2. The Winter tree (3:02)
3. Only angels have wings (3:43)
4. Golden key (5:13)
5. Forever changing (4:48)
6. Secret mission (5:00)
7. Kalynda (a magical isle) (3:43)
8. The discovery (4:23)
9. Friends (3:30)
10. The flood at Lyons (4:57)
Czas całkowity: 42:47
- Michael Dunford ( acoustic electric guitars, harp )
- Annie Haslam ( lead vocals )
- Terrence Sullivan ( drums, percussion )
- John Tout ( piano, keyboards )
1 komentarz
-
Koniec lat siedemdziesiątych to nie był dobry czas dla jakiegokolwiek zespołu, który miał cokolwiek wspólnego z rockiem symfonicznym. Najpierw przez scenę muzyczną przetoczyła się rewolucja punkowa, dzięki której słuchacze i krytycy zaczęli patrzeć podejrzliwie na każdego, kto proponował więcej niż 3 akordy, a jak jakiś zespół nagrywał utwory dłuższe niż 4 minuty, był z góry skazany na ostracyzm. Wkrótce okazało się jednak, że konwencja 'dwa brzdęki na krzyż' jednak na dłuższą metę nie wystarczy i szeregi punkrockowców znacząco się przerzedziły, a ci, którzy zostali, zaczęli urozmaicać swoją muzykę. A że natura nie lubi próżni, wkrótce krótkotrwałą popularność zyskać mieli wymalowani dekadenci spod znaku new romantic, otaczający się baterią syntezatorów. Jak w tych warunkach radziły sobie zespoły symfoniczno-progresywne? Ano różnie. Większość próbowała dostosować się do nowej rzeczywistości i zmienić brzmienie tak, by przetrwać. Wiadomo, muzyka muzyką, ale jeść trzeba.
Michał Jurek piątek, 05, listopad 2010 18:40 Link do komentarza
Jedna z takich prób jest właśnie w moim odtwarzaczu: Renaissance 'Azure D'or' z 1979 roku. Album będący świadectwem mniej lub bardziej udanego nawiązywania do obowiązujących (wtedy) trendów. Żegnajcie 8-10 minutowe długasy! Króluje krótka, piosenkowa forma. Czy to jednak ABBA ze smyczkowymi aranżacjami, jak niekiedy pisano? Jednak nie, bo trudno się od ręki przestawić na pisanie dobrych popowych przebojów.
Otwarcie jest całkiem sympatyczne. 'Jekyll and Hyde' zawiera dużo typowych dla Renaissance smyczkowych smaczków, ucho cieszy też zadziorna gitarowa gra pana Dunforda, a śpiew Annie Haslam jest jak zwykle anielski: 'Don't find yourself too late, now who's outside, inside, Jackyll and Hyde'. Udane nagranie, choć pan Tout niepotrzebnie aż tak bardzo wzbogaca je syntezatorowym brzmieniem. Następne w kolejności 'The Winter Tree' również nie odstaje: piękne akustyczne intro przekształca się w skoczną melodyjkę dobrą do pomachania nóżką, zwłaszcza przy refrenach, które uwypuklają ładnie zaaranżowane chórki. Nie da się jednak ukryć, że piosenka to dość błaha. Niestety, nagranie trzecie 'Only Angels Have Wings' skrywa prawdziwy koszmar. Śpiewa w nim pan Camp, zaś za muzykę odpowiedzialny jest jedynie pan Tout i jego syntezatorowe zastępy. No cóż, po latach brzmi to straszliwie topornie. Praktycznie nic się w tym nagraniu nie dzieje, partie instrumentów klawiszowych są przeraźliwie monotonne. Na szczęście 'Golden Key' to już powrót do bardziej renesansowych klimatów, cieszy ładna partia basu i delikatne brzmienie dwunastostrunowej gitary akustycznej, podobnie jak w następnym 'Forever Changing', w którym nawet syntezatory aż tak nie drażnią, ustępując pola gitarze. Następne 'Secret Mission' już tak udane nie jest. Znowu błahy skoczny rytm wspomagany bardzo obfitym wykorzystaniem syntezatorów, szczęściem w środkowej części nagrania coś się zaczyna kotłować, przyciągając uwagę. Bardzo ładna jest natomiast kolejna akustyczna perełka 'Kalynda' z uroczym, leniwym refrenem: gdzieś tam się kołaczą dalekie porównania do 'Ocean Gypsy'. W 'The Discovery' na początku mamy bardziej fortepianowe brzmienia, ale potem syntezatory atakują z całą siłą. I po co? Syntezatorami zaczyna się też kolejne nagranie: 'Friends'. Tu już mamy wycieczkę w stronę popu bez żadnych osłonek: błahy tekst i melodia, która jednym uchem wpada, drugim wypada, a lukier sączy się z głośników. Brrr! Nienajlepsze wrażenie zaciera nieco ostatni 'The Flood at Lyons', który zaczyna się fajnymi zmianami tempa, choć to tylko miłe złego początki, bo później mamy już raczej klepaninę. Nagranie broni się jednak udanym refrenem i chórkami. No i śpiew pani Haslam jest jak zawsze bardzo czysty.
