu 'A Song for All Seasons' i rosnące wymagania finansowe zespołów orkiestrowych sprawiły, że muzycy Renaissance nie mogli sobie pozwolić na nagranie kolejnych płyt z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej. Fundamentem kolejnego albumu, 'Azure d'Or', stały się więc syntezatory, co ujęło muzyce Renaissance sporo uroku. Następne płyty okazały się już całkowitym odwrotem od symfonicznych brzmień, a przy tym również niewypałem - i to zarówno artystycznym, jak i komercyjnym. I zespół się posypał: z kwintetu ostało się trio, a potem duet Haslam-Dunford. Mimo paru prób wskrzeszenia, nie udało się przywrócić dawnych dni świetności Renaissance, których jednym ze świadectw pozostaje 'A Song for All Seasons': album będący łabędzim śpiewem nie tylko tej zasłużonej formacji, ale po części także całego rocka symfonicznego.

    Michał Jurek czwartek, 28, lipiec 2011 18:36 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Rock Symfoniczny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.