'Azure D'or' z pewnością nie należy do najbardziej udanych płyt w dyskografii Renaissance. Jak na mój gust, nagrania są zbyt uproszczone aranżacyjnie, jakby na siłę chciano nadać im przebojowy sznyt. No i te wszędobylskie syntezatory, brzmiące w każdym nagraniu niemal tak samo... Szkoda, że pan Tout nie pozostał przy fortepianie, wówczas te nagrania z pewnością zyskałyby większego blasku. Można po 'Azure D'or' sięgnąć, zwłaszcza że remaster jest dostępny po bardzo niewygórowanej cenie, ale jakichś niezapomnianych przeżyć nie ma co oczekiwać. Ot, ładna, wygładzona płyta, oparta na syntezatorowych brzmieniach. Renaissance liczyli, że dzięki 'Azure D'or' pozyskają nowe grono słuchaczy. A że tak się nie stało, to na następnych płytach zespół jeszcze bardziej podążył popowo noworomantycznym tropem (Annie Haslam nawet natapirowała włosy :-)), nie dostrzegając jednak, że moda na new romantic przemija i nikt nie będzie już takimi produkcjami zainteresowany. Nic więc dziwnego, że powstały wówczas naprawdę nieudane płyty, a w 1983 roku Renaissance ostatecznie się rozpadł.
'Azure D'or' to płyta, po którą jeszcze warto sięgnąć, w odróżnieniu od następnych Camera Camera i Time-Line, i dlatego ocenią ją na:
3/5 z małym plusem
Albumy wg lat
Recenzje Rock Symfoniczny
- Wobbler to, obok Airbag, jeden z najbardziej znanych zespołów wydających… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dwellers Of The Deep (Wobbler)
- Miłośników brzmień z lat 70-tych wciąż nie brakuje, choć obawiam… Skomentowane przez Gabriel Koleński Devillusion (White Kites, The)
- Karfagen to ukraiński zespół założony w 1997 roku przez multiinstrumentalistę,… Skomentowane przez Szymon Chwalczuk Birds of Passage (Karfagen)
- Klasyczny rock progresywny z elementami symfonicznymi nie jest obecnie najbardziej… Skomentowane przez Gabriel Koleński Fragments Of The 5th Element (Magic Pie)
- Przedsmak nowej epoki? Płytowy come back dla zespołu z niemal… Skomentowane przez Mikołaj Skorupski The Prelude Implicit (Kansas)
- Istnieje grupa takich zespołów, które tworzą dobrą muzykę, występują, dają… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Slow Rust Of Forgotten Machinery (Tangent, The)
- Nie ukrywam, że o projekcie Anderson/ Stolt dowiedziałem się w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Invention of Knowledge (Anderson/Stolt)
- Rok 2014. Dużo mówiło się o nowym albumie Yes. Gdy… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Heaven & Earth (Yes)
- Nikomu nie znane, przykurzone płyty. Zapomniane zespoły jednej płyty. Bywa… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Arachnoid (Arachnoid)
- O albumach Wakemana z reguły nie sposób powiedzieć złego słowa.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Piano Vibrations (Wakeman, Rick)
- Rick Wakeman został umieszczony na drugim miejscu najlepszych rockowych klawiszowców… Skomentowane przez Edwin Sieredziński No Earthly Connection (Wakeman, Rick)
- Pamiętam, jak swego czasu wyszukaliśmy informacje o pseudonaukowym poglądzie dotyczącym… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Journey to the Centre of the Earth (Wakeman, Rick)
- Jak powiadał główny bohater opowiadania Terry'ego Pratcheta "Wirujące kręgi nocy",… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Six Wives of Henry VIII (Wakeman, Rick)
- Skojarzenie rocka symfonicznego ze sceną brytyjską wydaje się per se… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Reviure (Atila)
- W tym roku Traumhaus wziął się za swoje poprzednie wydawnictwa… Skomentowane przez Gabriel Koleński Die Andere Seite (Traumhaus)
- Pierwsze dźwięki i… uśmiech na mojej twarzy. Obecnie tworzona muzyka… Skomentowane przez Paweł Caniboł Ode To Echo (Glass Hammer)
- Sięgnąłem na półkę po dawno nie słuchaną płytę, aby sprawdzić… Skomentowane przez Konrad Niemiec Tales From Topographic Oceans (Yes)
- Traumhaus, jak łatwo się domyślić, pochodzi z Niemiec i coraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Traumhaus (Traumhaus)
- Każdy miłośnik muzyki ma kilku wykonawców od których oczekuje tylko… Skomentowane przez Paweł Tryba Songs From November (Morse, Neal)
- Z cyklu „letnie rozczarowania”. Tryptyku część pierwsza. Tak się jakoś… Skomentowane przez Michał Jurek Heaven & Earth (Yes)
- Jedynym minusem tego wydawnictwa jest to, że zawiera tylko dwa… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Love Songs (White Kites, The)
- Na świecie jest tylko kilka zespołów, które potrafiły na współcześnie… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Missing (White Kites, The)
- Jaką muzykę może grać zespół o nazwie Fatal Fusion? Fatalne… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Ancient Tale (Fatal Fusion)
- DTS / DVD-AUDIO 5.1 O tej wersji wydanej właśnie w… Skomentowane przez Konrad Niemiec Close to the Edge (Yes)
- Zespół Trion, czego można łatwo się domyślić z samej nazwy,… Skomentowane przez Paweł Caniboł Tortoise (Trion)
- Pierwszy album w dyskografii Yes ma wszystkie cechy płytowego debiutu:… Skomentowane przez Michał Jurek Yes (Yes)
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż… Skomentowane przez Gabriel Koleński Desolation Rose (Flower Kings, The)
- Są płyty, których słucha się ze swoim nabożeństwem od pierwszych… Skomentowane przez Amethis Das Geheimnis (Traumhaus)
- Ta recenzja jest inna od wszystkich, które do tej pory… Skomentowane przez Michał Jurek The Snow Goose (Re-recording) (Camel)
- Pewien malarz postanowił namalować świat w idealnych barwach. Postanowił wyjść… Skomentowane przez Krzysztof Baran Le ver dans le fruit (Nemo)